Rafał Wolski: Takiego smutku w szatni jeszcze nie widziałem [ROZMOWA]

Przemysław Drewniak
Rafał Wolski: Musimy sobie jasno powiedzieć, że potrafimy grać w piłkę
Rafał Wolski: Musimy sobie jasno powiedzieć, że potrafimy grać w piłkę Wojciech Matusik / Polska Press
- Wisła to wielka marka i nikt nie jest przyzwyczajony do tego, że zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Musimy sobie jasno powiedzieć, że potrafimy grać w piłkę i jeśli każdy wyjdzie na boisko ze stuprocentowym zaangażowaniem, to będzie dobrze – mówił po swoim debiucie nowy pomocnik Wisły Kraków, Rafał Wolski.

Wisła przegrywa, spada do strefy spadkowej, ale indywidualnie chyba możesz uznać swój debiut za udany?
Cieszę się z asysty, ale po tym meczu nie mogę być zadowolony. Wiadomo, jaka jest nasza sytuacja w tabeli i jak wygląda nasza gra. Zaczynamy dobrze, mamy pozytywny wynik, ale później coś siada, tracimy bramki i w efekcie punkty. Jeśli chodzi o moją grę – myślę, że jak na początek nie było źle. Miałem lepsze i gorsze momenty. Ostatnie 10 minut było dla mnie ciężkie, bo dopadło mnie zmęczenie, odczuwałem już trudy spotkania. Mam nadzieję, że w kolejnych będzie już lepiej.

Jakie mieliście założenia na drugą połowę? W przerwie wydawało się, że wystarczy tylko dobić Podbeskidzie, a tymczasem po zmianie stron mecz kompletnie się wam posypał.
Mieliśmy dalej grać swoje – atakować rywali wysoko i przede wszystkim strzelić drugą bramkę, żeby uspokoić grę i nie stracić głupiej bramki na 1:1 tak jak w poprzednim meczu. Niestety nam się to nie udało i Podbeskidzie potrafiło to wykorzystać.

Zmieniła się polska liga od czasów, gdy zakładałeś koszulkę Legii?
Myślę, że cały czas poziom idzie w górę. Są sygnały, że coraz więcej ludzi z zagranicy ogląda Ekstraklasę, grają tu coraz lepsi zawodnicy. Moim zdaniem poziom idzie w górę.

Ale do ligi belgijskiej chyba sporo jej jeszcze brakuje? Taki wniosek można było wysnuć patrząc na grę Filipa Starzyńskiego w Zagłębiu, czy twoją przeciwko Podbeskidziu.
Oprócz samej gry bardzo ważne są również zaufanie ze strony drużyny, trenera, komunikacja w szatni… Trudno mi to teraz diagnozować i porównywać obie ligi. Zagranicą wpływ mają też takie czynniki jak odseparowanie od rodziny, przyjaciół, bliskich. Młodemu zawodnikowi nie jest łatwo się odnaleźć.

Twój występ w sobotnim meczu był zagrożony? Mówiono, że na pierwszym treningu mocno ci się oberwało od Arkadiusza Głowackiego…

(śmiech) No tak, dobrze mnie przyjął w Krakowie i zaznaczył swój teren. Dostałem kopniaka, ale oczywiście wszystko jest w porządku, Arek od razu spytał się o moje zdrowie. Nie czuję już skutków tamtego starcia, to tylko lekkie stłuczenie.

Meczem z Podbeskidziem Wisła rozpoczęła mały maraton meczów, bo czeka nas kolejka w środku tygodnia. Nie masz zbyt wiele czasu, by zgrać się z kolegami na treningach.
To prawda, ale nie narzekam. Cieszę się, że trzy dni po meczu z Podbeskidziem gramy kolejne spotkanie, bo nie ma czasu na myślenie i niepotrzebne rozpamiętywanie porażki. Musimy szybko podnieść głowy do góry i po prostu skupić się na graniu. Jesteśmy dobrą drużyną i wierzę, że to udowodnimy.

Spotkałeś się już kiedyś z takim smutkiem w szatni, jaki panuje teraz w szatni Wisły?
Chyba nie, w Mechelen były trudniejsze momenty, ale sytuacja w tabeli nie wyglądała aż tak źle. To smutne tym bardziej, że przecież Wisła to wielka marka i nikt nie jest do tego przyzwyczajony. Ale wierzę, że najgorsze już za nami. Musimy sobie jasno powiedzieć, że potrafimy grać w piłkę i jeśli każdy wyjdzie na boisko ze stuprocentowym zaangażowaniem, to będzie dobrze.

Przechodzi przez myśl, że Wisła może spaść z Ekstraklasy?
Nie. Zajmujemy miejsce spadkowe, ale różnice punktowe w lidze są niewielkie. Wystarczy kilka lepszych spotkań, by przedostać się do środka tabeli.

Ile jeszcze potrzebujesz czasu, by dojść do optymalnej formy fizycznej i zgrać się z zespołem?
Niewiele. Na szczęście omijają mnie kontuzje, więc kilka-kilkanaście dni regularnych treningów z zespołem na pewno przyniosą skutek. Ze zgraniem też nie powinno być kłopotów, bo Wisła ma dobrych zawodników i myślę, że szybko złapiemy wspólny język.

Zostałeś ciepło przywitany przez kibiców – obawiałeś się, że może być inaczej? W końcu byli piłkarze Legii zazwyczaj przy Reymonta nie mają łatwo.
Niczego się nie obawiałem. Chciałem przyjść do Krakowa, na boisku dałem z siebie wszystko i cieszę się, że fani byli do mnie pozytywnie nastawieni.

Notował Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24