Derby stolicy Hiszpanii mimo dwubramkowej przewagi Realu z pierwszego meczu zapowiadały się ciekawie. Kibice Rojiblancos rozwiesili w miasteczku treningowym transparent, że "Atletico nigdy się nie poddaje". Emocje towarzyszące spotkaniu były więc obecne. Smaczku derbom Madrytu dodaje fakt, iż piłkarze z Vicente Calderon nie zaznali w nich smaku zwycięstwa od 11 lat.
Niestety od pierwszych minut kibice odwiecznego rywala Realu Madryt musieli obejść się smakiem i nie zobaczyli swojej drużyny walczącej i oddającej strzały na bramkę Ikera Casillasa. Na boisku panował chaos, a zagrania często były niedokładne, co na pewno odebrało jakości temu spotkaniu. Pierwsza ładna akcja meczu zakończyła się golem. Po długiej wymianie piłki na połowie rywala i podaniu Sergio Ramosa bramkę z kilku metrów wbił do siatki Cristiano Ronaldo.
Chwilę wcześniej po ostrym wejściu Arbeloy boisko opuścił Reyes i jego miejsce musiał zająć Diego Costa. Niestety, takich zagrań, zwłaszcza ze strony Colchoneros, było bardzo dużo. Sfrustrowani podopieczni Quique Floresa nie potrafili powstrzymać nerwów i często rysowali nogi zawodnikom Królewskich. Największe zaangażowanie w tej materii wykazywał Juanfran, który nadepnął Khedirę w taki sposób, iż Niemiec musiał opuścić boisko.
O dogodniejszych okazjach bramkowych ciężko się rozpisywać. Nieudolność Atletico i spokój piłkarzy Merengues nie generowały wielkich emocji. Oprócz sytuacji, kiedy Marcelo umieścił piłkę w siatce będąc uprzednio na spalonym, kibice na Calderon nie mieli okazji obserwować wielkiego widowiska.
W półfinale Real zmierzy się już za 6 dni z Sevillą na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?