Kibice na meczu Arka Gdynia - Kotwica Kołobrzeg 15.09.2024
Tzw. mecz patriotyczno-wojskowy, przed którym można było zapoznać się z różnymi formacjami wojskowymi i sprzętem jakim dysponują, okazał się strzałem w dziesiątkę. Niedzielne spotkanie pomiędzy Arką Gdynia a Kotwicą Kołobrzeg przyciągnęło na trybuny stadionu w Gdyni ponad 8 tysięcy fanów. A to frekwencyjny rekord w rozgrywkach 2024/2025.
Piłkarze prowadzeni przez trenera Tomasza Grzegorczyka odpłacili się skuteczną grą w ataku i dobrą dyscypliną w obronie. Arkowcy zdobyli aż pięć bramek i zachowali czyste konto. Tak okazałego wyniku również w tym sezonie jeszcze nie zaprezentowali.
- Po meczu z Wisłą Kraków u nas mówiłem, że Wisła i Arka to zespoły z największym potencjałem piłkarskim. A patrząc tak stricte indywidualnie na zawodników, to dołączyła do nich jeszcze Wisła Płock. Wynik jest wysoki. Myślę, że Arka to za dobra ekipa, żeby potrzebowała pomocy sędziego. Ktoś powie, o czym ty gadasz, skoro przegrałeś takiej rezultatem. Prawda jest taka, że od 20-25 minuty powinniśmy grać z przewagą jednego zawodnika. Uważam też, że karnego na 3:0 nie powinno być. Przegraliśmy mecz, który z perspektywy całego spotkania mógł inaczej wyglądać - powiedział Ryszard Tarasiewicz, były szkoleniowiec gdynian, który obecnie prowadzi Kotwicę.
- Chciałem pogratulować zespołowi realizacji planu. Na pewno mnie buduje, że zagraliśmy na zero. W defensywie zdecydowanie poprawiliśmy swoją grę i organizację. Reakcję po stracie piłki w wysokiej strefie. Cały czas dążyliśmy do tego, żeby strzelić kolejne bramki. To było widoczne - podsumował trener Tomasz Grzegorczyk, który mocno pracuje na to, aby zarząd nie szukał innego szkoleniowca dla Arki.