Ricardo Sa Pinto po kompromitacji w Luksemburgu: Odpadliśmy, bo sędzia przepchnął Dudelange do kolejnej rundy

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Ricardo Sa Pinto
Ricardo Sa Pinto marek szawdyn/polska press
Nowy trener Legii Warszawa Ricardo Sa Pinto w debiucie tylko zremisował 2:2 z mistrzem Luksemburga F91 Dudelange, co oznacza odpadnięcie Wojskowych z eliminacji Ligi Europy. Po czwartkowym meczu Portugalczyk ostro skrytykował sędziego.

Wynik dwumeczu rozstrzygnął się w Warszawie. [Legia przegrała tam 1:2 - red.] Tym razem w pierwszej połowie, na nasze życzenie, straciliśmy dwie bramki. Taka sytuacja na początku spotkania nie pomaga psychologicznie. Drużyna zareagowała, zrobiliśmy odpowiednie zmiany i wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie awansować. W 53. minucie sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego. Ostatnie minuty były bardzo wyczerpujące - przyznał po meczu Ricardo Sa Pinto.

Większą konsternację niż podsumowaniem meczu 45-letni Portugalczyk wzbudził tym, że winnym odpadnięcia ogłosił... arbitra z Bułgarii, Iwajłę Stojanowa. - Jeżeli mogę komuś pogratulować, to sędziemu, który pomógł Dudelange awansować do kolejnej rundy. Doliczył do regulaminowego czasu gry cztery minuty, a skończył mecz wcześniej. Nie pozwolił nam wygrać, przepchnął rywali do kolejnej rundy - grzmiał nowy trener Legii.

Po tak absurdalnych tłumaczeniach wielu kibiców zaczęło się zastanawiać, czy mistrz Polski zatrudnił wariata, czy trenerowi po prostu zaszkodziły ostatnie upały. Sytuacja mogła być jednak o wiele bardziej prozaiczna. Zegar na stadionie w Luksemburgu... późnił się o pół minuty. Kiedy Stojanow zakończył mecz po upływie czterech doliczonych przez niego minut, tablica wskazywała czas 93:30. Prawdopodobnie dlatego legioniści poczuli się skrzywdzeni (choć przez ponad 180 minut dwumeczu z półamatorską drużyną nikt nie bronił im strzelić gola, którego w ostatecznym rozliczeniu zabrakło). Już po ostatnim gwizdku na boisku zrobiło się gorąco, a czerwoną kartę dostał Michał Kucharczyk.

- Chciałem sprawić, by moi zawodnicy uwierzyli w siebie. Widziałem, że potrzeba im przede wszystkim spokoju i opanowania. Zabrakło nam czasu. Zarówno w końcówce meczu, jak też w ostatnich dniach. Odbyłem z drużyną tylko dwa treningi. Dokonaliśmy pewnych korekt, szczególnie w formacji obronnej. Lepiej operowaliśmy piłką i stworzyliśmy sobie okazje. To jednak nie wystarczyło. Dobrze znam Dudelange, grałem przeciwko nim w zeszłym roku. Lubią grać piłką, mają dobrych zawodników z Niemiec czy Francji. Luksemburczycy nie odczuwali żadnej presji. Byli też bardzo zmotywowani, aby nadal grać w eliminacjach Ligi Europy. Myślę jednak, że bez pomocy sędziego to my byśmy wygrali. Szkoda, że nie możemy rozegrać tego meczu jeszcze raz - zaznaczył Portugalczyk.

- Nie wiem ile potrzebuję czasu na to, aby Legia grała jak chcę. To zależy od wielu czynników. Potrzeba czasu na osiągnięcie pułapu, do którego zmierzamy. Moi piłkarze mają mentalność zwycięzców. Potrzebujemy jednak trochę czasu - dodał były trener m.in. Sportingu Lizbona, Crveny Zvezdy Belgrad i Standardu Liege.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Sandro Kulenović: W Juventusie mogłem trenować z moim idolem Mandžukiciem, ale tęskniłem za Legią

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ricardo Sa Pinto po kompromitacji w Luksemburgu: Odpadliśmy, bo sędzia przepchnął Dudelange do kolejnej rundy - Portal i.pl

Wróć na gol24.pl Gol 24