RKS Grodziec - Piast II Gliwice 1:2. Gol Czekańskiego w ostatniej minucie

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Ryszard Kotowski
Długo trzymając swoich kibiców w niepewności, gliwiczanie nieco niespodziewanie zwyciężyli na wyjeździe 2-1. Strzelcami goli piłkarze, który ostatnie tygodnie spędzili na leczeniu urazów, Sebastian Musiolik oraz Dominik Czekański.

Słoneczna październikowa sobota miała przynieść w Gliwicach kres oczekiwania. Kibice wyglądali na ten dzień od kilku miesięcy. Wieczorem, punktualnie o 18.00 podopieczni Radoslava Latala podejmowali na własnym stadionie Ruch Chorzów. Zanim to jednak nadeszło, o 15.00 w Grodźcu do swojego boju podeszli zawodnicy rezerw. Szykowało się naprawdę zacięte spotkanie, zwłaszcza że miejscowy RKS przed premierowym gwizdkiem zajmował trzecią pozycję w tabeli.

Witold Czekański na wyjazd spakował kilku zawodników pierwszej drużyny. W podróż udali się Jakub Freitag, Dominik Budzik oraz Sebastian Musiolik, jednak największą gwiazdą tego spotkania był bezsprzecznie Marcin Flis. Defensywny zawodnik ma na swym koncie dwanaście występów w rozgrywkach Ekstraklasy. Wszystkie w barwach GKS-u Bełchatów. Plac w zespole Niebiesko-Czerwonych musiał sobie jeszcze wywalczyć. Najlepiej solidną grą w drugiej drużynie.

Plasujący się niżej w tabeli 4. ligi śląskiej grupy I Piast nie wystraszył się grających w roli faworyta rywali. Od początku to gliwiczanie lepiej prezentowali się na murawie. Mocniej weszli w to spotkanie i stworzyli więcej sytuacji, od pierwszych minut strasząc strzałami Przemysława Popczyka. Ten długo pozostawał jednak niepokonanym, stając na drodze próbom Dominika Budzika czy Michała Przemyka.

Piłkę w siatce umieścił dopiero Sebastian Musiolik, który w 17. minucie najlepiej odnalazł się w polu karnym przeciwnika. Jednobramkowe prowadzenie nie zaspokoiło jednak ambicji gości, którzy nadal prowadzili grę i kreowali sobie kolejne sytuacje. Na drodze często stawał im arbiter, który już w pierwszej części gry często pokazywał żółte kartki. Jego nieco kontrowersyjne decyzje wzbudzały sporo emocji. Nie więcej niż kolejne ataki Piasta - od podwyższenia prowadzenia dzieliły gliwiczan tylko centymetry. Do przerwy wynik pozostał jednak niezmiennym - Niebiesko-Czerwoni prowadzili skromnie 1-0.

Na drugą połowę gospodarze wyszli pełni ambicji, żeby jeszcze odwrócić losy spotkania. W ich szatni w przerwie najprawdopodobniej padły te przysłowiowe mocne słowa, gdyż na murawie pokazali się z dużo lepszej strony. Mecz zrobił się bardzo wyrównany, pełen walki i sytuacji po obu ze stronach. Te gospodarzy okazały się jednak groźniejszymi. Jakub Freitag miał ręce pełne roboty. Jego świetne interwencje ratowały drużynę z naprawdę trudnych sytuacji. Nie dawał się zaskoczyć ani strzałami z dystansu, ani tymi z najbliższej odległości. Wyższość rywala musiał uznać dopiero w 53. minucie. Damian Wiśniewski dostał podanie z lewej strony i wyszedł na sytuację sam na sam. Golkiper gliwiczan był bez szans.

W kolejnych minutach obaj szkoleniowcy zdecydowali się na dokonanie roszad. Na murawie po stronie Piasta pojawili się między innymi powracający po kontuzji Filip Szewczyk oraz Dominik Czekański. Wpuszczenie tego drugiego okazało się kluczową decyzją. Nominalny obrońca w ostatniej minucie zdobył bowiem gola na wagę zwycięstwa. Wykorzystał efektowne dośrodkowanie Marcina Flisa z rzutu wolnego, by głową skierować piłkę do bramki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24