Romantyk sportu: Cudowna, magiczna podróż ŁKS zakończyła się na salonach ekstraklasy

Marek Łopiński
Zdążyłem, dożyłem. Co tam leki, suplementy, diety, medyczne diagnozy, najlepszym lekarstwem jest Łódzki Klub Sportowy. Fantastyczne, prześliczne Wiewióry przejechały walcem po Tauron Lidze, siejąc popłoch wśród rywalek. Swoją urodą zniewalały kibiców, wywołując palpitacje serc.

Po boginiach piłkarze doprowadzili do szaleństwa swoich fanów. Wróciliśmy na swoje miejsce. Od 1968 roku przeżyłem kilka spadków. Pierwszy awans do ówczesnej I ligi fetowałem z 40 tysiącami kibiców w 1971 roku, ostatni, do ekstraklasy, cztery lata temu. Serducho dało radę, kardiolog odradza chodzenie na występy siatkarek, panu może już tylko stanąć serce.
Radość moja jest przeogromna. Sami bohaterowie za główną przyczynę awansu do ESA uważają atmosferę w klubie i drużynie. Na sukces pracowali wszyscy, piłkarze, sztab szkoleniowo-organizacyjny, szefowie klubu. Ogromną rolę odegrali kibice na czele z kochaną Galerą. Nie od dzisiaj wiadomo, są najlepsi w Najjaśniejszej Niepodległej.

Umieją rycersko, z klasą zachować się na meczach siatkarek. Na spotkaniach piłki nożnej, gdy trzeba, agresywnie, bezpardonowo, fanatycznie dopingują, dobijając przeciwników. Wszyscy, futboliści, trenerzy, szefowie, pracownicy, kibice, nawiązali do wielkiej Rodziny ŁKS, z której nasz klub słynie od 115 lat.

Za ten triumfalny powrót, czapki z głów przed całą Rodziną. Kapeluszami będziemy zamiatać po awansie do europejskich pucharów. Wielkie podziękowania dla Pani Prezydent i radnych, którzy jak za panią matką, zbudowali europejski stadion przy Al.Unii. Mimo to, tęsknię za dawnym obiektem, pieszczotliwie zwanym Estadio de Gruz, boisko i hala były moim drugim, często pierwszym domem.

Ostatnie tygodnie to wielkie dni naszego klubu, kibiców, moich przyjaciół łódzkich dziennikarzy, których śmietanka uświetniła naszą uroczystość. Wespół w zespół pokonywaliśmy przeszkody, zdobywając kolejne szczyty.
Cudowna, magiczna podróż zakończyła się na salonach ekstraklasy. Tam gdzie jest od wszech czasów, będzie do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej, miejsce naszego klubu. Łódzki Klub Sportowy, był, jest, będzie największy !!!

Kilka dni przed końcowym triumfem, przeżyliśmy na naszym stadionie kolejną cudowną magiczną podróż. Przed najwierniejszymi z wiernych, pokoleniami dojrzałej młodzieży przypomnieli się, a młodzieży JP II przedstawili, mistrzowie Polski 1998. Niezapomniany korowód zwycięzców sprzed 25 lat zaszczycił mistrz Polski 1958 Wiesław Jańczyk, który mimo 88 lat jest częstym gościem na naszym stadionie.
Dojrzała młodzież wspominała swoich bohaterów, młodzi z podziwem wiwatowali na cześć ulubieńców swoich ojców i dziadków. Przy wejściu na boisko serce waliło mi jak oszalałe, Rysiek Polak z Markiem Dziubą czuwali nade mną. To oni wspólnie z piłkarzami ćwierć wieku temu omal nie wpędzili mnie do grobu. Na szczęście najlepsze w lidze eskulapy służby zdrowia, Józek Kociemski i Marek Krochmalski asekurowały nasz pochód.
Uczcie się młodzi, kto tak rej wodzi, ŁKS !!!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Romantyk sportu: Cudowna, magiczna podróż ŁKS zakończyła się na salonach ekstraklasy - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24