Romuald Szukiełowicz: Moja ocena kadencji Kosty Runjaica jest bardzo dodatnia

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Romuald Szukiełowicz
Romuald Szukiełowicz Paweł Relikowski/Polska Press
Gol wyrównujący mógł zblokować piłkarzy Pogoni, ale generalnie skończyło się sprawiedliwym wynikiem. Pogoń była lepszym zespołem – ocenia niedzielny wynik Romuald Szukiełowicz, jeden z najlepszych trenerów w historii szczecińskiego klubu.

Obecnie 72-letni Romuald Szukiełowicz to były piłkarz i trener Śląska (ostatni raz pracował we wrocławskim klubie w sezonie 2015/16), ale w swojej trenerskiej karierze pracował też dla Pogoni. Po raz pierwszy od lata 1992, gdy przejął Portowców po awansie do ekstraklasy. Za jego kadencji Pogoń potrafiła być nawet liderem elity i generalnie w czołowym zespołem. Odszedł po 1,5 roku i wrócił w sezonie 1996/97, gdy z Pogonią wywalczył awans do ekstraklasy. W 2015 r. krótko był też opiekunem Floty Świnoujście, ale wtedy Wyspiarze mieli już ogromne problemy organizacyjne.

Był Pan zaskoczony obrazem spotkania Pogoni ze Śląskiem?

Romuald Szukiełowicz, były trener Pogoni i Śląska: Tylko w takim sensie, że Śląsk dał się tak zdominować w I połowie w kwestii posiadania piłki. Pogoń grała w piłkę, szybko potrafiła ją odebrać. Potrafiła zaatakować wysokim pressingiem, ale i spokojnie i szybko sobie radziła z odbiorem piłki na swojej połowie. Pogoń oddała wiele strzałów, ale nie miała groźnych sytuacji bramkowych. To Śląsk stworzył najlepszą przed przerwą, mimo swojego pomysłu na grę. W ostatnich kilku kolejkach Śląsk tracił sporo bramek, więc w Szczecinie pewnie chciał bardziej zabezpieczyć tyły. Za to Pogoń w ostatnich tygodniach wyglądała lepiej. Po tym, jak sensacyjne odpadła z Pucharu Polski solidnie punktowała w lidze. Była porażka w Płocku, ale ta strata była szybko odrobiona. Ostatnio wrócili z punktem z Częstochowy. Uważam, że remis tam to wartość dodana. Znowu idą na puchary?

Aspiracje sięgają mistrzostwa. Pucharu to plan minimum. To realne założenie?

Nie podejmę się wróżenia, co się wydarzy. To polska liga – zespoły z dołu tabeli raptem łapią dobry wiatr i idą w górę, a ci, którym dobrze się układało, nieoczekiwanie zaczynają dołować. Weźmy ostatnią kolejkę – Lech miał więcej szczęścia niż dobrej gry, Lechia prowadziła 3:1 w Mielcu i dała sobie strzelić dwie bramki. Logika? W naszej lidze wszystko się może wydarzyć. Mam nadzieję, że Pogoń - którą darzę dużą sympatią - znów zobaczymy w europejskich pucharach. Będąc w Polsce na konferencjach trenerskich słyszę bardzo pozytywne opinie o akademii Pogoni i to widać też w ekstraklasie.

Szefem akademii jest Pana były podopieczny Dariusz Adamczuk.

Jako zawodnik miał duże doświadczenie, miał okazję podglądać, jak swoje szkolenia prowadzą różne europejskie kluby, a że jest człowiekiem konkretnym, to w Szczecinie wszystko dobrze poukładał. Oczywiście w Pogoni nie grają tylko typowi wychowankowie, bo przecież świetnie funkcjonuje też skauting wśród młodych zawodników, ale oni też szlifowani są w Szczecinie. To nie są tylko kurtuazyjne występy w ekstraklasie, ale chłopcy stanowią o sile Pogoni, a nawet przebijają się do pierwszej reprezentacji.

Pan też należy do grupy osób zachwyconych talentem Kacpra Kozłowskiego?

Na pewno to chłopak utalentowany, charakterny, bo potrafi sobie określić priorytety. Postawił na piłkę, ciężko pracuje. Ma prawo w swoim wieku popełniać jeszcze błędy. Predyspozycje ma ogromne, ale oby go z jednej strony nie zagłaskać, a z drugiej trzeba pamiętać, że to młody chłopak, który wciąż się rozwija fizycznie.

Czy już tej zimy miałby wyjechać z Polski, czy latem, czy może jeszcze sezon pograć w Pogoni?

Uważam, że powinien zostać. W Pogoni wykonuje dobrą pracę, nie ma tam przypadkowego trenera. Widać, że Kosta Runjaic ma rękę do młodych zawodników, umiejętnie ich wprowadza do ligi. Kacper ma czas na wyjazd, musi nabrać doświadczenia, musi okrzepnąć, a czas i ilość spotkań będzie pracować na jego korzyść. Polska piłka może mieć z niego dużą pociechę.

Wracając do meczu ze Śląskiem. Pogoń znów trafiła na rywala grającego zbyt zachowawczo, jakby czekającego aż Portowcy zmęczą się swoją grą.

Piłkarz z piłką przy nodze nie męczy się, męczą się ci, którzy za nią ganiają. Może trener Jacek Magiera zwrócił uwagę na problemy w defensywie, a że znał mocne strony Pogoni, to zdecydował się zmienić taktykę. Zaprosił Pogoń do siebie i szukał kontr. Długo to przynosiło skutek, nawet gol wyrównujący mógł zblokować piłkarzy Pogoni, ale generalnie skończyło się sprawiedliwym wynikiem. Pogoń była lepszym zespołem.

Znów triumfuje trener Runjaic. Jak Pan ocenia tego szkoleniowca? Za jego kadencji klub przeżywa systematyczny rozwój, ale Runjaic ma trudniejsze momenty i nawet jesienią rosła presja wokół trenera, czy zespół gra na miarę potencjału.

Fajnie, że są kibice, znawcy, dziennikarze i każdy lubi oceniać, ale to trener ma najwięcej informacji o zespole. Nie znam warsztatu trenera Runjaica, ale na pewno jest odpowiedni. Jakbyśmy podsumowali jego cztery lata w Pogoni to plusy przerastają błędy, które zresztą każdy z nas popełnia. Jeśli ktoś chce oceniać kadencję, zastanawia się, czy to odpowiedni trener to musi też wziąć pod uwagę, ilu młodych zawodników weszło do grania w ekstraklasie czy też ilu piłkarzy wyjechało z Pogoni do silniejszych lig. Dlatego moja ocena jest bardzo dodatnia, a to, że już pracuje cztery lata to ogromny szacunek dla prezesa Mroczka, że spokojnie znosi te wszystkie dobre rady. Jestem przekonany, że przy tym trenerze nawet akademia złapała przyspieszenie.

Kibice na meczu Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław.

Kibice na meczu Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław: Minuta ciszy...

Na pewno o tym świadczy mistrzostwo Polski juniorów starszych z tego roku.

Nie miałem okazji obserwować, ale słyszałem o spotkaniach z mistrzem Hiszpanii w młodzieżowej Lidze Mistrzów. To prawo juniorów, że pierwszy mecz wygrywasz 3:0, a drugi przegrywasz 0:4. Ale sam fakt takiej wyrównanej rywalizacji dobrze świadczy o akademii Pogoni.

Jest Pan spokojny o to, że kolejna przygoda w Europie Portowców będzie dłuższa niż tylko jedna runda?
To znów wróżenie, bo nie wiemy z kim zagramy, w jakim składzie. Puchary mają swoje prawa. Na razie niech Pogoń osiągnie kolejny sukces w lidze.

Pytając o trenera Runjaica wspomniałem o presji, którą ma nad sobą. To jest jednak bez porównania z tym, pod jakim ciśnieniem Pan rozpoczynał pracę w Szczecinie.
Początek sezonu: porażka 0:3, porażka 0:3, remis 1:1, porażka 0:3, remis 1:1, porażka 0:3 lub 1:3. Dwie bramki zdobyte, 14 straconych. I trybuny, które kipiały złymi emocjami. Ale kto wtedy wiedział, że tydzień przed rozpoczęciem ligi kończyliśmy obóz w Wałczu i wszyscy złapaliśmy Salmonellę. Siedmiu zawodników leżało w szpitalu m.in. Majdan, Studziński, Stolarczyk czy Latała. Wszyscy pozostali pod kontrolą lekarzy i z zaleceniem, by pić 2 litry elektrolitów dziennie. W pierwszym meczu graliśmy z Ruchem Chorzów, a ja w składzie miałem chłopców, którzy ledwo szpital opuścili lub na treningach siatkonogą się zajmowali. To nie mogło się inaczej rozpocząć. Żal było patrzeć, jak chłopcy z niemocy przewracali się na boisku, ale nie było innych zawodników do grania. Dla kibiców nie liczyło się, że mieliśmy cały skład chory, ciężki stan zatrucia, a ci młodzi chłopcy potrzebowali 4-5 tygodni, by dojść do siebie. Trzeba było zawierzyć fizjologom i lekarzom. Na obozie załatwiły nas eklerki. W szpitalu w Wałczu leżeli też młodzi koszykarze z reprezentacji Polski, a szczęście mieli kajakarze, którzy przed śniadaniem opuścili obiekt i wyjechali na igrzyska, więc ominęła ich Salmonella. I my po tym zatruciu musieliśmy grać w lidze. Nie byłem cudotwórcą, ale wiedziałem, że jak ta ekipa odzyska moc, to nie będzie źle. I tak było. Doszliśmy do 7-8 miejsca w lidze, a wiosną meczu na wyjeździe nie przegraliśmy. Jak odchodziłem Pogoń była w czołówce tabeli. Gdybym został mogliśmy z tymi „dzieciakami Szczecina” powalczyć o europejskie puchary, bo to byli chłopcy z ogromnym potencjałem. Chwała dla prezesa Rynkiewicza, bo wtedy wytrzymał ciśnienie, obrzucanie ławki trenerskiej kamieniami, wywieszanie na płocie rysunków z szubienicą, wrzask z trybun „Szukiełowicz w…” i nie było to „wyjeżdżaj”. Presja była ogromna, ale emocji nie można było pokazać. I żaden trener tego robić nie może.

Czy Pan jeszcze chciałby wrócić do ligowej pracy czy ten etap jest zakończony?
Nie jestem człowiekiem, który rozsyła swoje CV po klubach. Zresztą już siódemka z przodu, więc coraz trudniej o takie okazje, ale jakieś zdanie z sensem od czasu do czasu powiem, biorę udział w kursach trenerów. A ligę oglądam w telewizji.

ZOBACZ TEŻ:

Stadion Pogoni - stan prac 19 listopada 2021.

Stadion Pogoni Szczecin: Zadaszenie stadionu Pogoni już na k...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Romuald Szukiełowicz: Moja ocena kadencji Kosty Runjaica jest bardzo dodatnia - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24