Rosną szanse Stefana Antkowiaka w walce o fotel prezesa PZPN

Radosław Patroniak/Głos Wielkopolski
Wyścig o fotel prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej rozgorzał na dobre. Do Wrocławia na wtorkowy mecz Polska - Mołdawia większość działaczy pojechała głównie nie po to, żeby podziwiać akcje biało-czerwonych, tylko po to, by zorientować się, co w trawie piszczy. Coraz częściej w gronie poważnych kandydatów wymieniany jest szef Wielkopolskiego ZPN, Stefan Antkowiak.

To on, obok Zbigniewa Bońka, Romana Koseckiego, Grzegorza Laty i Eugeniusza Nowaka (prezesa Kujawsko-Pomorskiego ZPN), ma przystąpić do decydującej rozgrywki 26 października podczas zjazdu wyborczego PZPN. Pozostali kandydaci, czyli Ryszard Niemiec (Małopolski ZPN), Andrzej Olechowski (były kandydat na prezydenta), Janusz Jesionek (przewodniczący Wydziału Zagranicznego PZPN), Tomasz Jagodziński (były dziennikarz i poseł), Zdzisław Kręcina (były sekretarz generalny PZPN), Ryszard Czarnecki (europoseł PiS) i Mieczys ław Golba (poseł Solidarnej Polski) albo nie uzyskają odpowiedniego poparcia (15 głosów ze środowiska piłkarskiego) do 25 września (miesiąc przed wyborami), albo jakimś cudem spełnią wymogi formalne, ale w czasie zjazdu i tak będą na marginesie wydarzeń.

- Nie jest tak, że zmian domagają się kibice, a terenowi działacze chcą konserwować stary układ.Dlatego uważam, że nie wielkie szanse na ponowny wybór ma Lato. Na poparcie regionalnych związków mogą liczyć Boniek i Antkowiak - stwierdził prezes Dolnośląskiego ZPN, Andrzej Padewski, który dodał jednak też, że niektórzy z terenowych "baronów" w dniu prawdy mogą nagle zapałać miłością do obecnego szefa związku.

Wśród tych, którzy mogą mieć kłopoty z trzymaniem się wrocławskich ustaleń wymienia się Rudolfa Bugdoła (prezesa Śląskiego ZPN) i Jana Bednarka (szefa Koszalińskiego ZPN). Nawet 80-procentowe poparcie działaczy z regionalnych związków to jednak skarb w walce o prezesurę, bo ich głosy stanowią ponad 50 procent wszystkich głosów delegatów na zjazd. Łatwo więc sobie wyobrazić, że z takim kapitałem i szczątkowym poparciem klubów można spokojnie wygrać batalię o jedno z najważniejszych stanowisk w polskim sporcie.

Sprzymierzeńcem poznańskiego działacza może też być nowy sposób wyłaniania szefa piłkarskiej centrali. Wybierze go 118 delegatów. 60 z nich reprezentować będzie wojewódzkie ZPN, czyli tzw. teren. Ich liczba z poszczególnych ZPN zależy od liczby klubów w ich okręgu.

50 delegatów reprezentować będzie futbol zawodowy, czyli kluby ekstraklasy i pierwszej ligi. Trzech przedstawicieli będzie miało Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej, po dwóch futbol kobiecy i futsal, a jednego środowisko sędziowskie.

Aby zostać prezesem PZPN, w pierwszej turze głosowania trzeba otrzymać 50 procent plus jeden z oddanych i ważnych głosów. Jeśli nie zostanie spełniony ten warunek, to do drugiej tury przejdą wszyscy kandydaci oprócz jednego z najmniejszym poparciem. Na tym etapie wygra ten, kto zdobędzie najwięcej głosów. Jeśli dojdzie do sytuacji, że dwóch kandydatów będzie miało taką samą liczbę, to wówczas odbędzie się trzecia tura głosowania. W niej weźmie udział tylko ta dwójka.

- Nie jest to rozsądne rozwiązanie, ale zbieżne ze statutem FIFA. Oczywiście PZPN nie miał obowiązku, by podporządkować się takim zasadom, ale przed rokiem na zjeździe właśnie taki model wyboru prezesa został przegłosowany. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby do drugiej tury przechodziło dwóch kandydatów z największą ilością głosów - przyznał członek zarządu PZPN, poznaniak Jacek Masiota.

Jeśli pełnoprawnych kandydatów będzie 4-5, a Antkowiak przejdzie pierwszą turę wyborów, to w drugiej, z poparciem baronów, może nie mieć już poważnej konkurencji. Oczywiście to optymistyczny scenariusz, ale nie jest on nieprawdopodobny.

Zanim szef WZPN zostanie czarnym koniem musi zebrać 15 głosów poparcia członków PZPN, czyli wojewódzkich Związków Piłki Nożnej (jest ich 16), klubów ekstraklasy (16) i pierwszej ligi (18). Każdy z tych podmiotów może go udzielić trzem osobom (łącznie mają 150 głosów).

Z matematycznego punktu widzenia może zatem być nawet 10 kandydatów. - Moim zdaniem tylko czterech zbierze odpowiednią ilość podpisów. Może komuś jeszcze się poszczęści, ale bardzo wątpię - dodał Masiota.

Tak czy inaczej najbliższe dni zapowiadają się pasjonująca dla tych, którzy chcą zakończyć erę Grzegorza Laty w polskiej piłce.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24