Ruch Chorzów czeka trzecia degradacja. Co dalej z Niebieskimi?

- Patrząc w tabelę i na najbliższe mecze, może nas uratować już tylko cud i sprzyjające wyniki. Już nie wszystko od nas zależy - stwierdził Tomasz Podgórski po porażce z Widzewem.

Ten cud to dwie przegraneelblążan (grają u siebie z Resovią i na wyjeździe z Elaną Toruń) oraz dwa zwycięstwa Ruchu, który w ostatnich kolejkach zmierzy się na Cichej z Błękitnymi Stargard i w Siedlcach z Pogonią). Warto jednak przypomnieć, że Niebiescy w tym roku wygrali zaledwie jeden mecz z ROW Rybnik, stąd szanse na takie rozwiązanie są znikome. Specjalistyczny portal 90minut.pl ryzyko spadku chorzowian ocenia na 99,7 procent. W niewiele lepszej sytuacji są Rozwój Katowice - 99,5 procent i ROW Rybnik - 98,6 procent. Szanse na degradację Siarki Tarnobrzeg oceniono na 54,9 procent, a wspomnianej wcześniej Olimpii Elbląg na 30,9 procent.

Niebiescy zaliczą trzeci spadek w ciągu trzech lat - mało który klub zaliczył ostatnio w polskiej piłce taki zjazd - nie licząc tych, którzy byli degradowani za długi i zaczynali rywalizację jako nowy podmiot np. w IV lidze. Taki scenariusz był też brany pod uwagę w Ruchu, który przecież na mocy zatwierdzonego przez sąd układu restrukturyzacyjnego przez kolejne 4,5 roku musi co kwartał spłać wierzycielom po ponad 400 tys. zł.

Na razie udziałowcy klubu stoją jednak na stanowisku, że po spadku będą grać w III lidze i dalej spłacać stare zaległości. Nie ma jednak co ukrywać, że pieniędzy na Cichej brakuje. W klubie czekają na obiecane 4 mln zł z miejskiego budżetu. Problem w tym, ze Chorzów ogłosił konkurs na promocję poprzez sport i grę na szczeblu II ligi. Jego rozstrzygnięcie zaplanowano na 30 maja, a wtedy Ruch zostanie już zdegradowany i nie wiadomo czy konkurs nie będzie musiał zostać ogłoszony na nowo.

Na zaległe pieniądze czeka były trener Juan Ramon Rocha. Jak informuje portal Niebieska Trybuna klub zalega Argentyńczykowi z wypłatą pięciu pensji i suma ta przekracza 100 tys. zł.

Do topienia kolejnych pieniędzy w klub nie bardzo pali się Zdzisław Bik, którego spółka Carbonex jest posiadaczem 24,27 procent akcji, a były prezes Aleksander Kurczyk mający w sumie 24,26 procent akcji chorzowian już dawno wycofał się z bieżącej działalności na Cichej.

Kibice Niebieskich z dużą dozą nieufności podchodzą do wszelkich deklaracji działaczy właśnie ich obwiniając o kolejne spadki Ruchu. Delegacja fanów namawiała prezydenta Chorzowa Andrzeja Kotalę do stworzenia nowego klubu, który byłby kontynuatorem tradycji Ruchu i zaczął grę od klasy B, ale miasto jest największym udziałowcem obecnej piłkarskiej spółki (ma 25,53 procent akcji) i nie może działać na jej szkodę, a tak można by potraktować wspieranie konkurencyjnego podmiotu. Szybkie powołanie nowego klubu przez kibiców bez wsparcia miasta wydaje się na dziś mało realne, bo same procedury jego założenia wymagają środków i czasu.

W środę w Chorzowie zaplanowane jest posiedzenie Rady Nadzorczej Ruchu, w której zasiadają Zdzisław Bik, Michał Dubiel, Eugeniusz Gorczowski, Piotr Małecki, Marcin Michalik, Janusz Paterman i Jerzy Weindich. Udziałowcy klubu muszą znaleźć źródła finansowania po jego spadku do III ligi, zwłaszcza jeśli Ruch ma szybko z niej awansować.

Mówi się, że RN może odwołać prezesa Jana Chrapka, ale w klubie nie potwierdzają tych plotek, chociażby dlatego, że nie bardzo widać chętnego, który miałby zostać nowym szefem Niebieskich. Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się natomiast rozstanie z dyrektorem sportowym Markiem Mandlą, który sprawował tę funkcję od 1 lutego, a efekty jego działań są mizerne, bo Ruch wiosną miał dużo słabszą kadrowo drużynę niż w rundzie jesiennej.

Gerard Badia bohaterem Piasta Gliwice

W PUNKT ODC. 6: Zagłębie Sosnowiec spadło z Ekstraklasy