Rybski: To moja największa sportowa porażka w życiu

Łukasz Madej/Gazeta Krakowska
Andrzej Rybski wierzył, że w nowym sezonie zagra w Ekstraklasie
Andrzej Rybski wierzył, że w nowym sezonie zagra w Ekstraklasie Arkadiusz Gola / Polskapresse
- Nie wiem, co się stało. To niemożliwe - ze zwieszoną głową do szatni po spotkaniu z Kolejarzem Stróże schodził piłkarz Termaliki, Andrzej Rybski. Wczoraj jego ekipa definitywnie pożegnała się z marzeniami o ekstraklasie. Tyle tylko, że trwonić przewagę zaczęła cztery kolejki wcześniej.

W tym czasie nie zdobyła nawet punktu. Z pozycji lidera spadła nawet poza podium. - Co się stało w ostatnich czterech spotkaniach? Bardzo ciekawe pytanie. Sami chcielibyśmy wiedzieć. Wypracowaliśmy sobie supersytuację punktową. Powiem szczerze, że to moja największa porażka sportowa w życiu. Pod każdym względem. Dlaczego? Ponieważ nadzieje były tak wielkie. Każdy z nas je miał. Końcówką zniszczyliśmy sobie cały sezon - nie owijał w bawełnę Rybski.

W jedenastce z Niecieczy nie brakuje piłkarzy, którzy mają za sobą występy w ekstraklasie. Jednym nich jest właśnie Rybski. Do tej pory na najwyższym szczeblu zagrał 29 razy (w barwach Widzewa Łódź i Lechii - przyp. red.). W nowym sezonie ta liczba miała się podwoić. - Nie chcieliśmy już jeździć na takie obiekty jak do Stróż czy Radzionkowa. Zamierzaliśmy grać z zespołami, które mają dobre murawy, piękne stadiony. Występy w takich warunkach sprawiają wielką radość - stwierdził 27-latek.

Zawodnik nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy doświadczeni liderzy Termaliki nie potrafili udźwignąć presji. - Nie wiem, ciężko powiedzieć. Już pięć kolejek przed końcem zaczęliśmy kalkulować, liczyć punkty. Gdybym miał jednak na to zrzucić, to byłoby bez sensu. Ja do każdego przeciwnika podchodziłem z respektem. To, że całą sytuację zniszczyliśmy, to jak powiedziałem, moja największa sportowa porażka w życiu - tłumaczył.

Rybski nie ukrywał, że całe zło zaczęło się od pierwszej porażki z Ruchem na wyjeździe. - Suma nieszczęść w ostatnich kolejkach była tak ogromna, że nie da się zliczyć. Począwszy od gola, jakiego straciliśmy w Radzionkowie. Potem obijaliśmy słupki, poprzeczki - przypominał sytuacje z przegranych spotkań.

W ostatnich tygodniach opiekun Termaliki, Dusan Radolsky, najczęściej narzekał na postawę defensywy. Po porażce z Flotą błędy piłkarzy nazwał "wielbłądami". Piłkarz broni jednak kolegów. - Nie chciałbym mówić, że to wszystko wina obrony, ataku czy pomocy. Jesteśmy jedną drużyną i zepsuliśmy wszystko jako całość. A kłopoty kadrowe? Nie oszczędziły w końcówce, ale na to zrzucać winy nie możemy. Każdy, kto wchodził, musiał zastępować innego - kończy niepocieszony zawodnik.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24