Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tarasiewicz: Pogoni brakuje napastnika, a kryzys przejdzie [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Ryszard Tarasiewicz
Ryszard Tarasiewicz Archiwum Polska Press
Nie chcę mówić o błędach, bo takiego nie widzę. Nawet w tych porażkach Pogoń starała się narzucić swój styl gry, miała sytuacje bramkowe i nie musiała przegrywać – mówi Ryszard Tarasiewicz, były trener Pogoni Szczecin.

Tarasiewicz to ikona Śląska Wrocław. To były piłkarz tego klubu (214) występów i dwukrotnie trener. Wiosną 2012 r. przyjechał do Pogoni – zespół miał słabszą wiosnę, awans wymykał się z rąk i Tarasiewicz (znany z twardej ręki) miał pomóc. Pokierował Portowcami w 10 ostatnich meczach sezonu 2011/12 – 5 spotkań wygrał, 2 zremisował, 3 przegrał. Wystarczyło. Awans był zapewniony, ale szybko szkoleniowiec rozstał się z Pogonią. Później pracował w Zawiszy, Koronie, Miedzi i ostatnio w GKS Tychy. Obecnie bezrobotny.

Po ostatniej kolejce Legia ma już siedem punktów przewagi nad Pogonią i Rakowem. Czy ten dystans jest do odrobienia, skoro zostało 10 spotkań do końca sezonu?
Ryszard Tarasiewicz: Problem zespołów, które chciałyby dogonić Legię jest to, że Legia jest w naszej piłkarskiej rzeczywistości zbyt klasowym zespołem, by przegrać trzy spotkania z rzędu. A jednocześnie te aspirujące musiałyby odnieść wtedy trzy zwycięstwa. Oczywiście wszystko jeszcze jest możliwe, pozostaje dziesięć kolejek do końca, ale ta przewaga już jest znacząca. Jakbym miał to ubrać procentowo, to jednak obecnie stawiam, że na 90 procent Legia zostanie mistrzem Polski. Legioniści może i nie są w najwyższej dyspozycji – jak np. w meczu ze Ślaskiem, ale przeciwnicy boją się agresywniej zaatakować, a wolą dostosować się grą do Legii, a nastawianie ograniczone jest do pilnowania swojej bramki. Nie twierdzę, że Legia już jest mistrzem, a pozostałe zespoły walczą o drugie czy trzecie miejsce, a nawet czwarte, które przy dobrych rozstrzygnięciach w lidze też może dać przepustkę do europejskich rozgrywek. Ale to właśnie Legia ma obecnie największe szanse.

Niesamowicie się to zmienia, bo jeszcze 2-3 tygodnie temu to Pogoń wydawała się takim mocnym konkurentem Legii do mistrzostwa. Te trzy porażki z rzędu to dla Pana duże zaskoczenie?
Nie i to mówię bardzo szczerze. Dlaczego? Pogoń to drużyna z doświadczonymi zawodnikami – jak Kucharczyk czy Drygas, ale też szeroka grupa zawodników młodych czy nie ogranych na tym poziomie. Im brakuje regularności, grają na tyle, ile mogą, nawet z dużym polotem. Nawet w ostatnim meczu z Lechem uważam, że Pogoń miała wystarczająco dużo sytuacji, by ten mecz zremisować, a przy odrobinie szczęścia nawet wygrać. Brakowało skuteczności. Pamiętam, że Ramirez miał sytuację na 2:0, a drugi gol raczej zabiłby ten mecz, ale było jeszcze dużo czasu, by Lechowi odpowiedzieć. Jeśli Pogoń zakończy sezon na 2. czy 3. miejscu to będzie to duży sukces. Mistrzostwo Polski nie było planem na wyrost. Nie takie zespoły zdobywały mistrzostwo, ale logicznie to jest kilka zespołów z nakładami finansowymi, które teoretycznie powinny plasować się wyżej.

Po raz kolejny zastanawiamy się, czemu wiosną tak ciężko idzie Pogoni? Pan też tego doświadczył w Szczecinie.
Owszem, ale wtedy ja pojawiłem się na ostatnich dziesięć kolejek, gdy zespół już był w dołku, punkty tracił. I też musiałbym nawiązać do specyfiki I ligi, która rządzi się swoimi prawami. Teraz System VAR wiele spornych kwestii wyjaśnia, ale wtedy było więcej nerwów i kontrowersji. Nie ma jednak reguły, że jesienią idzie, a wiosną już niekoniecznie. Nie jestem tak blisko Pogoni, nie znam np. badań wydolnościowych piłkarzy, ale i nie sądzę, by w tej kwestii zostały popełnione jakieś błędy. Zwróciłbym uwagę, że ta górka punktowa wypracowana jesienią, wiosną pozwala egzystować w czubie tabeli przez długi okres. Nie wiem, gdzie tkwi przyczyna ostatnich problemów. Nie chcę mówić o błędach, bo takiego nie widzę. Nawet w tych porażkach Pogoń starała się narzucić swój styl gry, miała sytuacje bramkowe i nie musiała przegrywać. Problemem byłoby, gdyby porażki połączone były z brakiem stylu, z tym, że zespół męczyłby się na boisku. Wtedy trzeba byłoby zadać sobie więcej pytań. Ale obecnie od strony motorycznej dobrze to wygląda, dynamicznie, obrona dobrze funkcjonowała. W piłce są takie okresy, gdy nie wiadomo dlaczego wpada się w kryzys.

Po dwóch wyjazdowych porażkach liczyliśmy, że przełamanie przyjdzie w prestiżowym meczu z Lechem. Czekamy dalej, może w Białymstoku?
A czemu nie? Jagiellonia też ma ostatnio ciężko, nie idzie jej, a w dodatku obecnie boiska nie są znaczącym handicapem. Uważam, że to Jagiellonia powinna się mocniej obawiać o wynik niż Pogoń.

Pogoń nie jest w dołku z którego już się nie wygrzebie w tym sezonie?
Na pewno nie. U nas często po 2-3 nieudanych meczach mówimy o kryzysie. A ja patrzę, jak się zespół prezentuje. To, co mówiłem wcześniej – gdyby drużyna się męczyła, grała poniżej średniego poziomu, to można byłoby szukać kryzysu. Ale w przypadku Pogoni kolejny mecz może zmienić oblicze. Ważne, żeby piłkarze i trenerzy optymistycznie patrzyli na przeciwnika.

Zwracamy wszyscy uwagę na skuteczność Pogoni.
Drużyna nie ma napastnika. Obserwuję Zahovicia i widzę, że nie dość, że on tych szans nie ma zbyt wielu, to jeszcze tych co ma – nie wykorzystuje. Gdyby co mecz miał 5-6 sytuacji, to dość szybko można byłoby to poprawić, ale on rzadko w meczach ma swoją okazję. Linia pomocy kreuje te sytuacje, ale brakuje zawodników, którzy to wykorzystają. Tylko też nie można oczekiwać od zawodników, że wiosną strzelą ponad 10 bramek, skoro w poprzednich sezonach skutecznością nie imponowali. Pogoń ma wystarczająco sytuacji, by mecze zamykać. Tu jest kłopot, bo bramek mało.

Co z defensywą. Już nie jest tak nieomylna. Czy to może być teraz największe zmartwienie?
Jak nie ma spotkań bez straconych bramek i są porażki to wkrada się zwątpienie, nerwowość. Stipica we Wrocławiu popełnił błędy i m.in. przez to Pogoń przegrała. I teraz on może myśleć w kategoriach „czy znów popełnię taki błąd, kiedy to może się stać”. Ale Pogoń nie ma ma się czego wstydzić w tym względzie. Legia, choć jest głównym faworytem do mistrzostwa, to też popełnia błędy. Zwrócę uwagę na to, że Pogoń w ostatnich sezonach traciła ważne ogniwa w drużynie. Przychodzili zawodnicy może nie tej klasy, choć na pewno nie dużo słabsi. Nie ma co jednak dramatyzować, bo drużyna w każdej formacji jest dobrze zbalansowana, może jedynie w ataku coś brakuje. Jest Zahović, jest młody Benedyczak od którego też nie ma sezonu oczekiwać 10 bramek na wiosnę. Jeśli Pogoń chce grać o najwyższe cele, to musi stawiać na swoich wychowanków, ale też mocno zainwestować w napastnika. Czy to się podoba czy nie piłkarzom w szatni, to trzeba nieraz zainwestować ponad stan finansowy, by później mieć satysfakcję i dać radość kibicom.

Był temat Kamila Grosickiego. Pogoń podeszła ostrożniej – zakontraktowała Rafała Kurzawę.
Jeśli padają te dwa nazwiska to mówimy o pomocnikach. Z całym szacunkiem dla „Grosika”, który w Pogoni był i jego powrót fajnie wyglądałby marketingowo, ale to nie jest napastnik. Pogoń ma pomocników, nie ma większych problemów z wykreowaniem sytuacji bramkowych . Taki transfer byłby pewnie fajny dla kibiców, pewnie jego, ale akcje trzeba wykończyć. Grosicki sporo potrafi, ale ile bramek strzela? Myślę, że to też było rozpatrywane w sztabie Pogoni i stąd wybór tańszego Kurzawy. Myślę, że plan na lato powinien być konkretny – trzeba zainwestować w naprawdę solidnego napastnika.

Jeden mecz i pójdzie?
Nie wiem, jaka są rozmowy w klubie, jakie jest ciśnienie na zawodnikach. Trzeba wyjść, nie zadawać sobie pytań o kryzys, bo nie ma do tego powodu. Nie biłbym w nutę, że po trzech porażkach to już na pewno muszą w Białymstoku wygrać. Nie, zawodnicy są na tyle inteligentni, że wiedzą, że za nimi nie są złe mecze, że nie musieli tych spotkań przegrać, a na pewno że porażki były efektem słabej gry i przewagi przeciwnika.

Czy rozstanie z Pogonią po wywalczonym awansie zaskoczyło Pana tak samo jak kibiców? Pozostał żal?
Nie, nic z tych rzeczy. Przychodząc do Pogoni mogłem podpisać umowę z klauzulą, że w razie awansu moja umowa będzie automatycznie przedłużona. Ale ja umówiłem się z Grzegorzem Smolnym i Jarosławem Mroczkiem, że porozmawiamy po sezonie. Wtedy miałem zapytania z II ligi francuskiej, pierwszej szwajcarskiej, a w Pogoni nie był dopięty budżet. Mogłem się jakoś zabezpieczyć, ale rozstaliśmy się spokojnie, ja nie ma żadnych pretensji. Ja wtedy sam nie byłem zdecydowany, że szybko dogadać się z Pogonią czy czekać na konkrety z Francji czy Szwajcarii. W Zawiszy Bydgoszcz miałem podobną sytuacją – po awansie do ekstraklasy, po zdobyciu Pucharu Polski też odszedłem. W Szczecinie nie chciałem nikogo blokować, pojawiła się kandydatura Artura Skowronka, więc rozstaliśmy się. Ale bez żadnego kompletnie żalu.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ryszard Tarasiewicz: Pogoni brakuje napastnika, a kryzys przejdzie [ZDJĘCIA] - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24