Więcej opinii i komentarzy znanych publicystów w specjalnym dziale
Co więcej selekcjoner kontratakuje, i obwinia media za wprowadzanie złej atmosfery wokół drużyny narodowej. Kto ma rację? Zaufać Franciszkowi Smudzie czy patrzeć mu nieustannie na ręce?
Zwolennicy drugiej opcji mają przewagę, ponieważ zawsze jest łatwiej oskarżać niż bronić. Ale do rzeczy. Krytycy poczynań popularnego „Franza” opierają się przede wszystkim na obecnej, miernej formie najlepszej krajowej jedenastki. I ciężko obalić taką argumentację, bowiem w ostatnich sparingach oprócz tzw. „momentów” podgrzewanych przez komentatora i żywo reagującą publiczność, zespół pokazał niewiele. Brakowało dokładności, skuteczności oraz przede wszystkim widocznej, spójnej koncepcji.
Kolejne działa wytaczane są w kierunku selekcjonera w odpowiedzi na jego ochocze zapędy do „farbowania” kadry, które zdaniem (często) „fryzjerów w kapciach” powinno być zastąpione solidnym przeczesaniem krajowego włosia, tzn. pokłosia futbolistów. W rezultacie miałaby powstać efektowna trwała. Kadra oczywiście. Co więcej entuzjazm trenera wobec naturalizacji zawodników z polskimi korzeniami poparty teorią o nieustannej selekcji, odczytywany jest jako zupełny brak rozeznania, a nawet jako pierwsze oznaki paniki.
Oponenci Smudy zarzucają mu także zupełny brak ogłady języka, którym często „błyszczy” w mediach niejednokrotnie kompromitując się, np. poprzez zaprzeczanie własnym słowom czy zbyt odważne (a nawet wulgarne) wypowiedzi.
Reprezentacja Polski - mecze towarzyskie, wyniki, powołania, polska kadra na Euro 2012
I na nic argumenty (nielicznych już chyba) popleczników „Franza”, że przecież forma ma dopiero przyjść, ba! To właśnie było naszą bolączką w ostatniej dekadzie – reprezentacja grała jak z nut w eliminacjach, by w samym turnieju skompromitować się lub najzwyczajniej zawieźć nie prezentując nawet połowy klasy z eliminacji. Teraz ma być zupełnie na odwrót, a przynajmniej wszystko na to wskazuje.
Powoływanie piłkarzy z podwójnym obywatelstwem ma przynieść korzyścią obu stroną, a niewyparzony język trenera to już po prostu… jego styl. Od zawsze taki był, a dokładniej rzecz ujmując, dziś mówi zdecydowanie poprawniej niż gdy np. wprowadzał Widzew Łódź do Ligi Mistrzów…
Oborano głosu jednak nie ma. Bez echa nie przechodzi już niemal żadna wypowiedź Smudy, w których często przewrażliwienie lub szukający taniej sensacji dziennikarze, doszukują się drugiego dna. W konsekwencji trener zbiera sowite cięgi a atmosfera wokół kadry gęstnieje. Nic dobrego z tego być nie może, a przecież wszyscy chcemy dobra drużyny narodowej (prawda?). Więc co robić? Przyglądać się licząc na progres czy nieustannie krytykować i pouczać trenera, jeszcze chyba naiwniej wierząc, że nas posłucha?
Prawda jak to zwykle bywa, leży po środku. Krytyka jest potrzebna, ale wyważona i merytoryczna. Pluć i obrażać trenera nie ma sensu, o „wypier… dyscyplinarnym” to już nie ma nawet co wspominać. Zamiast skupiać się na osobie trenera, piłkarzach i atmosferze w zespole, warto baczniejszą uwagę zwrócić… na grę drużyny. W końcu kadra to nie małe dzieci a dorośli faceci. A wszystko w spokojniejszym tonie. Zamiast krzyczeć i rozkazywać, warto chyba zacząć podpowiadać i też doceniać postępy. Nawet te najmniejsze…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?