Początek spotkania należał do Sandecji. W 2. minucie w pole karne gospodarzy wpadł Bartłomiej Dudzic i strzałem przy słupku wpakował piłkę do siatki. W 25. minucie interwencja obrońcy Bartosza Brodzińskiego o mało nie skończyła się gole samobójczym. W 30. minucie tuż nad poprzeczką uderzył Maciej Małkowski. W 34. minucie szczęście uśmiechnęło się już do gości, kiedy to piłka po strzale z dystansu Sebastiana Dei trafiła w poprzeczkę.
Gospodarze wyrównali w 52. minucie za sprawą byłego piłkarza Wisły Kraków Michała Szewczyka – piłka po rękawicach Łukasza Radlińskiego wpadła do bramki. Po chwili mocno przymierzył Maciej Kowalczyk, ale tym razem Radliński interweniował skutecznie. W 58. minucie znów groźne uderzenie Kowalczyka – tym razem piłka nieznacznie minęła bramkę.
W 61. minucie drugą bramkę zdobyła jednak Sandecja – piłkę pechowo na głowę Michala Pitera-Bućko przedłużył Szewczyk, a Słowak pokonał Grzegorza Wnuka. W 73. minucie strzelec gola opuścił boisko z drugą żółtą kartkę. Grający w osłabieniu goście zdołali jednak obronić jednobramkowe prowadzenie i tym samym wygrali drugie spotkanie z rzędu.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.