Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja. Mroczkowski: Nie jestem trenerem, który zadowala się tylko wynikiem

Rozmawiał Łukasz Madej
Radosław Mroczkowski Sandecję przejął w trakcie przerwy zimowej
Radosław Mroczkowski Sandecję przejął w trakcie przerwy zimowej Fot. kow
Rozmowa. O letnich zmianach i ruszającym sezonie opowiada Radosław Mroczkowski, trener pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz

- Liga rusza w ten weekend. Emocje już się udzielają?

- Emocje już mieliśmy, bo przecież za nami mecz Pucharu Polski z Siarką. To był taki przedstart. Poczuliśmy rywalizację. Teraz najważniejsze jest najbliższe spotkanie, w poniedziałek w Mielcu ze Stalą.

- I taka też będzie jesienna filozofia Sandecji?

- Tak, będziemy patrzeć w taki sposób, że najistotniejszy jest każdy najbliższy mecz i walka o jak najlepszy wynik.

- Po wspomnianym pucharowym starciu w Tarnobrzegu, choć wygranym, stwierdził Pan, że czuje się „przykatowany”.

- Może nie jest to piękne słowo, ale powiedziałem tak, jak czułem. Nie jestem trenerem, który zadowala się tylko i wyłącznie wynikiem. Wiadomo, to rezultat jest najważniejszy, ale chciałbym, żeby też inne rzeczy się realizowały. W Tarnobrzegu mój zespół, kiedy wypracował przewagę, potrafił przeprowadzić skuteczne akcje, zagrać dobrze - to na pewno - ale scenariusz spotkania nie był dla nas poprawny. Nie chcieliśmy komplikować sobie sprawy dogrywką, tym byłem umęczony. No, ale trafił nam się ambitny przeciwnik, który potrafił korzystać z naszych błędów - stąd taka moja mina. Ale jeżeli w takim momencie nasza drużyna potrafiła wygrać, to teraz może być tylko lepiej.

- W Sandecji suma letnich zysków i strat wychodzi na...

- Jeśli chodzi o kadrę, to mamy jeszcze małe niedociągnięcia. Nie spieszymy się jednak. Cały czas pracujemy, by doszli do nas piłkarze, ale tacy, jakich my chcemy, nie zostawiamy tego przypadkowi. Na ruchy będziemy czekać, dopóki okienko transferowe będzie otwarte. Pozycje? Wie pan, nie chcę tego zdradzać. Mogę jedynie powtórzyć, że cały czas pracujemy, by uzupełnić kadrę o wartościowych zawodników.

- Najgłośniej było o pozyskaniu Macieja Korzyma.

- Nie wiem. To zależy, gdzie się ucho przyłoży (śmiech).

- To właśnie ten mający duże doświadczenie z ekstraklasy 28-latek ma zastąpić Arkadiusza Aleksandra?

- Liga pokaże, jak to będzie wyglądało. Już kiedyś mówiłem, że nazwiska nie grają. Ale to prawda, mamy takich piłkarzy jak Baran, Małkowski czy właśnie Korzym, którzy posiadają swoją jakość, przeszłość ekstraklasową. To powinno być z korzyścią dla naszego rozwoju.

- Gotówkowe transfery akurat do Nowego Sącza to rzadkość, jednak przekonał Pan szefów Sandecji, że warto zapłacić za 20-letniego Michała Gałeckiego.

- Tak, ale nie przesadzajmy, że to jakiś gigantyczny transfer gotówkowy. Po prostu, była taka, a nie inna, forma załatwienia tej sprawy, ale to nie jakieś megapieniądze. Michał ma jeszcze status młodzieżowca, to też ważne. To chłopak, który swoje minuty w pierwszej lidze już zaliczył, ma sporo rozegranych spotkań. Nie jest takim typowym nowicjuszem, a przecież mówimy o młodym zawodniku. Chcemy, żeby podnosił rywalizację. Jest młody i to cenne na przyszłość.

- Jak widać, w rundzie wiosennej szansę wykorzystał Dawid Janczyk, z którym została przedłużona umowa.

- Nie było żadnych powodów, żeby stało się inaczej. Dawid pracuje, jest konsekwentny w tym, co sobie postanowił. Janczyk, Korzym, Leszczak (Sebastian, też tego lata trafił do Sandecji - przyp.), Piszczek... Jest dobra rywalizacja między nimi. Tego nam potrzeba, i dla dobra drużyny, i piłkarzy, ponieważ nic tak nie podnosi poziomu jak rywalizacja w wyrównanej grupie zawodników.

- Przez wiele lat prowadził Pan młodych polskich piłkarzy, więc pewnie już wcześniej znał Pan wspomnianego 24-letniego Leszczaka, który kiedyś uchodził za wielki talent Wisły Kraków.

- Znam wszystkich chłopaków, którzy gdzieś tam się pojawiali. Zresztą, dziwnie byłoby, gdyby sprawa wyglądała inaczej. Historię Sebastiana też znam. Może nie poszła tak, jak byśmy sobie tego życzyli, ale nie zamykajmy jeszcze przed nim drzwi. Można podać przykład niejednego zawodnika, który był okrzyknięty talentem, a nie do końca wszystko w czasie się sprawdziło. Sebastian to chłopak, któremu ciągle warto dać szansę. Nie jest zawodnikiem, który schodzi ze sceny. Nadal posiada dużo argumentów, żeby dobrze grać w piłkę. Trzeba doceniać tak dobrze wyszkolonych technicznie zawodników. Chciałbym, żeby na bazie umiejętności, które posiada, pokazał coś więcej, przynajmniej na poziomie pierwszej ligi.

- Udaną wiosną Pana drużyna zawiesiła przed sobą wysoko poprzeczkę.

- I bardzo byśmy chcieli z pewnego poziomu nie schodzić. Będziemy się starali, żeby było jak najlepiej.

- Za niespełna dwa tygodnie w ramach Pucharu Polski podejmiecie Śląsk Wrocław.

- Fajnie sprawdzić swoją wartość na tle takiego przeciwnika. Dla naszych kibiców to też ciekawy moment, że można u siebie rozegrać takie spotkanie. Oczywiście, będziemy chcieli wyciągnąć maksa, ale dopiero się przekonamy, czy to będzie taki występ, którym będziemy mogli chwalić się w przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sandecja. Mroczkowski: Nie jestem trenerem, który zadowala się tylko wynikiem - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24