Sandecja Nowy Sącz 1:3 Wisła Płock. Niespodzianka w Nowym Sączu!

Marcin Rogowski
Sandecja Nowy Sącz przegrała na własnym stadionie z Wisłą Płock, aż 1:3 w meczu drugiej kolejki, pierwszej ligi. Sądeczanie momentami mieli miażdżąca przewagę ale nie potrafili jej wykorzystać. Skuteczna była natomiast Wisła.

Sandecja Nowy Sącz - Wisła Płock 1:3 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Przed meczem za murowanego faworyta uchodziła drużyna z Małopolski. Jednak Wisła pokazała że potrafi grać z zespołami teoretycznie lepszymi i sprawiła wielką sensacje. Początkowo gra toczyła się spokojnie w środku boiska, a zawodnicy obu drużyn nie potrafili dobrze dograć piłki w polu karnym. Dopiero w 5. minucie spotkania Sandecja przeprowadziła pierwszą groźną akcję, gdy w pole karne przedostał się Aleksander, który był faulowany, jednak sędzia nakazał grać dalej. Już minutę później Wisła pokazała że nie przyjechała do Nowego Sącza się bronić. Groźnie z około 20 metrów uderzał nowy nabytek Nafciarzy Ricardinho. Do 16. minuty gra toczyła się głównie w środku pola. Wtedy to właśnie znów pokazał się Aleksander, który z 10 metrów uderzył głową, i tylko instynkt Kamińskiego uratował Wisłę przed utratą bramki. W 22. minucie znów Wisłę po strzale Aleksandra uratował bramkarz. Dwie minuty później mecz został przerwany na wniosek delegata PZPN-u. Miał on zastrzeżenia do jednaj z wywieszonych flag, która obrażała premiera Donalda Tuska. Delegat zagroził również, że jeżeli flaga znów się pojawi to mecz zostanie przerwany i walkowerem wygra drużyna gości. Kibice nic nie zrobili sobie z ostrzeżenia delegata i w 38 znów wywiesili flagę, jednak tym razem obyło się bez żadnych konsekwencji.

Po wznowieniu gry mieśmy akcje za akcje, aż w 37. minucie Dariusz Gawęcki zmarnował 300 procentowa sytuacje. Biegł przez pół boiska sam na sam z bramkarzem i zamiast strzelać gdy Kamiński się potknął on chciał go minąć i posłał piłkę obok bramki. Sytuacja ta zemściła się trzy minuty później, gdy po podaniu Matara, Ricardinho stanął oko w oko z Koziołem i pewnie go pokonał. Sandecja natychmiast ruszyła do odrabiana start, jednak jej starania spełzły na niczym. Najgroźniejszą sytuacje miał Aleksander, ale po podaniu Wiśniewskiego strzelił obok bramki. W międzyczasie Chwastek przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Sandecji. Biało – czarni dostali tzw. bramkę do szatni w doliczonym czasie gry, gdy po kolejnej okazji sam na sam, bramkę zdobył Joao Paulo. Do przerwy wynik się nie zmienił i Wisła schodziła do szatni z dwubramkowym prowadzeniem.

W przerwie na stadionie pojawiła się 80-osobowa grupa kibiców gości. Intensywnie rozgrzewał się także Pavel Eismann, który w 46 na początku drugiej połowy zmienił Bartosza Wiśniewskiego. Trener Broniszewski nie dokonał żadnych roszad w składzie. Początek drugiej połowy zdominowała Sandecja, ale żadna akcja nie zakończyła się powodzeniem. Trener Kuras postanowił jeszcze bardziej wzmocnić silę ataku i na boisko w miejsce Trzeciakiewicza posłał Marcina Chmiesta. Po tej zmianie widać było, że Chmiest z Aleksandrem szukają siebie na murawie. Jednak nic nie wynikło z tego szukania. W 64. minucie było już po meczu gdy po dokładnym dośrodkowaniu Chwastka do bramki Sandecji trafił Zaguskas. Litwin świetnie się zachował na piątym metrze i strzelił mając na plecach rywala. Od tego momentu inicjatywa należała przez prawie cały czas do Sandecji. Wisła nastawiła się na grę z kontry. Wiele dobrego do gry biało –czarnych wniósł Patryk Jędrzejowski, który w 66. minucie zmienił Mateusza Wilka. Popisał się on kilkoma świetnymi rajdami po prawej stronie, a także dobrymi dośrodkowaniami i strzałami. 13 minut przed końcem meczu na boisku w miejsce jednego z bohaterów meczu Chwastka pojawił się Jaroń. Świetną okazje w 78. minucie miał Eismann, jednak zamiast podawać w pole karne zdecydował się na strzał z ostrego kąta i piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Od tego momentu godne do odnotowania było tylko wejście Kamińskiego za Matara, piękna interwencja Marka Kozioła, który w 87. minucie zatrzymał strzał Bilińskiego z trzech metrów oraz honorowa bramka dla Sandecji, która zdobył w 90. minucie Marcin Chmiest. Zachował on najwięcej zimniej krwi w zamieszaniu podbramkowym i mocnym strzałem po długim rogu pokonał Kamińskiego. Sędzia doliczył 2 minuty w których nic się nie wydarzyło i zakończył mecz. Wisła Płock sprawiła kolejna sensacje na zapleczu Ekstraklasy.

POMECZOWE WYPWIEDZI:

Trener Sandecji Mariusz Kuras: Gratuluję zwycięstwa trenerowi Wisły. Moje oczekiwania przed tym meczem były zupełnie inne. Sukces ma ojców wielu, porażka pozostaje sierotą. Zdaję sobie sprawę, że zespół dzisiaj nie funkcjonował tak jak sobie zakładaliśmy przed meczem. Mieliśmy agresywnie ruszyć na rywala od początku, natomiast w ogóle nie ruszyliśmy i to jest pierwszy problem oraz pierwsze pytanie - dlaczego? Mecz mógł się jednak ułożyć inaczej. Dwie sytuacje Darka Gawęckiego, raz słupek, później sam na sam, okazja, którą piłkarz pokroju Darka powinien strzelić i na pewno obraz tego meczu byłby zupełnie inny. Jeszcze 0:1 do przerwy byłoby ok, jednak bramka do szatni sprawiła, że wszystko siadło. W zespole było zbyt dużo słabych punktów, żebyśmy gonili wynik. Wisła dobrze kontrowała i pomimo naszych strzałów, stało się, jak się stało. Kibice dopisali, pogoda dopisała, a my jako zespół zagraliśmy dzisiaj bardzo słabe spotkanie.

Trener Wisły Mieczysław Broniszewski: Mecz miał dwa oblicza. Pierwsze, do momentu, gdy nie strzeliliśmy bramki, przewaga należała momentami do Sandecji, momentami do nas. Sandecja miała wtedy dwie bardzo groźne sytuacje i gdyby je wykorzystała, mecz pewno zupełnie inaczej by się potoczył. Drugie oblicze - gdy strzeliliśmy jedną, a później drugą bramkę. Było wiadomo, że zespół Sandecji musi się jeszcze bardziej odkryć i wtedy po bardzo ładnej akcji padł trzeci gol. Wtedy Wisła przestała grać z takim powerem i choć mogliśmy zdobyć czwartą bramkę, nie zrobiliśmy tego. Liczą się jednak trzy punkty, z których bardzo się cieszę. Czeka nas osiem godzin jazdy do domu, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Michał Trzeciakiewicz, pomocnik Sandecji: Można powiedzieć, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i ten mecze jest tego doskonałym przykładem. Dostaliśmy dwie bramki praktycznie do szatni. Wiadomo morale zespołu opadły, ale mimo tego próbowaliśmy w drugiej połowie. Niestety nic z tego nie wyszło.

Patryk Kamiński, pomocnik Wisły: Wygraliśmy na bardzo trudnym terenie. Teraz czeka nas długa podróż, ale wracamy szczęśliwi do Płocka. Jesteśmy bardzo zadowoleni zarówno z wyniku jak i ze stylu gry. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24