Sebastian Steblecki: Zawsze mam niedosyt

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Sebastian Steblecki po tym, jak wrócił do Cracovii, nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie
Sebastian Steblecki po tym, jak wrócił do Cracovii, nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. Dla SEBASTIANA STEBLECKIEGO, wychowanka Cracovii, derbowy mecz z Wisłą to zawsze wielkie przeżycie. Piłkarz walczy o to, by wyrwać się z roli rezerwowego.

- Ostatnio pojawiał się Pan w składzie w dwóch kolejnych meczach jako rezerwowy. Idzie ku lepszemu?

- Dla każdego zawodnika, który siedzi na ławce, jest to optymistyczna sytuacja, to jest ten moment, w którym można się pokazać. Im więcej minut spędzonych na boisku, tym lepiej, ale na nie trzeba sobie zasłużyć. Powinno się dać sygnał trenerowi, że można coś wnieść i pomóc drużynie. Starałem się wykorzystać ten czas jak najlepiej. Niestety, ostatnie wyniki nie są dobre, brakło kropki nad i, zabrakło konkretu w postaci bramki.

- Może Pan mieć wielkie pretensje do siebie, bo miał Pan szansę na zdobycie gola.

- No tak, miałem idealną sytuację, by rozstrzygnąć losy meczu. Nie tylko ja, nie chcę więc siebie biczować, ale jako drużyna zawiedliśmy, bo mieliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych.

- Jak przychodził Pan latem do Cracovii pewnie spodziewał się Pan czegoś innego niż obecna sytuacja. Liczył Pan, że będzie więcej grał?

- Człowiek zawsze oczekuje pozytywnych rzeczy dla siebie. Zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko, bo tamten sezon był dobry dla Cracovii, zajęła 4. miejsce. Większość chłopaków została w drużynie, było więc jasne, że nie będzie łatwo wywalczyć sobie miejsce. Liczyłem się z tym. Cieszyłem się z możliwości powrotu do domu, do klubu, w którym się wychowałem.

- Jak drużynie nie idzie, trener szuka różnych rozwiązań, wtedy pojawia się szansa dla zmienników.

- Tak to funkcjonuje, że czyjeś nieszczęście jest szczęściem innych. Ktoś łapie kontuzję, a kolega wskakuje do składu i już nie oddaje miejsca. Nikomu źle nie życzę, zależy mi na tym, byśmy wygrywali mecze.

- Blisko wam do strefy spadkowej. Wiosną przeżywał Pan w Górniku Zabrze walkę o utrzymanie, która nie zakończyła się powodzeniem. Nie obawia się Pan, że Cracovię czekać będą trudne chwile?

- Nie boję się tego. Widzę, jaki mamy potencjał. Spokojnie sobie z tą sytuacją poradzimy i przyjdą zwycięstwa, chociażby w takim momencie jak teraz.

- Zagracie z Wisłą która jest na fali, potem czeka was konfrontacja z Lechem. Bez punktów w tych meczach ciężko będzie wejść do pierwszej ósemki.

- Zgadza się. Ale to taka liga, w której każdy może wygrać z każdym. Żaden mecz nie jest spisany na straty. Jedziemy na Wisłę i nie jest tak, że nie mamy szans na zwycięstwo, jesteśmy w stanie to zrobić.

- Jak był Pan w Holandii, jak przeżywał Pan derby?

- Oglądałem w telewizji. Wiadomo, że to był inny dreszczyk emocji, niż wtedy, gdy byłem przewidziany do gry. Przeżywałem ten mecz tak jak każdy kibic Cracovii, bo nim jestem od dziecka. Emocjonowałem się bardzo. Ostatni mecz na Wiśle Cracovia zagrała bardzo dobrze, co przyniosło jej zwycięstwo. Starałem się oglądać wszystkie mecze „Pasów”.

- Jakie ma Pan wspomnienia z meczów z Wisłą?

- Nie udało mi się w piłce seniorskiej wygrać z Wisłą. Za czasów juniorskich pamiętam derby, w których zwyciężyliśmy 2:1, a ja strzeliłem decydującą bramkę w końcówce. Graliśmy na sztucznej trawie przy ul. Wielickiej. W tamtym czasie było to dla mnie coś wielkiego, jako młody chłopak się z tego cieszyłem.

- Gdy przychodził Pan do Cracovii robił Pan sobie plany co do liczby rozegranych meczów, strzelonych bramek?

- Nigdy nie jestem zadowolony. Mógłbym strzelić 2-3 bramki, bo więcej mi się nie zdarzyło w rundzie, zagrać parę dobrych meczów, a i tak bym myślał, że mogło być lepiej. Jestem tak nauczony. Na pewno nie jestem zadowolony z liczby minut spędzonych na boisku.

- Z tatą na pewno omawiacie Pańskie występy.

- Po ostatnim meczu powiedział mi, że był zły, że zmarnowałem tę sytuację bramkową. To są momenty przełomowe, które mogłyby mi pomóc. Jednak zawsze najważniejsza jest drużyna. Jeśli miałbym nie zagrać w dwóch najbliższych meczach, a zespół by wygrał, to idę na takie rozwiązanie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sebastian Steblecki: Zawsze mam niedosyt - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24