Sensacja w Gliwicach! Historyczne zwycięstwo Piasta nad Lechem

Damian Orłowicz
Lech Poznań nie potrafi grać na wyjazdach i sprawdziło się to także w Gliwicach. Po emocjonującym spotkaniu Piast Gliwice wygrał z Lechem Poznań. Decydującą bramkę pod koniec meczu zdobył Tomasz Podgórski.

Przedostatnim spotkaniem w ramach 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy był pojedynek pomiędzy Piastem Gliwice i Lechem Poznań. Gospodarze nie są łatwym rywalem, o czym przekonali się piłkarze m.in. Legii Warszawa czy Górnika Zabrze, którzy polegli w starciu z podopiecznymi hiszpańskiego szkoleniowca. Kolejorz jednak za każdym razem, gdy podejmował Piasta Gliwice nie przegrywał, aplikując rywalom po kilka bramek.

Nie minęły nawet trzy minuty od pierwszego gwizdka sędziego, a Lech Poznań objął prowadzenie. Na prawym skrzydle Gergo Lovrencsics uciekł Piotrowi Brożkowi i dośrodkował w pole karne. Do piłki dopadł Kasper Hamalainen, ale uderzył w poprzeczkę. Skutecznie jednak dobił strzał partnera z zespołu Szymon Pawłowski.

Wydawać, by się mogło, że Piast Gliwice po straconej bramce, nie będzie w stanie szybko zagrozić podopiecznym Macieja Skorży. Było jednak wręcz przeciwnie. Po zagraniu Sasy Ziveca zrobiło się zamieszanie w polu karnym, a Adrian Klepczyński wyłożył piłkę Carlesowi Martinezowi. Defensywny pomocnik Piasta Gliwice z szesnastu metrów uderzył minimalnie obok bramki. Po emocjonujących pierwszych minutach spotkania, tempo gry nieco i obie drużynie nie stworzyły sobie żadnej groźnej sytuacji. Bramkarza Piasta uderzeniami zza pola karnego próbowali zaskoczyć Lovrencsics i Jevtić, ale piłka w obu przypadkach wędrowała ponad poprzeczką. Nie gorszy niż Kolejorz był Piast. Spośród gospodarzy wyróżniał się Gerard Badia.

W dalszym ciągu mecz był wyrównany, ale częściej przy piłce znajdowali się piłkarze gości. Groźniejszą sytuację na strzelenie bramki mieli piłkarze Piasta Gliwice. W polu karnym do piłki wyskoczył Bartosz Szeliga, ale z około dziesięciu metrów uderzył ponad poprzeczką. Piłkarze Lecha Poznań, gdy mogli stanąć przed dobra okazją na zdobycie bramki, zwlekali z decyzją. Tuż przed przerwą podwyższyć prowadzenie mógł Hamalainen, ale trafił w poprzeczkę.

Podopiecznym Macieja Skorży w poprzednich spotkaniach brakowało koncentracji w ostatnich minutach meczu, a tym razem już na początku drugiej połowy. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Badia, a Kamil Wilczek uderzeniem głową wyrównał wynik spotkania.

Kibice Piasta Gliwice nie nacieszyli się jeszcze z trafienia Wilczka, a ich ulubieńcy wyszli na prowadzenie. Fatalny błąd popełnił Hubert Wołączkiewicz, a wychodzący sam na sam z Maciejem Gostomskim Bartosz Szeliga umieścił piłkę w bramce. Szkoleniowiec Lecha Poznań zdecydował się na zmianę i wprowadził na boisko Dawida Kowneckiego, który zastąpił na murawie Szymona Drewniaka. Jednak kolejną bramkę mógł zdobyć Kamil Wilczek, ale w ostatnim momencie uprzedził go Marcin Kamiński.

Nie można było powiedzieć, by gra poznaniaków układała się im najlepiej i by to oni byli stroną przeważającą w drugiej połowie, ale udało im się doprowadzić do wyrównania. Po stałym fragmencie gry, piłka wpadła pod nogi Kamińskiego, a ten z ostrego kąta pokonał Cifuentesa. Hiszpański bramkarz nie popisał się w tej sytuacji.

Wiele wskazywało, że ten mecz zakończy się remisem. Lekką przewagę miał Lech Poznań, ale nie potrafił stworzyć sobie dogodnej okazji i to się im zemściło. Kapitalnym długim podaniem do Podgórskiego popisał się Konstantin Vassiljev, a wprowadzony w drugiej połowie pomocnik Piasta Gliwice, uderzeniem pod poprzeczkę zdobył zwycięską bramkę dla gospodarzy. W doliczonym czasie gry do siatki trafił Kamil Wilczek, ale sędzia Marcin Borski uznał, że był na pozycji spalonej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24