Sensacja w Krakowie! Podbeskidzie lepsze od Wisły

Piotr Adamczyk
W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała pokonał na wyjeździe Wisłę Kraków 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił wprowadzony w drugiej połowie Piotr Malinowski.

- Co może trener powiedzieć o grze Wisły? - zapytał Roberta Maaskanta rzecznik prasowy gospodarzy Adrian Ochalik na pomeczowej konferencji prasowej.

- Nic - krótko odpowiedział zdenerwowany szkoleniowiec.

Inaczej wyobrażał sobie inaugurację spotkań wiosennych na Reymonta 22. Wicelider Ekstraklasy miał bezboleśnie pokonać kandydata do awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Wiślacy muszą przełknąć gorzką pigułkę.

Ich katem został Piotr Malinowski. W 88. minucie miał przed sobą tylko Sergeia Pareiko. Estończyk próbował interweniować poza polem karnym. „Malina” minął go i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Niektórzy z kibiców Wisły klaskali ironicznie.

Widzowie z pewnością przecierali oczy ze zdumienia, oglądając pierwszą połowę. Czy to rzeczywiście gra drużyna walcząca o Mistrzostwo Polski? Dlaczego Wisła nie zdołała ani razu uderzyć celnie na bramkę rywala w ciągu pierwszych 45 minut gry? Gdzie się podział Patryk Małecki z piątkowego meczu z Arką?

- W pierwszej połowie zagraliśmy na 70% możliwości - ocenił Maaskant.

Zdecydowanie bliżej otworzenia wyniku byli goście. - Ranga przeciwnika spowodowała, że w moich zawodnikach wyzwoliła się niesamowita dawka adrenaliny - stwierdził Robert Kasperczyk, szkoleniowiec ekipy z Bielska-Białej. Aktywny Sebastian Ziajka kilkakrotnie próbował swoich umiejętności snajperskich. Tylko skuteczne interwencje Pareiki oraz poprzeczka przeszkodziły mu we wpisaniu się na listę strzelców.

Ledwo co zabrzmiał gwizdek rozpoczynający drugą część gry, a Podbeskidzie błyskawicznie doprowadziło do wyśmienitej sytuacji. Adam Cieśliński z kilku metrów nie pokonał Estończyka.

Podbeskidzie cofnęło się i nastawiło na grę z kontry. Jedna z nich przyniosła efekt, lecz już kilka minut wcześniej mogło być 0:1. Pareiko opóźnił wykonanie egzekucji. Cieśliński prostym zwodem położył na murawie Kew Jaliensa, byłego reprezentanta Holandii, ale na przeszkodzie stanął mu estoński bramkarz.

Słabej postawy gospodarzy nic nie usprawiedliwia. Razili niedokładnością i brakiem pomysłu na rozmontowanie obrony przeciwnika. - Nie powinniśmy przegrać z drużyną z pierwszej ligi - przyznał Maaskant.

89' Piotr Malinowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24