Grzegorz Niciński to były piłkarz, który zasłynął z gry w Wiśle. Przyznaje, że podróż do Krakowa z Olimpią, której trenerem został po zakończeniu poprzedniego sezonu, wiązała się dla niego z miłymi wspomnieniami.
Mecz w barwach Pogoni, o którym opowiadałem, zakończył się remisem 1:1, podobnie jak teraz Olimpii z Hutnikiem na drugoligowym poziomie. Powiedziałem więc chłopakom w szatni, że w moim wypadku historia zatoczyła koło. A jeśli chodzi o moje podróże do Krakowa, to bywam tu rzadko, ale ostatnio pojawiłem się na meczu Wisły z Arką Gdynia i wziąłem udział w spotkaniu przy Reymonta, wspominając dawne dzieje – dodaje Niciński, dwukrotny mistrz kraju i zdobywca Pucharu Polski z „Białą Gwiazdą” w latach 1998-2002, wychowanek Arki, w której przez wiele lat pracował też jako trener.
Zapytaliśmy trenera grudziądzan, czy opracował specjalny plan na powstrzymanie Michała Głogowskiego, który w trwających rozgrywkach 2. ligi zdobył już siedem goli, a jego transfer do Lechii Gdańsk (z półrocznym wypożyczeniem do Hutnika) tuż przed sobotnim meczem odbił się w Polsce głośnym echem.
- Oczywiście przeanalizowaliśmy sytuacje, które wykorzystał ten młody zawodnik i wiedzieliśmy, jak strzela bramki. Mieliśmy swój plan. Przyjechaliśmy do drużyny, która wygrała dwa ostatnie mecze i która gra fajnie w piłkę, ofensywnie. Nasi obrońcy zagrali solidnie, choć nie ustrzegliśmy się błędów. Mecz był bardzo otwarty do samego końca, przypomnę choćby sytuację w doliczonym czasie gry (Marcela Górskiego – przyp.), ale myśmy też wychodzili z kontratakami, też mieliśmy swoje okazje i mogło się skończyć różnie. Straciliśmy bramkę przed przerwą, ale jestem zadowolony z drugiej połowy, zasłużyliśmy na wyrównującego gola, dążyliśmy do zwycięstwa. Cieszę się, że wywozimy punkt z trudnego terenu.
Trener Hutnika też na konferencji prasowej powrócił do sytuacji z ostatniej akcji spotkania, gdy Marcel Górski mógł dać krakowianom zwycięstwo.
- Jesteśmy zawiedzeni wynikiem, bo po dobrym meczu w Sosnowcu (wygrana 3:2 – przyp.) liczyliśmy na kontynuację, natomiast prawda jest taka, że ten punkt jest sprawiedliwy – powiedział Maciej Musiał. - Tak jak w pierwszej połowie wiele rzeczy działo się pod nasze dyktando, tak w drugiej mieliśmy bardzo słaby początek. Było bardzo dużo chaosu w naszych poczynaniach, wynikających przede wszystkim ze słabości w operowaniu piłką. Paru zawodników dzisiaj nie poznawałem, popełnialiśmy łatwe błędy. Nie zmienia to faktu, że mimo wszystko mieliśmy możliwość wygrać to spotkanie, mieliśmy w ostatnich sekundach meczu sytuację stuprocentową. W takich sytuacjach musisz to zamienić na bramkę, nie ma innej drogi. Jeżeli chcesz liczyć się w tej lidze i grać o wyższe stawki, to nawet grając słabiej, musisz takie mecze wygrywać. Nie zdołaliśmy tego zrobić i kończymy z jednym punktem, który warto jednak docenić, bo wiem, że większość z Państwa patrzy na przeciwników pod kątem tabeli ligowej, ale ona jest często złudna. Graliśmy z solidnym zespołem, w drugiej lidze wyniki są trudne do przewidzenia, tu naprawdę jest bardzo wyrównany poziom drużyn, więc nie należy tego remisu traktować jak porażki.
Wkrótce u nas obszerny wywiad z Maciejem Musiałem.
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?