Sernas na wylocie z Widzewa, wybierze Hajduka?

Sernas odejść chciał już zimą, ale wówczas włodarze klubu z al. Piłsudskiego nie przystali na propozycje finansowe złożone m. in. przez angielską drużynę Blackpool, poznańskiego Lecha, kluby z Izraela, Serbii i Chorwacji.

Tak spore zainteresowanie pozyskaniem Sernasa wywołane zostało jego świetną formą, w tym dużą skutecznością strzelecką w jesiennej rundzie sezonu 2010/2011 w polskiej ekstraklasie, a także udanymi występami w międzypaństwowych meczach reprezentacji Litwy.

Duży wpływ na jego świetną dyspozycję w tym okresie, przede wszystkim jeżeli chodzi o grę w Widzewie, wywarła, zdaniem samego Sernasa, obecność na meczach jego 23-letniej narzeczonej, Sandry Luksyte, urodziwej blondynki z Litwy.

Ale korzystny wpływ Sandry na Sernasa przestał oddziaływać, jeżeli chodzi o jego formę sportową, na wiosnę tego roku, zarówno w klubie, jak i w drużynie narodowej jego kraju, Litwin był cieniem zawodnika, którego występy kilka miesięcy wcześniej zyskiwały ogromny poklask nie tylko kibiców Widzewa. W tym przypadku sprawdziło się stare ludowe porzekadło, że,, z niewolnika nie ma pracownika". Kibice tłumaczyli to tym, że piłkarz przestał grać na odpowiednio wysokim poziomie, aby łatwiej było mu wyrwać się spod kurateli Widzewa.

I jest w tym coś z prawdy.

Słabsza forma Litwina nie wpłynęła na brak zainteresowania jego osobą ze strony klubów zagranicznych. Bo z jego usług chcą skorzystać czołowe drużyny z Bałkanów i Izraela. Darvydas wybrał ofertę z chorwackiego Hajduka Split, który gotów jest zapłacić za niego 800 tys. euro, tyle samo, ile Widzew otrzymał za sprzedanie Marcina Robaka do Turcji.

- Potwierdzam, że kilka drużyn zagranicznych interesuje się pozyskaniem Sernasa, nie potwierdzam natomiast, że otrzymał on zgodę władz Widzewa na przejście do innego klubu - twierdzi rzecznik prasowy Widzewa, Michał Kulesza. - Tak więc Sernas powinien stawić się 22 czerwca na pierwszym treningu naszej drużyny, rozpoczynającym przygotowania do nowego sezonu ekstraklasy.

Poczekamy, zobaczymy...