Śląsk - Lechia 2:1. "To tak jak z Messim"

Tomasz Mazurkiewicz
Komplet widzów, mecz przyjaźni na trybunach, świetna atmosfera, trzy gole, kilka ciekawych akcji i emocje do ostatniej sekundy. Do tego co nieco o tym co łączy Messiego ze Śląskiem. Krótko mówiąc we Wrocławiu było dziś naprawdę ciekawie.

Zobacz galerię zdjęć z meczu

Zacznijmy jednak od początku

Już na starcie Śląsk pokazywał więcej ochoty do gry i walki o komplet punktów. Jednak pierwszą groźną okazję miała Lechia już w 8. minucie. Po prostopadłym podaniu oko w oko z Kelemenem stanął Dawidowski. Jednak w pełnym biegu nie trafił czysto w piłkę i bramkarz Śląska nie miał problemu z udaną interwencją. Była to pierwsza i ostatnia okazja Lechii w tej połowie.

Choć gra toczyła się głównie w środku pola, lekką przewagę mieli wrocławianie. Pojawiły się też pierwsze okazje. Strzelać próbował Ćwielong, Celeban, Gikiewicz i Mila, jednak uderzenia były niecelne albo za lekkie. Groźniej zrobiło się pod koniec połowy. W 38. minucie Mila mocno uderzył z dystansu, a bramkarz Lechii wypluł piłkę, jednak nim nadbiegli obrońcy zdążył naprawić swój błąd. Najlepszą okazję przed przerwą zmarnował Ćwielong, który po krótkim prostopadłym podaniu stanął oko w oko z Małkowskim. Lekki strzał, choć na raty, to padł łupem golkipera. Mimo przewagi Śląska w pierwszej połowie oba zespoły grały zachowawczo.

Ciekawiej zrobiło się w drugiej połowie

Już w pierwszej akcji drugiej połowy, groźnie nad bramka uderzył Gikiewicz. Jednak to kilka minut później, w 56. minucie gry zrobiło się naprawdę groźnie. Z podobnego miejsca jak wcześniej Gikiewicz, tym razem uderzył głową Kaźmierczak. Piłka łukiem poleciała w długi róg i wpadła bramkarzowi za kołnierz, a stadion oszalał z radości. Jak przyznał bramkarz Małkowski, była szansa obronić, lecz chwila zawachania kosztowała go stratę gola.

Był to kolejny gol strzelony przez Śląsk po stałym fragmencie gry, ale jak mówił niepocieszony trener Kafarski: - To tak jak z Messim. Wszyscy wiedzą, że lewa noga i krótki zwód i wszyscy się na to łapią. Uczulałem swoich zawodników na stałe fragmenty gry.

Po stracie bramki, szybko jak się gra przypomnieli sobie gracze Lechii. Już w 60. minucie po mocnym strzale Traore piłkę z trudem na róg skierował Kelemen. Lechia zaczynała się rozkręcać, gdy Śląsk wyprowadził drugi cios. Po szybkiej kontrze w sytuacji sam na sam znalazł się Ćwielong. Miał dużo czasu na podjęcie decyzji i nie popełnił błędu, pewnie podwyższając na 2:0. Od tego czasu Śląsk cofnął się, a coraz śmielej atakowała drużyna z Gdańska. Efektów doczekaliśmy się w 83 minucie. Po groźnym strzale Lukjanovsa, bramkarz z trudem skierował piłkę na rzut rożny. Przy tym kornerze błąd popełnili obrońcy i bramkarz Śląska. W efekcie Vucko, zamykając akcję na długim słupku, z najbliższej odległości trafił piłką do bramki.

Lechia nie zamierzała na tym kończyć i już 3 minuty później, wprowadzony za Traore Sazankow potężnie uderzył za 16 metra. Kelemen z najwyższym trudem wybił piłkę przed siebie. Kolejne akcje nie przyniosły już większego zagrożenia, choć duże emocje towarzyszyły nam do samego końca. Potwierdzeniem nich będą słowa trenera Oresta Lenczyka, który konferencje rozpoczął od słów: - Muszę przyznać, że jestem szczęśliwy, że już jest po meczu.

Lechia grała dobrze tylko przez ostatnich 20 minut, a to za mało na ambitnie pracujący przez całe 90. minut wrocławski zespół. Dzięki temu Śląsk zainkasował kolejne 3 punkty w tym sezonie, a Lechia będzie musiała ich szukać w kolejnych meczach.

Śląsk Wrocław 2-1 Lechia Gdańsk - zapis relacji na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24