Ślusarski: Bakero nie ma swojej żelaznej jednastki

Maciej Lehmann, Hubert Maćkowiak / Głos Wielkopolski
Bartosz Ślusarski
Bartosz Ślusarski Marek Zakrzewski
- Ostro pracowałem na treningach, by pokazać, że trener może na mnie liczyć. Teraz czuję olbrzymią satysfakcję - mówi napastnik Lecha Poznań, Bartosz Ślusarski.

Po pierwszym meczu z Bragą, który był też Pana pierwszym oficjalnym występem po powrocie do Lecha, powiedział Pan, że może grać dużo lepiej. Słychać było jednak w głosie rozczarowanie. Potem jednak usiadł Pan na ławce rezerwowych i na trybunach. Można powiedzieć, że dosyć nieoczekiwanie został Pan bohaterem bardzo ważnego dla Lecha meczu. Strzelił Pan gola i wywalczył rzut karny, co dało naszej drużynie awans do półfinału.
Rzeczywiście, musiałem trochę poczekać na kolejną szansę. Byłem jednak pewien, że prędzej czy później ten mój mecz nadejdzie. Trener Bakero wiele razy powtarzał, że u niego wszyscy będą grali, nie ma tak jak inni szkoleniowcy swojej "żelaznej jedenastki", tylko stale rotuje składem. Ostro więc pracowałem na treningach, by pokazać, że trener może na mnie liczyć. Teraz czuję olbrzymią satysfakcję.

Czy czuł Pan dodatkową presję, gdy trener ogłosił skład? Napastnika rozlicza się ze strzelonych goli, ewentualne niepowodzenie mogłoby oznaczać, że znowu trafi Pan na ławkę rezerwowych.
Co tu dużo mówić, ta bramka była mi bardzo potrzebna. Myślę, że trochę pomogło mi doświadczenie. Nie "spinałem się" na ten pojedynek, byłem wyjątkowo spokojny, nie myślałem o tym, co będzie jeśli, nie strzelę gola. Mecz rozpoczął się dla nas znakomicie, szybko zdobyliśmy dwie bramki. To jednak nie tylko moja zasługa. Cała drużyna pracowała na ten sukces, jakim jest awans do półfinału Pucharu Polski.

Wokół tego meczu było sporo kontrowersji, a pierwsza dotyczyła tego, czy był Pan faulowany przez Adama Kokoszkę na samym początku spotkania. Piłkarze Polonii twierdzili, że karny był "z kapelusza".
Moim zdaniem Kokoszka mnie faulował. Być może dla niektórych obserwatorów nie wyglądało to zbyt przekonująco, ale mogę zapewnić, że długo mnie przytrzymywał i nie pozwolił dojść do piłki. Sędzia stał bardzo blisko i widział całą sytuację. Jego decyzja była przemyślana i, moim zdaniem, właściwa.

W drugiej połowie Polonia zepchnęła Lecha do głębokiej defensywy. Gdyby nie świetne interwencje Krzysztofa Kotorowskiego, byłyby duże kłopoty z awansem. Nie można było lepiej wykorzystać okazji do kontrataków i dobić gospodarzy trzecim golem?
Polonia postawiła wszystko na jedną kartę, musiała gonić wynik i tak często wyglądają mecze, gdy gospodarze atakują całą drużyną. Dodajmy do tego, że jest to dobry zespół. Przecież prezes Wojciechowski skupuje za rekordowe kwoty reprezentantów Polski, płaci wielkie pieniądze. Nam zabrakło trochę dokładności przy wyprowadzaniu piłki, ale stan wszystkich polskich boisk uniemożliwia techniczną grę.

W czasie meczu z Polonią widzieliśmy, że często zbiegał Pan do środka boiska, zamieniał się pozycjami z Artjomsem Rudnevsem. Takie były założenia?
Tak i chyba nieźle nam to wychodziło. W sytuacji, kiedy zdobyłem gola, wbiegałem na krótki słupek, a Artjoms był za moimi plecami. Świetnie zagrał mi Marcin Kikut i pozostało tylko skierować piłkę do bramki. Pewnie o powodzeniu tej akcji zadecydowało to, że jestem napastnikiem, więc nie miałem kłopotów z wykorzystaniem okazji. Wiadomo, że kiedy napastnik gra na skrzydle, to zawsze będzie go trochę "ciągnęło" do środka, żeby znaleźć się w jak najlepszej sytuacji strzeleckiej. Cieszę się, że udało nam się zaskoczyć obronę Polonii. Mogę tylko powiedzieć, że oby tak dalej.

Po raz pierwszy od ośmiu spotkań Lech strzelił dwa gole. Można zaryzykować tezę, że skuteczność wraca?
Rzeczywiście, to bardzo dobry prognostyk przed najbliższymi spotkaniami. Uważam, że ta gra ofensywna wygląda coraz lepiej. W tej formacji mamy wielu piłkarzy o sporym potencjale. Wszyscy narzekają na brak stylu i dobrej gry, a tymczasem nam udało się wygrać kolejne spotkanie. Ostatnio nasze wyniki są niezłe, gramy dalej o zwycięstwo w Pucharze Polski, a i w lidze trochę strat odrobiliśmy. Lada moment poprawią się warunki na polskich boiskach i wtedy pokażemy pełnię umiejętności. Ktoś mógłby powiedzieć, że wszyscy nasi przeciwnicy grają na tym samym boisku, co my. Ale to Lech jest mistrzem Polski i gra najbardziej techniczny futbol w Polsce. Nasi zawodnicy świetnie operują piłką, a na razie warunki pogodowe temu nie sprzyjają.

Już w sobotę zmierzycie się z Arką w Gdyni. To będzie trudny przeciwnik?
W naszej lidze trzeba liczyć się z każdym. Praktycznie wszystkie drużyny mogą urwać punkty faworytom. Chcemy dołączyć do ligowej czołówki, dlatego interesuje nas tylko zwycięstwo. Z kolei Arka walczy o ligowy byt i też potrzebuje punktów. Dlatego ten mecz zapowiada się bardzo interesująco. W pierwszej kolejce śledziłem poczynania mojego byłego zespołu, Cracovii, i z tego względu nie oglądałem całego spotkania Arki. Wiem jednak, że Wisła wygrała w Gdyni dosyć szczęśliwie w samej końcówce spotkania. To świadczy, że czeka nas kolejna trudna przeprawa.

Rozmawiali Maciej Lehmann i Hubert Maćkowiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24