To pierwsze trafienie tego 28-letniego napastnika w meczu o punkty. Szalenie istotne, pozwoliło przecież ełkaesiakom zachować miano niepokonanego zespołu w rundzie jesiennej. Biorąc pod uwagę, że mamy już za sobą sześć spotkań, trudno się nie cieszyć z tego powodu.
Zagdański może więc ode-tchnąć z ulgą. Przecież kiedy tego lata przechodził do drużyny z al. Unii z Elany, kibice z naszego miasta wiązali z nim spore nadzieje. W końcu w sezonie 2016/2017 zdobył dla torunian 22 gole w trzeciej lidze. W ŁKS zagrał przez 26 minut w starciu z ROW Rybnik, później przez 45 minut w meczu z Gwardią Koszalin, a potem go już brakowało. Okazało się, że sztab szkoleniowy gości miał nosa, dając mu szansę właśnie w Stalowej Woli.
Niektórzy obawiali się o to, jak ŁKS będzie się prezentował na drugoligowym froncie. Okazuje się, że, jak dotąd, całkiem niepotrzebnie. Beniaminek z naszego miasta po prostu udowadnia, że jest mocny i naprawdę trudno go „złamać”.
Oczywiście, trzeba mieć pełną świadomość, że łodzianie nie rywalizowali jeszcze z zespołami, które w powszechnej opinii są głównymi faworytami do awansu do I ligi. Inna sprawa, że wcale nie jest wykluczone, iż już niedługo do tego grona dołączy właśnie ŁKS. Trzeba zachować zimną krew i nie bujać w obłokach, ale kto wie...
Poprzednio Stal i ŁKS walczyły w lidze w Stalowej Woli 24 października 2009 roku. Wówczas łodzianie zwyciężyli 3:2 (gospodarzy też prowadził wtedy trener Janusz Białek).
Już w sobotę ełkaesiacy zmierzą się na własnym stadionie z GKS 1962 Jastrzębie-Zdrój (16).
Na konferencji prasowej po meczu w Stalowej Woli obaj szkoleniowcy mogli mówić o niedosycie.
Wojciech Robaszek (ŁKS): - Uważam, że przede wszystkim do przerwy byliśmy znacznie lepszym zespołem. Chwilami nawet dominowaliśmy. Byliśmy bliżsi zainkasowania kompletu punktów. Inna sprawa, że nie strzeliliśmy bramki, co jest zawsze najważniejsze. A prawda jest taka, że kiedy to gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie, to niewiele zabrakło do tego, żebyśmy wsiadali do autokaru smutni. W tym sensie trafienie Łukasza Zagdańskiego nas uratowało. Dlatego mogę powiedzieć, że patrząc z szerokiej perspektywy, szanujemy ten punkt.
Janusz Białek (Stal): - Generalnie zgadzam się z oceną tego meczu przez mojego kolegę. Ja też jednak mogę mieć pretensje do swoich podopiecznych. W tym sensie, że jeśli udaje nam się wyjść na prowadzenie w tak ciężkim meczu, z tak wymagającym rywalem i dzieje się to w tej fazie spotkania, to naszym obowiązkiem jest „dowieźć” ten wynik do końca. Niby mamy wysoką defensywę, ale straciliśmy gola w takich, a nie innych okolicznościach. Szkoda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?