"Stan futbolu" odpowiedzią na stan umysłu polskiego kibica [RECENZJA]

Grzegorz Ignatowski
Stan Futbolu
Stan Futbolu Internet
"Stan futbolu" to dość specyficzna pozycja. Właściwie należałoby powiedzieć, że byłoby lepiej, aby kibice piłkarscy nie mieli z nią do czynienia. Wygodniej kibicować drużynie nie zastanawiając się nad tym, jakie są jej jednostki składowe w życiu prywatnym. A może akurat się dowiecie, że wasz ulubiony piłkarz, który imponuje siłą i agresją, przed snem ogląda Gumisie i chowając się pod kołdrą, marzy o bliskim spotkaniu z Migotką. No dobra, aż tak dalekich wyznań tutaj nie znajdziecie, ale nie zmienia to faktu, że chyba po raz pierwszy ktoś powiedział prawdę o środowisku piłkarskim. A przecież nie jest to żadna tajemna wiedza. To naturalne, że wewnątrz tego środowiska wszystko jest inne, niż wydaje się to zewnętrznemu obserwatorowi. Jednak do tej pory stan umysłu polskiego kibica zwyczajnie tego do siebie nie dopuszczał.

Podstawą książki Krzysztofa Stanowskiego jest obalanie mitów. Ktoś powie, że również tworzenie nowych i... będzie miał rację. Dlaczego? Bo takie jest środowisko piłkarskie. To, co powie jeden dziennikarz, za chwilę stanie się zarzewiem polemiki, często prowadzącej do konfliktu, tworzącego kolejne podziały. Jedni będą stali po stronie prawdy Stanowskiego, drudzy będą wyznawcami ideologii, dajmy na to, Kazimierza Grenia. Jednak po przeczytaniu książki od deski do deski mam wrażenie, że właśnie taki był cel autora − rozpocząć dyskusję, być może zaognić parę konfliktów, stworzyć kilka nowych, a następnie w merytorycznej rozmowie obnażyć dziury w tej pokręconej ideologii. To szczytny cel! Jednak w kraju, gdzie media promują tancerzy-celebrytów przewidujących rychłe wprowadzenie stanu wojennego, jest to chyba jednak niemożliwe.

Na szczęście ta książka nie ma zmieniać stanu umysłu polskiego społeczeństwa (nikt by jej wówczas nie kupił, bo przecież społeczeństwo uważa, że jej stan umysłu odzwierciedlają takie słowa jak natchniony czy fenomenalny, nie akceptując faktu, że taki stan osiąga się wyłącznie na przysłowiowym haju), może tylko zmienić obraz środowiska piłkarskiego. Czytelnik dowie się z niej między innymi, dlaczego autor ceni Zbigniewa Bońka, dlaczego nie ceni Franciszka Smudy jako trenera, przekona się, jak to się dzieje, że piłkarze po zakończeniu kariery mają problemy finansowe i pozna ciekawą historię pewnego fryzjera z miejscowości Obrzyck i być może spojrzy na tych ludzi z nieco innej perspektywy. To wszystko jest ubarwione kapitalnymi anegdotami, które również nieco zmienią pogląd czytelnika na przykład na Radosława Osucha.

− (...) Mężczyzna, którego Radek obijał jak worek treningowy, dopiero co wyszedł z więzienia i miał wyrok w zawieszeniu za ciężkie pobicie. Chociaż bardzo chciał, nie mógł wymierzyć sprawiedliwości. Za to − no właśnie − miał kolegów. Nie minęła więc minuta od uderzenia numer dwa, a do restauracji wpadł niewysoki, ale krępy facet, dopytał się "kogo" i zaczął tak oprawiać Osucha, że aż skręcało od samego patrzenia. I teraz wyobraźcie sobie taką scenę. Radek leży na podłodze, zbir siedzi na nim i leje po twarzy. I w tym momencie dochodzi wszystkich... odgłos chrapania. − Kurwa, usnął mi! − warknął oprawca. − Ja pierdolę, pierwszy raz kolo mi usnął! Ja pierdolę! − nie mógł uwierzyć i chyba potraktował to jako najbardziej wstydliwe zdarzenie w swoim chuligańskim życiu. Osuch natomiast − chociaż cały zakrwawiony − chrapał w najlepsze.

Takich anegdot jest w książce bardzo dużo. Świetna jest opowieść o tym, jak Paweł Zarzeczny mówił do Leo Benhakkera, że ten jest "very, very, very old" i pytał, czy Leo "Retire?". Inna dotyczy Radosława Michalskiego, który nie zmieścił pieniędzy wypłaconej przez Legię w okienku bankowym i przerzucał paczki pełne pieniędzy nad okienkiem na oczach klientów. Jeszcze inna... no dobra, więcej anegdot znajdziecie w książce, chociaż tuż po przeczytaniu książki w głowie zostało mi ich około 10-15 i chciałoby się tu przytoczyć każdą z nich.

Niektóre zdania uderzają w znanych dziennikarzy sportowych. Zdarza się, że pewne historię podważają nawet kompetencje tych dziennikarzy i to z całą pewnością wywoła dyskusję. No chyba że ci dziennikarze wiedzą o swojej niekompetencji i nie mając solidnych argumentów na własną obronę, wybiorą milczenie. Jednak czy nie jest tak, że Stanowski pierwszy rzuca kamieniem, choć sam nie jest bez grzechu? Pewnie tak właśnie się stało, ale czasem dochodzi się do momentu, że ktoś ten kamień w końcu musi rzucić, bo inaczej światem będzie panowała koalicja chaosu z absurdem.

Podsumowując, z książką "Stan Futbolu" wszystko jest w porządku, zwłaszcza to, że nic nie jest w porządku z ogólnie promowanymi trendami. I to jest dziś potrzebne. Owszem, nie każdemu będzie się to podobać. Niektórzy uznają tę książkę za jeden wielki wywód autora na temat tego, co jest dobre a co złe w polskim futbolu, ale nawet oni uzyskają coś cennego − alternatywny punkt widzenia, ubrany w solidne argumenty. Jeśli ktoś myśli inaczej, niech merytorycznie komentuje i dyskutuje na temat poglądu autora na środowisko. Jednak znając życie, wielu ludzi ograniczy się do zwykłego hejtu, nie zapoznając się nawet z samą książką. No cóż, taka rzeczywistość. A zresztą, niech hejtują. I co z tego? Pytał autor w kilku przypadkach na łamach książki i tutaj też warto postawić takie pytania. Prawda będzie taka, że ich pojęcie o środowisku futbolowym będzie takie, jak prezesa Olimpii Elbląg o budowaniu drużyny w anegdocie, w której bohaterem był Adam Fedoruk. − Prezesie, mamy jedną piłkę do ćwiczeń − mówi do prezesa. − No i co? − No, wie prezes. Przydałoby się więcej piłeczek. Moglibyśmy jakieś kupić. − Ty masz tak słabe wyniki, że przez ciebie muszę teraz mecz kupić, a nie piłki! Więc nie czytajcie, nie obserwujcie, nie wyciągajcie wniosków, reagujcie tylko krytyką. Odpowiedzią na tę krytykę będzie pytanie − I co z tego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24