Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stomil wywiózł punkt z Poznania, gole Piceluka i Trojanowskiego (ZDJĘCIA)

Bartek Grzelak, tom
20. kolejka 1. ligi: Warta Poznań - Stomil Olsztyn
20. kolejka 1. ligi: Warta Poznań - Stomil Olsztyn Roger Gorączniak
Stomil Olsztyn prowadził w rozegranym w środę zaległym meczu 20. kolejki 1. ligi z Wartą w Poznaniu 1:0, ale nie zdołał zwyciężyć niżej notowanego przeciwnika. Na gola Pawła Piceluka odpowiedział Marcin Trojanowski.

Przed meczem nad stadion Warty nadciągnęły ciemne chmury. Niektórzy twierdzili, że to najlepiej obrazuje nędzną sytuację „Zielonych”, dla których pojedynek ze Stomilem był szansą na przedłużenie nadziei.

Od początku spotkania obie strony starały się atakować rywala wysokim pressingiem. W 16. minucie natychmiast po odbiorze piłki na strzał zdecydował się Paweł Giel. Pomocnik gospodarzy zauważył, że bramkarz drużyny przeciwnej jest nieco wysunięty i sprytnie chciał wrzucić piłkę za jego "kołnierz". Próba ta była jednak niecelna i goście mogli odetchnąć z ulgą.

Chwilę później Giel miał znacznie lepszą sytuację. Przeciął bowiem silne, płaskie zagranie Wilczyńskiego. Tym razem futbolówka o centymetry minęła bramkę strzeżoną przez Piotra Skibę.

Goście najlepszą w pierwszej połowie sytuację stworzyli sobie po pół godzinie gry. Rzut wolny dla Warty przerodził się w kontrę Stomilu. Do wybitej przez defensorów gości piłki dopadł Lech, który świetnie "wypuścił" Kaczmarka. Aktywny w tym meczu pomocnik gości znalazł się oko w oko z Lisem, ale fatalnie spudłował uderzając kilka metrów ponad bramką.

Drugą połowę w wymarzony sposób rozpoczęli goście. Już trzy minuty po wznowieniu gry koronkową akcję rozegraną w szybkim tempie wykończył strzałem do pustej bramki Piceluk, który nomen omen jest zawodnikiem… Warty. Dla wypożyczonego do Olsztyna zawodnika było to już piąte trafienie w trakcie jego występów w koszulce Stomilu.

Po bramce emocje nieco opadły. Gra toczyła się głównie w środku pola a oba zespoły rzadko dochodziły do sytuacji strzeleckich. Spotkanie rozkręciło się dopiero w końcówce. Sygnał do ataku dał gospodarzom Pogonowski. Grający w tym spotkaniu w specjalnej masce chroniącej twarz zawodnik uderzył z linii pola karnego. Futbolówka uderzyła w poprzeczkę i odbiła się od linii bramkowej. Nie przekroczyła jej jednak przez co arbiter nie miał podstaw by pokazać na środek boiska.

W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał na nodze Magdziarz. Kapitan „Zielonych” przejął w polu karnym długie podanie i znalazł się sam na sam z bramkarzem. Będąc pięć metrów przed bramką fatalnie jednak spudłował. Po chwili niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić. Po dośrodkowaniu Kaczmarka w podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Baranowski, który z metra… nie trafił jednak w bramkę!

Ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów. W dole tabeli nic się więc nie zmieniło. Warta straciła okazję na odrobienie części strat do Stomilu i wydaje się, że jej los jest już przesądzony. Jak wspominał w pomeczowych wywiadach kapitan gospodarzy, „Zieloni” liczą jeszcze, że 15. miejsce może dać utrzymanie. Jednak czy nie lepiej walczyć o ligę na boisku niż przy zielonym stoliku?

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24