Szczerość von Heesena [KOMENTARZ]

jac
Thomas von Heesen nie bawi się w dyplomację
Thomas von Heesen nie bawi się w dyplomację Tomasz Bołt/Dziennik Bałtycki
Dawno Lechia Gdańsk nie miała trenera, który dzieli się tym, co myśli na temat gry i zachowania swoich zawodników. Thomas von Heesen, bo o nim mowa, w tym względzie przebija nawet Michała Probierza czy Ricardo Moniza.

Konferencje z udziałem von Heesena nie należą do sztampowych. Zawsze pada na nich przynajmniej jedno zdanie od serca (najczęściej krytyczne) dopraszające się miejsca w nagłówku bądź leadzie. Dla dziennikarzy to fantastyczna sprawa. Na ogół przecież tracą energię i nerwy na szukanie czegokolwiek chwytliwego, pośród wytartych haseł o „trudnym przeciwniku” i „chęci zdobycia trzech punktów”.

Piłkarzy Lechii publiczna szczerość ich trenera z pewnością jednak uwiera, być może nawet irytuje. Szczególnie dwóch reprezentantów Polski: Sebastiana Milę i Sławomira Peszkę. Im najczęściej obrywa się od von Heesena. Niemiec nawet na początku swojej pracy nie rozłożył nad nimi parasola ochronnego, tylko od razu wypalił, że Mila ma braki kondycyjnie i grać nie będzie, natomiast Peszko niech się trzyma na baczności, bo inaczej podzieli los kolegi.

Do dzisiaj Heesen, chociaż pracuje w Lechii już przeszło dwa miesiące, ani trochę nie załagodził swojej narracji. Dalej głosi krytyczne tezy choćby w kontekście formy Peszki. Po sobotnim meczu z Ruchem Chorzów (2:3) Heesen zagroził nawet, że jeżeli skrzydłowy nie zacznie prezentować się na miarę możliwości, to grać za niego będą młodsi koledzy i nie zmienią tego nawet kolejne powołania do reprezentacji Polski.

Oczywiście trener Lechii ma sporo racji w sprawie Mili i Peszki. Ale na wskazaniu problemu jego praca się nie kończy, w zasadzie to się zaczyna. Jeżeli Heesen wesprze podopiecznych i ich odbuduje, to wtedy dopiero zyska prawdziwe uznanie w środowisku. Niech drogowskazem będzie dla niego historia ze Śląska Wrocław, nomen omen dotycząca Mili. Trener Tadeusz Pawłowski potrafił publicznie wychłostać zawodnika za nadwagę, by zaraz potem podać dłoń i wspólnie przejść z nim przez kryzysowe chwile. Wiemy czym to zaprocentowało - np. późniejszym absolutnie historycznym golem z Niemcami.

Niech sobie zatem i Heesen zawiesi wysoko poprzeczkę. Bramka Mili (lub Peszki) na Euro to byłoby coś wielkiego - przede wszystkim dla zawodników, ale i dla trenera właśnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24