Szczot chudszy i pełen nadziei

W Poznaniu rozmawiał Piotr Bąk.

Powoli wracacie do treningów. Jak czujesz się po długim urlopie?
To są dopiero pierwsze dni. Najcięższe treningi dopiero przed nami, także sztab szkoleniowy da nam jeszcze popalić (śmiech). Aczkolwiek wiadomo, że pierwsze zakwasy już się pojawiły.

Czy Robert Szczot zasilił klubową skarbonkę? Chodzi mi oczywiście o słynną już świąteczno-noworoczną nadwagę.
Nie, ale sam się zdziwiłem, że wróciłem do klubu z blisko kilogramem mniej. Myślałem, że będę ważył więcej, więc byłem przygotowany na wyciągnięcie w stosunku do mojej osoby odpowiednich konsekwencji.

Końcówka rundy jesiennej była katastrofalna w waszym wykonaniu. Plaga kontuzji, fatalne wyniki. Co wtedy działo się w szatni Górnika?
Nie za bardzo wiem, ponieważ trener Komornicki odsunął mnie od pierwszego składu. W ostatnich 6 meczach zdobyliśmy bodajże dwa punkty. Zespołowi, który chce awansować do ekstraklasy takie przestoje nie mogą się przydarzyć.

Co Adam Nawałka wniósł nowego do zespołu?
Przede wszystkim nasz nowy szkoleniowiec jest człowiekiem, z którym da się spokojnie porozmawiać. W poprzedniej rundzie bardzo nam tego brakowało.

Celem Górnika jest awans. Co trzeba zrobić, aby te marzenia stały się faktem?
Przede wszystkim musimy być lepiej przygotowani niż w poprzedniej rundzie. Sądzę że to była nasza główna bolączka. Trener Nawałka doskonale prowadzi zajęcia, każda minuta zajęć jest drobiazgowa rozpisana. Dlatego jestem dobrej myśli.

Na koniec słówko o kibicach na Remes Cup Ekstra.
Naszym fanom należy podziękować, że pojechali za nami taki kawał drogi. Dzisiaj dopingowali nas fantastycznie. Zresztą na każdym meczu w pierwszej lidze taki stan rzeczy ma miejsce. Kiedy jedziemy do naszych rywali od razu daje się odczuć brak takiego dopingu jak na Roosevelta w Zabrzu.