Szymon Marciniak doszedł na sam szczyt
- Najlepiej jak sędzia jest lubiany, jak jest szanowany i jak troszeczkę się go boją. Są sędziowie, którzy są naprawdę dobrymi kolegami, a są też policjanci. Ja staram się być bardziej takim kolegą, ale wciąż pozostaję policjantem - mówił sam o sobie Marciniak w wywiadzie dla RMF FM tuż przed wylotem na mundial w Katarze, największym wyzwaniu podczas kariery.
W fazie grupowej mundialu w Katarze Marciniak poprowadził mecz Francja - Dania (2:1), natomiast w 1/8 finału został wyznaczony do spotkania Argentyna - Australia (2:1). Razem ze swoimi asystentami Paweł Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem poprowadził także wielki finał pomiędzy Argentyną i Francją. Cały polski zespół spisał się znakomicie. Marciniak w pełni kontrolował to, co dzieje się na boisku. Wielu ekspertów po meczu świetnie oceniło ówczesnego 42-latka.
Tyle sędzia Szymon Marciniak zarobił na Euro 2024 za cztery mecze
- To był najlepszy sędziowski występ w historii mistrzostw świata. Jestem taki dumny! Szymon był fantastyczny. Ale na wielkie brawa zasłużył cały sędziowski zespół, bo na przykład decyzje co do spalonych w kluczowych momentach, jak choćby przy trzecim golu, były świetne. To był wspaniały występ polskich arbitrów, a co do Szymona, to podkreślę to jeszcze raz, top! - powiedział Howard Webb dla WP Sportowe Fakty.
Niestety, na kończącym się Euro 2024 Marciniak nie odegra już kluczowej roli. Został tylko i aż wyznaczony do roli technicznego w meczu Hiszpania - Anglia o złoto. Przedtem samodzielnie zagwizdał tylko w dwóch spotkaniach: grupowym Belgii z Rumunią oraz w 1/8 finału Włoch ze Szwajcarią
Szymon Marciniak:
- 7 stycznia skończył 43 lata
- urodzony w Płocku, mieszka w Słupnie
- jedyny Polak z kategorią sędziowską UEFA Elite (od 2015 r.)
- prowadził finał Mundialu w Katarze pomiędzy Francją i Argentyną
- gwizdał mecze Euro 2016, MŚ 2018, MŚ 2022, Euro 2024
- w ekstraklasie jako sędzia zadebiutował w 2009 roku
- fan Diego Maradony i Wisły Płock
Chociaż w FIFA i UEFA Szymon Marciniak od lat zaliczany jest do sędziowskiej elity, to w kraju nie ma zbyt wielu zwolenników. Psioczą na niego zwłaszcza kibice poszczególnych klubów, niepotrafiący zrozumieć decyzji podjętych w meczach ligowych. - Jeśli ktoś w Polsce krzyczy pod moim adresem: ty chu…, to zawsze serdecznie pozdrawiam. A nawet gotów jestem zaprosić na piwo. Nie przejmuję się także z tego względu, że w Polsce nie szanujemy nawet kogoś takiego jak Robert Lewandowski, którego profesjonalizm jest dla mnie wzorem do naśladowania - odpowiedział krytykom Marciniak w wywiadzie dla Sportu udzielonym 29 maja 2018 roku.
Ćwiczy muay thai. Przez pasję stracił finał
Niedługo przed MŚ w katarze gruchnęła wieść, że Manuel Neuer złamał nogę na nartach, przez co stracił resztę sezonu. W sieci zawrzało. Kibice Bayernu Monachium zasypali klub pytaniami, dlaczego lider zespołu nie dostał zakazu uprawiania niebezpiecznego sportu. Wirtualnie oberwał też sam bramkarz, któremu zarzucono, że nie przewidział skutków tych działań. - Próbowałem oczyścić trochę głowę - tłumaczył Niemiec po kolejnym z rzędu przegranym mundialu. Bogiem a prawdą taka pokusa wśród zawodowców jest powszechna. Pierwszy przykład z brzegu? Wystarczy zajrzeć na kolorowe portale, by odnaleźć zdjęcie Roberta Lewandowskiego, gdy w czasie wakacji na Mazurach szalał na skuterze wodnym.
Szymon Marciniak, bo on w tym tekście jest najważniejszy, uprawia w wolnej chwili muay thai, czyli boks tajski. To odmiana charakteryzująca się użyciem łokci czy kolan. Nasz sędzia lubi walczyć w sparingach na poważnie. I niestety zapłacił za to zawodowo. Po jednej z walk złamał palec u stopy, przez co stracił obiecany w UEFA finał Ligi Europy. W ramach pocieszenia został sędzią technicznym. Po boisku w głównej roli biegał emerytowany już Holender Björn Kuipers. Do meczu między Atletico Madryt a Olympique Marsylia doszło cztery lata temu, krótko przed mundialem w Rosji, na którym Polak zagwizdał tylko w dwóch grupowych spotkaniach.
- Muay thai to moja druga miłość, to moja pasja, uwielbiam to, i z tego nie zrezygnuję. Biję się na serio, bo bić się na niby nie można, ale ja tego potrzebuję! Po tamtym urazie wyciągnąłem wnioski, zawsze są tarcze na sparingach, szczęka w zębach, zakładam też ochraniacze, o których wcześniej zapominałem. Muay thai mnie ekscytuje, i nie chcę rezygnować z tego, co uwielbiam. Nawet jeśli mój zespół nie podziela mojej pasji, a nawet ma mi złe, że się jej oddaję. Ale właśnie muay thai daje mi odprężenie, kino nie wystarczało już do tego, żeby wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Dwa razy w tygodniu mam sparingi, a w garażu wisi worek, z którego korzystam podczas indywidualnych zajęć dodatkowo przynajmniej raz w tygodniu. I na tym martwym koledze wyżywam się najbardziej - wyznał Marciniak w niedawnej rozmowie z Adamem Godlewskim.
Brat Tomasz asystuje przy obsłudze VAR
Mało kto wie, że trzy lata młodszy brat Szymona Marciniak, czyli Tomasz też wyłysiał i tak jak on prowadzi mecze w Polsce. Ale wciąż nie w ekstraklasie. To od kilku sezonów arbiter 1 ligi. W ekstraklasie pojawia się rzadko i w zupełnie innej roli. Gdy Szymon odpowiada za system wideoweryfikacji (VAR), Tomasz jest jego asystentem. Ostatni raz bracia współpracowali 30 kwietnia przy okazji meczu Śląsk Wrocław - Radomiak Radom.
Natomiast zbieżność nazwisk Szymona Marciniaka z popularną dziennikarką sportową Aldoną Marciniak oraz prezenterem Canal+ Sport Krzysztofem Marciniakiem jest w tym przypadku zupełnie przypadkowa.
Marciniak padł ofiarą internetowego oszusta
Popularność w świecie niesie za sobą przykre incydenty. Szymon Marciniak przekonał się o tym na własnej skórze. Ktoś na Instagramie założył konto z jego zdjęciem, imieniem oraz nazwiskiem, a potem zaczął umieszczać regularnie wpisy, sprawiające wrażenie, że są napisane przez sędziego właśnie. Żeby się uwiarygodnić, oszust pobrał prywatne zdjęcia z facebookowego konta arbitra i te również dołączał do profilu. Ten proceder okazał się bardzo niebezpieczny, kiedy po meczu Ligi Mistrzów z udziałem Chelsea umieszczono na nim komentarz do boiskowej wymiany zdań z trenerem Thomasem Tuchelem. W kwietniu poprzedniego roku "fake konto" obserwowało przeszło 5 tys. użytkowników. Nabrać na nie dali się m.in. byli reprezentanci Polski. Przez wiele miesięcy Szymon Marciniak próbował interweniować w polskim oddziale strony, ale bezskutecznie. Wreszcie środowisko się skrzyknęło i pomogło w usunięciu konta, zgłaszając je masowo do administracji.
Szymon Marciniak poprowadził finał Ligi Mistrzów
Pomimo tego, że Marciniak sędziował już finał mundialu, ale także wiele innych spotkań, nawet egzotycznych lig, w jego kolekcji nadal brakowało finału Ligi Mistrzów. Niestety marzenia oddaliły się, kiedy 42-latek został wyznaczony do poprowadzenia półfinału tegorocznej edycji pomiędzy Manchesterem City i Realem Madryt. To niezwykle rzadka praktyka, żeby ten sam arbiter prowadzi półfinał i finał w tym samym sezonie, dlatego szanse Polaka były iluzoryczne.
Marciniak poradził sobie jednak tak dobrze w półfinale, że UEFA postanowiła zrobić wyjątek. 22 maja oficjalnie ogłoszono, że Polak poprowadzi finałowe starcie w Lidze Mistrzów pomiędzy Manchesterem City oraz Interem Mediolan. Ostatnim arbitrem, który został wyznaczony do półfinału i finału był Mark Clattenburg w 2016 roku.
42-latkowi na liniach pomagali dwaj Polacy - Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Na sędziego technicznego wyznaczono Rumuna Istvana Kovacsa. W wozie VAR także zobaczyliśmy polskich sędziów: Tomasza Kwiatkowskiego oraz Bartosza Frankowskiego, którym pomagał Niemiec Marco Fritz. Wszyscy wypadli bez zarzutu.
Ile Szymon Marciniak zarobił za finał Ligi Mistrzów? Wyliczeń jak zawsze podjął się Kuba Szlendak na Twitterze. Kibice są zaskoczeni, że arbiter główny na tak wysokim poziomie dostaje tak mało.
- Szymon Marciniak, jako sędzia główny finału Ligi Mistrzów zarobi 10 tys. dolarów (41,6 tys. zł). Jego asystenci zarobią za ten mecz po 3 tys. dolarów (po 12,5 tys. zł), a sędziowie VAR po 1 tys. dolarów (4,2 tys. zł). Łącznie w tym sezonie Ligi Mistrzów Szymon Marciniak zarobi 72 tys. dolarów, czyli 300 tys. zł - napisał ekspert od finansów.
Trzeba jednak pamiętać, że europejskie puchary to nie jedyne źródło dochodu dla sędziów. Szymon Marciniak prowadzi także spotkania Ekstraklasy i różne mecze za granicą. W obecnym sezonie 42-latek był rozjemcą 36 spotkań, dlatego Polak ma szansę zarobić ponad milion złotych w rok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?