Szymon Szydełko, trener Sokoła Sieniawa: Piłka nożna nauczyła mnie pokory

Miłosz Bieniaszewski
Szymon Szydełko obecnie jest trenerem Sokoła Sieniawa
Szymon Szydełko obecnie jest trenerem Sokoła Sieniawa Krzysztof Kapica
- Informacja o tym, że dostałem się na kurs UEFA Pro, zaskoczyła mnie - mówi Szymon Szydełko, trener Sokoła Sieniawa.

Niedawno dostał się pan na kurs UEFA Pro. To było pana pierwsze podejście?
To było drugie podejście i przyznam szczerze, że spodziewałem się, że będzie jednym z wielu, bo konkurencja jest bardzo duża i ciężko się dostać na ten kurs. Postawiłem sobie jednak cel, że będę próbował aż się dostanę. Byłem więc mocno zaskoczony, że już za drugim razem udało mi się dostać.

Co trzeba zrobić, aby dostać się na ten kurs?
Tych kryteriów wyznaczonych przez PZPN jest sporo. Przede wszystkim trzeba pracować w 3 albo 4 lidze jako pierwszy trener lub jako trener w Centralnej Lidze Juniorów. Można też być asystentem, ale na wyższych poziomach, czyli w 1, 2 lidze i ekstraklasie. Jak spełnia się ten warunek, to składa się aplikację i po niej zostaje ok. 70 trenerów, którzy jadą na egzamin składający się z części pisemnej oraz rozmowy kwalifikacyjnej. Po jakimś miesiącu przychodzi informacja, czy zostałeś zakwalifikowany na kurs.

Jest to czasochłonne. Jak to pogodzić z prowadzeniem drużyny?
Po rozmowach z trenerami, którzy wcześniej dostali się na ten kurs wiem, że nie jest łatwo to wszystko pogodzić. Przede wszystkim kurs trwa teraz rok, a nie tak jak wcześniej dwa lata. A z programu nic nie zostało odjęte, wręcz sporo rzeczy zostało dodanych, choćby podział na małe grupy, który ma polegać na tym, że trenerzy muszą jeździć do siebie, obserwować zajęcia i oceniać je. Do tego będzie też bardzo dużo meczów do analizy. Nie będzie więc łatwo, ale wiedziałem na co się piszę i zrobię wszystko, aby go ukończyć. Jest to bowiem jedno z moich marzeń.

W domu nikt nie kręcił nosem, że taty i męża będzie jeszcze mniej?
Początkowo była wielka radość, że się dostałem, ale po kilku minutach dotarło, że już całkiem mnie nie będzie w domu (uśmiech). Mamy jednak świadomość, jaką mam pracę i trzeba to zaakceptować. W wielu domach ludzie muszą przecież wyjeżdżać za pracą na wiele miesięcy, a dają sobie radę.

Posiadanie licencji UEFA Pro pozwoli zerkać na wyższe ligi. Z tego co wiem już takie zapytania pan miewał?
Telefony były, ale rozmowa szybko się kończyła. Najpierw pytano, czy jestem zainteresowany, a następnie czy mam licencję UEFA Pro i na tym musieliśmy kończyć (uśmiech). Po skończonym kursie taka rozmowa będzie mogła potrwać dłużej.

Na ten moment jest pan trenerem Sokoła Sieniawa, który wiosną dwa mecze zremisował i raz wygrał...
Przede wszystkim spodziewaliśmy się bardzo trudnego początku wiosny, bo te drużyny, które są za nami w tabeli, jeszcze mają o co walczyć i robią wszystko, aby pozostać w lidze. Granie z takimi rywalami na początku nie jest więc łatwe, a terminarz tak się ułożył, że właśnie z nimi mierzymy się w pierwszych kolejkach. Ja po moich wcześniejszych doświadczeniach jestem bardzo wyczulony na każdy punkt. Piłka nauczyła mnie pokory, pokazała mi, ile znaczy jedna bramka do mistrzostwa Polski Regions Cup, ile znaczy jeden punkt do wygrania 3 ligi z Karpatami Krosno, czy jeden punkt do utrzymania z JKS-em Jarosław.

Słyszałem, że jest pana ekspertem od tej 3 ligi, w której od dawna pracuje...
Nie ukrywam, że staram się na bieżąco śledzić, co dzieje się w tej lidze. Bardzo dużą rolę w tym spełnia mój asystent, który również jest bardzo czujny. Żadnego szmeru dotyczącego tej ligi staramy się więc nie bagatelizować (uśmiech).

Skoro rozmawiam ze specjalistą od 3 ligi, to zapytam: kto ją wygra?
Spodziewałem się tego pytania (uśmiech). Z takim potencjałem ludzkim, jaki ma Stal Rzeszów, to ciężko by było nie postawić właśnie na nią. Stal ma w swoim składzie bardzo dobrych zawodników, a kadrę szeroką. Poczyniono tam ogromne inwestycje. Powiem tak – jeśli Stal nie wygra tej ligi to wtedy chyba będzie zasługiwać na nagrodę dla drużyny, która najlepiej roztrwoniła pieniądze.

Jako wychowanek Stali Rzeszów jest pan kojarzony z Resovią. Czy z tego powodu miał pan jakieś problemy?
Jako młodych chłopak usłyszałem od jednego z trenerów, że jeśli chce się być profesjonalnym zawodnikiem, czy trenerem, to nie powinno się patrzeć na sentymenty. Jest się po prostu w tym miejscu, gdzie kogoś chcą. Jakby człowiek miał patrzeć przez pryzmat zgód kibicowskich itp., to wiele rzeczy mogłoby go ominąć. Przyjaciele, których miałem przed zmianą barw klubowych, są nimi nadal. Przed Resovią pracowałem w Karpatach Krosno, a jak wiadomo ich kibicom zdecydowanie bliżej do Stali Rzeszów. Pracując później w Resovii nie miałem żadnych nieprzyjemnych sytuacji, więc jeśli ktoś nie utożsamia się z byciem kibicem danego klubu, a rzetelnie wykonuje swoją pracę, to zostanie zaakceptowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Szymon Szydełko, trener Sokoła Sieniawa: Piłka nożna nauczyła mnie pokory - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24