Tadeusz Pawłowski: Nie mogę wpuścić zawodników z I ligi, bo spadniemy z ekstraklasy

Jakub Guder
fot. Tomasz Hołod
- Nie mogę wpuścić zawodników z I i z III ligi, bo spadniemy z ekstraklasy - mówił wyraźnie poirytowany Tadeusz Pawłowski po bezbramkowym remisie z Pogonią Szczecin.

Nerwowo zrobiło się w poniedziałek na pomeczowej konferencji prasowej po spotkaniu Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin. Spokojny zazwyczaj Tadeusz Pawłowski tym razem nie wytrzymał i reagując na pytania dziennikarzy wypalił, że nie może wpuścić zawodników z I i z III ligi, bo drużyna spadnie z ligi.

Fakt jest taki, że dawno żaden trener przy Oporowskiej nie miał takiego komfortu pracy, jaki miał tego lata trener Pawłowski. Jan Urban czy Mariusz Rumak mogli tylko pomarzyć o tym, aby już na rozpoczęcie okresu przygotowawczego mieć u siebie prawie wszystkich nowych zawodników i kadrę, w której na większość pozycji jest dwóch piłkarzy, mogących rywalizować ze sobą o miejsce w pierwszej jedenastce. W tym roku do drużyny już w trakcie przygotowań dołączył jedynie Farshad Ahmadzadeh.

Mało tego - jeszcze kilka tygodni temu wszyscy chwalili politykę transferową Śląska, a Damiana Gąskę czy Jakuba Łabojko zgodnie określano, jako jednych z najbardziej utalentowanych zawodników zaplecza ekstraklasy. Teraz słyszymy, że nie nadają się jeszcze do gry na tym poziomie.

To o tyle dziwne, że przykłady z przeszłości pokazują, iż I-ligowcy potrafią szybko odnaleźć się szczebel wyżej. Alan Czerwiński, który rok temu przyszedł do Zagłębia Lubin z GKS-u Katowice, w pierwszym sezonie rozegrał aż 30 meczów w podstawowej jedenastce. Damian Kądzior do Górnika Zabrze trafił z Wigier Suwałki (tak samo jak Gąska i Radecki do Śląska). W sezonie nie 2017/2018 rozegrał w sumie 44 mecze strzelił 12 goli, otarł się o reprezentację Polski i zapracował na zagraniczny transfer. Oczywiście być może to inna skala talentu niż Łabojko, Gąska czy Daniel Szczepan, chociaż oczywiście musimy pamiętać, że ten ostatni poprzedni rok spędził w II lidze.

Jeśli oczekujemy od nich, że będą „młócić” takich zawodników jak Załuska, Frączczak czy Majewski, to jesteśmy w błędzie.

- To są chłopcy, którzy mają po pięć meczów w ekstraklasie. Jeśli od nich oczekujemy, że będą „młócić” takich zawodników jak Załuska, Frączczak, Dvali, Hołota czy Majewski no to jesteśmy w błędzie - argumentował szkoleniowiec gospodarzy.

Śląsk poniedziałkowy mecz z Pogonią zaczął mając w składzie tylko dwóch nowych zawodników - 25-letniego Mateusza Radeckiego i doświadczonego Wojciecha Gollę. W środku był jeszcze oczywiście młody Maciej Pałaszewski. Generalnie jednak większość zawodników, to byli zaprawieni w bojach ligowcy, którzy we Wrocławiu grali także w poprzednim sezonie. Owszem - w składzie „Portowców” mieliśmy wielu rutyniarzy, lecz to ekipa, która wcześniej strzeliła tylko jedną bramkę, a potrafiła przegrać aż 0:3 z Zagłębiem Sosnowiec.

- Nie było to dla nas łatwy mecz. Pogoń od początku grała na kontratak. Po stracie piłki cofała się na swoją połowę. Nie jest łatwo grać w ataku pozycyjnym. Tylko najlepsze drużyny w Europie dają sobie z tym radę. My w drugiej linii mamy niedoświadczonych chłopców - analizował przebieg tego spotkania Pawłowski. - Zadecydowały dwie stuprocentowe sytuacje. Pogoń nie miała ani jednej. Między 11 a 16 metrem rasowy napastnik zawsze drybluje i strzela do pustej bramki, a nie nastrzeliwuje bramkarza - analizował trener, wskazując na błędy swoich napastników.

Fakt - skuteczność to jest duży problem wrocławian w tym sezonie. Z pięciu strzelonych goli dwa padły po rzutach rożnych, dwa po wrzutce z autu, a jeden po ewidentnym błędzie bramkarza. Wrocławianie nie mają jeszcze ani jednego trafienia po ataku pozycyjnym czy klasycznym kontrataku.

Pawłowski słabszy mecz zrzucił na karb tego, że drużyna jest w przebudowie.

- W drugiej linii mamy 20-letniego Pałaszewskiego, czy debiutującego w ekstraklasie Radeckiego. Nie uważam, żeby to był bardzo słaby mecz. Uważam, że to był mecz walki, determinacji. Jeśli uważa Pan, że to był słaby mecz, to jes Pana opinia - odpowiedział jednemu z dziennikarzy, który zarzucił Śląskowi fatalną formę.

- W drugiej połowie zobaczyliśmy otwartą piłkę. Wszyscy chcieli wygrać. W poprzednich meczach mieliśmy dobre stałe fragmenty gry i tego mi brakowało, bo było sporo rzutów rożnych i wolnych. To też mógł być klucz do zwycięstwa. Po dwóch porażkach zdobywamy punk. Ruszamy do przodu - mówił opiekun WKS-u.

Oczywiście nowym zawodnikom trzeba dać trochę czasu, by wkomponowali się w nowe realia. Problem w tym, że w grze Śląska niestety nie widać ostatnio postępu, a i szczęścia trochę brak. Trzeba mieć nadzieję, że to krok wstecz, by robić następnie dwa do przodu. Dobrym sprawdzianem będzie poniedziałkowy wyjazd do Sosnowca.

Fanatyczni kibice Zagłębia Lubin. Listopad 1996 roku.

Stadiony w końcu XX w. - burdy, kibole i drewniane ławki [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tadeusz Pawłowski: Nie mogę wpuścić zawodników z I ligi, bo spadniemy z ekstraklasy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gol24.pl Gol 24