Taktyka tajną bronią Jana Kociana [KOMENTARZ]

Grzegorz Ignatowski
Jan Kocian odmienił oblicze Ruchu Chorzów
Jan Kocian odmienił oblicze Ruchu Chorzów Lucyna Nenow / Polskapresse
Ruch Chorzów wyrasta na prawdziwą rewelację bieżącego sezonu Ekstraklasy. Nie trzeba fachowca, by powiedzieć, że Jan Kocian diametralnie odmienił ten zespół. Ale co tak naprawdę zrobił Słowak, że chorzowianie z przeciętnej drużyny stali się maszynką do wygrywania? Przecież ten zespół niewiele się różni od tego, który miał do dyspozycji Jacek Zieliński.

Zacznijmy od początku. Jest 7. kolejka Ekstraklasy. Ruch jedzie do Białegostoku, by zmierzyć się z tamtejszą Jagiellonią. Podopieczni Jacka Zielińskiego są w kiepskich nastrojach, bowiem mają na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo i okupują dolne rejony tabeli. Tydzień wcześniej przegrali z Zagłębiem, które już wtedy dawało wyraźne oznaki, że to nie będzie sezon "Miedziowych". Zieliński liczył na punkt, może nawet na coś więcej, ale zupełnie się nie spodziewał rzezi, która spotkała jego drużynę. 6:0 dla Jagiellonii, obok takiego wyniku władze Ruchu nie mogły przejść do porządku dziennego i podziękowały dotychczasowemu szkoleniowcowi za współpracę. I tu się pojawia Jan Kocian.

Wybór Kociana był zaskakujący. W końcu polskie kluby w kwestii zatrudnienia szkoleniowca obracają się najczęściej wokół tych samych nazwisk, jednak stojący za sprowadzeniem Słowaka do klubu z ulicy Cichej Mariusz Klimek nie bał się zaryzykować. W Chorzowie postawiono na człowieka z zewnątrz, człowieka, który miał się czym pochwalić jeśli chodzi o karierę piłkarską (26 gier w reprezentacji Czechosłowacji, występy w niemieckiej Bundeslidze) i trenerską (praca w Niemczech, Chinach, z reprezentacją Austrii i Słowacji), w końcu człowieka, który potrafi wykreować wizję gry. Efekty przyszły bardzo szybko, Ruch zaczął wygrywać i jesień zakończył na 5. pozycji. To znakomity wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Jacek Zieliński zostawił ten klub na 14. miejscu.

Ruch do rundy wiosennej podchodził z wielkimi nadziejami, ale niewielu się spodziewało tak szybkiego skoku na fotel wicelidera. Chorzowianie nie tylko nie spuścili z tonu, ale zrobili krok na przód. Po zwycięstwie z Jagiellonią na inaugurację jesieni, odprawili z kwitkiem Śląsk, Widzew i teraz Wisłę Kraków, dzięki czemu wskoczyli na drugie miejsce w tabeli. Jaka jest tajemnica Kociana? To tak proste, że wręcz niewiarygodne, że inni szkoleniowcy wciąż się przed tym bronią. Taktyka!

Słowak ma do dyspozycji tych samych piłkarzy co Zieliński. Raczej nie możliwe, że w kilka dni nauczył ich grać w piłkę, bo tak się po prostu nie da. Urodzony w Zlotych Moravcach szkoleniowiec zrobił coś innego, przyjrzał się jakim materiałem dysponuje i zastanowił się co zrobić by ten materiał jak najlepiej wykorzystać. Dopasował taktykę do predyspozycji zawodników i to zdało egzamin.

Kluczowym elementem taktyki Ruchu jest Filip Starzyński, zawodnik, który decyduje czy akcja jest przeprowadzana skrzydłem, czy może środkiem pola. To właśnie od niego zależy najwięcej w ofensywie. To on decyduje o tempie akcji, czasem ją zwalnia, kiedy zespół atakuje zbyt małą ilością piłkarzy, a czasem rozgrywa w mgnieniu oka, kiedy widzi, że może z niej wyniknąć groźny kontratak. Jednak, jeśli jedną z głównych ról odgrywa ofensywny pomocnik, który nie najlepiej radzi sobie w odbiorze i nie ma odpowiednich warunków fizycznych, by walczyć z przeciwnikami bark w bark, potrzeba jest równowaga. Tą daje doświadczony Łukasz Surma, którego głównym atutem jest gra w defensywie. Przy takim rozłożeniu siły w środku pola, Starzyński może spokojnie zabrać się na rozgrywanie piłki i tak właśnie czyni.

Jeśli robi to za pomocą skrzydeł do akcji włączają się Zieńczuk i Kowalski lub Smektała, których zadaniem jest dośrodkowanie piłki na głowę Jankowskiego lub Kuświka. Często zdarza się też, że Zieńczuk schodzi do środka, robiąc tym samym miejsce usposobionemu ofensywnie Dziwnielowi, a ten pokazał, że potrafi dośrodkować piłkę jak mało który obrońca w Polsce. Wspomniany wcześniej Jankowski to kolejny kluczowy element taktyki Kociana. "Jankes" często zgrywa piłkę głową, często się po nią cofa i pomaga w rozegraniu, a kiedy trzeba wciela się w rolę snajpera. Nie można też zapomnieć o defensywie. Wspomniany wcześniej Dziwniel lubi włączać się do akcji ofensywnych, co czasem czyni też Szyndrowski, jednak ten drugi skupia się głównie na defensywie. Wiadomo - równowaga.

Środkowi pomocnicy też nie są zawodnikami z przypadku. Marcin Malinowski imponuje spokojem i opanowaniem, a do tego świetnie wyprowadza piłkę z własnej połowy, z kolei Piotr Stawarczyk to silny i dobrze grający głową zawodnik. Dzięki różnym od siebie atutom, ta dwójka doskonale się uzupełnia i pewnie dlatego kiedy ta dwójka występuje razem Ruch traci mniej bramek. Za kadencji trenera Kocjana duet Stawarczyk - Malinowski dopuścił do straty 14 bramek, podczas kiedy jeden z nich nie grał te bramki padały znacznie częściej. Być może właśnie to było języczkiem u wagi za kadencji trenera Zielińskiego, bowiem w feralnym meczu z Jagiellonią nie grał Malinowski, a w starciach z Zagłębiem i Górnikiem, kiedy nie grał Stawarczyk, Ruch stracił łącznie cztery bramki. Nie można też zapominać o stałych fragmentach gry, które są mocnym punktem Ruchu, a przecież nie od dziś wiadomo, że niemal połowa zdobywanych bramek to efekt dobrze wykonanego rzutu rożnego, wolnego, karnego, czy wrzutu z autu.

Dowodem na wysoką świadomość taktyczną Kociana jest postawa Grzegorza Kuświka. Ten zawodnik w ciągu kilku lat strzelił zaledwie siedem bramek. W tym sezonie ma ich już 10. Jak to możliwe? To proste. Kuświk po pierwsze dobrze gra głową, a po drugie całkiem nieźle gra bez piłki. To niby nic nadzwyczajnego, ale w taktykę chorzowian zawodnik o takich predyspozycjach wpisuje się idealnie.

Co więc zmienił Kocian? Tak naprawdę niewiele. Uporządkował grę, usunął z niej chaos i zamienił go na schematy. I nie są to jakieś skomplikowane schematy, wręcz przeciwnie, są one naturalne, ponieważ wykorzystują to, co w piłkarzach najlepsze. Jak to się ma do taktyki preferowanej przez Marcina Brosza w Piaście Gliwice? Albo Stanislava Levego, dowodzącego do niedawna Śląskiem Wrocław? Czy Ryszarda Wieczorka, który bezskutecznie usiłował kontynuować dzieło Adama Nawałki? Tak, taktyka w lidze polskiej robi ogromną różnicę.

Jak widać strategia Kociana nie jest jakąś czarną magia, to tylko zdrowy rozsądek. Kocian ułożył drużynę pod dwa najważniejsze elementy - Starzyńskiego, który widzi znacznie więcej niż przeciętny środkowy pomocnik Ekstraklasy oraz Jankowskiego, który jest dziś najlepiej grającym głową napastnikiem ligi polskiej. Inne kluby może mają lepszych piłkarzy, ale ich trenerzy nie potrafią ich maksymalnie wykorzystać w swojej taktyce. W Polsce niestety z tą taktyką różnie bywa. Pewien były piłkarz, z obecnie ceniony ekspert piłkarski - Grzegorz Mielcarski - uważa, że w piłce taktyka nie ma większego znaczenia, że sukcesy to głównie zasługa waleczności, zaangażowania i determinacji. Inna sprawa, że Mielcarski uznał też 27-letniego piłkarza Ruchu, Jakuba Kowalskiego, za młodego i utalentowanego, więc jego zdania nie powinniśmy brać sobie do serca. To dobrze, że pojawił się ktoś, kto uświadomi takich ekspertów, że taktyka odgrywa znacznie ważniejszą role niż im się wydawało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24