Toast za kadrę!

Maciej Makselon
Popili ponoć nasi chłopcy na zgrupowaniu. Podobno (na szczęście) dopiero po meczu. Możemy się oburzać, ale w gruncie rzeczy trudno się chłopakom dziwić. Po tym spotkaniu chyba każdy miał ochotę strzelić sobie głębszego.

Podobno, według słów Zbigniewa Bońka, to wcale nie Peszko i Iwański zabalowali najbardziej, a dwaj tajemniczy panowie „M”. Udało im się jednak kary uniknąć, jako że nie byli w stanie wypełznąć z pokoju, a Sławek i Maciek rozbijali się po korytarzu w najlepsze. Wniosek dla piłkarzy powoływanych do kadry jest jasny: jeżeli pijesz, nie pij do końcowego gwizdka, a do momentu gdy na stadionie zgaśnie światło.

Wśród kibiców już podniosła się wrzawa, lecz znając kibiców, za chwilę im przejdzie, tak jak miało to miejsce, gdy Leo Beenhaker wyrzucił Artura Boruca ze zgrupowania za podobne wyczyny. Przeszło w momencie gdy okazało się, że nie ma nikogo godnego by Artura zastąpić.

Trenerowi też przejdzie. Smuda, kiedyś uważany za człowieka niezwykle charakternego i twardo trzymającego się swoich założeń pokazał ostatnio, jak bardzo mylono się w tym względzie. Zapowiadał wszakże, że Boruc u niego nie zagra, bo wygląda „jak w ciąży”, wcina kebaby i sprawia problemy wychowawcze, a z greckiej Kavali Ebiego Smolarka naigrywał się, mówiąc że o tym to może opowiedzieć dziennikarzom najwyżej „Kawała”.

A kiedy okazało się, że nie mamy nikogo kto byłby w stanie dać reprezentacji odpowiednią jakość między słupkami, Boruc nagle powrócił do kadry, a trener Franciszek Smuda nie mógł się go nachwalić za sylwetkę i charakter. Wszem i wobec opowiadał, jak to mu się podobają tacy „boiskowi chuligani”. Zaś w związku z brakiem skuteczności, który można zaobserwować u naszych „Orłów”, równie szybko do łask powrócił Ebi. Wystarczyło że parę razy wszedł z ławki na boisko ekstraklasy, by otrzymał powołanie. Kawały trenerowi Smudzie nie wychodzą chyba najlepiej. Za to trzeba mu przyznać, że ma spory kawał szczęścia, że piłkarze nie obrazili się na niego, a grzecznie przyjechali na zgrupowanie kadry.

Ponownie nawiązując do wypowiedzi Zbigniewa Bońka, legendy polskiej piłki, pijaństwo w naszej kadrze zawsze było, jest i będzie. Wynika to rzekomo z polskich tradycji narodowych i ponoć tak to już musi być. Popularny „Zibi” mówi, że gdyby Kazimierz Górski za tego typu wyskoki wyrzucał piłkarzy z kadry, medali na igrzyskach olimpijskich w 1972, tudzież na mundialu w 1974 by nie było.

A mnie to trochę nie pasuje. Bo świat nieco się zmienił od tamtych czasów, piłka nieco się zmieniła, a także zasady nią rządzące. W tamtych czasach futbol w naszym kraju wyglądał zupełnie inaczej. Gdy ktoś grał w Górniku Zabrze, musiał być zatrudniony w kopalni i to ona wypłacała mu pensję. Kiedy Legia Warszawa chciała ściągnąć do siebie jakiegoś zawodnika - wcielała go do wojska.

Dzisiaj piłkarzy zatrudniają kluby, płacąc im za grę niebagatelne pieniądze. I kiedy nasi rodzimi grajkowie dostają takie sumy za bieganie po boisku, można by wymagać od nich czegoś co określa się mianem profesjonalizmu. A z tym wiąże się odpowiednia dieta i brak możliwości spożywania naszych narodowych przysmaków przemysłu spirytusowego. Podążając zaś raz jeszcze tropem myślenia Zbigniewa Bońka odnośnie standardów picia piłkarzy w związku z ich przynależnością narodową, rosyjska kadra po boisku powinna się czołgać, a nie biegać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24