Mimo że brzeżanie nie byli faworytem tego starcia, w głosach przedstawicieli klubu już przed jego rozpoczęciem można było wyczuć nadzieję na sprawienie niespodzianki.
- Choć Olimpia jest oczywiście mocnym zespołem, to przy naszej dobrej grze jesteśmy w stanie pokusić się o awans. Na pewno nie jesteśmy z góry skazani na porażkę - mówił prezes Stali, Grzegorz Dyl.
- Uważamy, że nasza grupa 3. ligi (gr. 3 - przyp. red) jest od lat bardzo mocna i nawet porównywalna z 2. ligą, w której obecnie występuje Olimpia. Spotkanie pucharowe pokaże nam, czy taka teza jest zasadna, ale i również, na jakim etapie aktualnie jesteśmy - dodawał trener Piotr Jacek.
Piłkarze z Brzegu przystąpili do tego starcia z właściwym nastawieniem mentalnym. Od pierwszych minut było widać, że nie wystraszyli się rywala, tylko przeciwstawili mu się otwartą grą. Zanim jednak stworzyli sobie pierwszą dogodną okazję bramkową, minęło ponad pół godziny. A w tym czasie goście z Elbląga nie próżnowali.
Szczególnie mowa tu o 15. minucie, kiedy to przyjezdni objęli prowadzenie. Oleksij Prytuliak najpierw bardzo źle wykonał rzut wolny z około 20. metra, trafiając prosto w mur. Piłka jednak szczęśliwie wróciła mu wprost pod nogi i poprawka w jego wykonaniu było już wyśmienita. Mocnym kopnięciem prostym podbiciem nie dał szans generalnie znów bardzo dobrze dysponowanemu bramkarzowi Stali Aminowi Stitou. W pierwszej części gry „uratował on skórę” swojej ekipie po strzale Oskara Ryka, a w drugiej popisał się kilkoma doskonałymi interwencjami.
Na przerwę brzeżanie mogli schodzić przy nieco lepszym wyniku, ale w 31. minucie Damian Celuch nie trafił czysto głową w piłkę po wrzutce Dawida Kamińskiego.
W drugiej części gry Celuch także próbował szczęścia. Mógł zostać bohaterem swojej drużyny, ponieważ tuż przed upływem regulaminowego czasu gry dwukrotnie był bliski doprowadzenie do remisu 2-2 po strzałach głową.
Co prawda w 65. minucie, po pięknym uderzeniu Eryka Filipczyka z narożnika pola karnego, Olimpia wygrywała już 2-0, ale taki obrót spraw wcale Stali nie załamał. Jej gracze ruszyli na rywala i kwadrans przed końcem pięknym, kontaktowym trafieniem z dystansu odpowiedział Dawid Kamiński. Chwilę później brzeżanie grali już z przewagą jednego gracza, bo drugą żółtą kartkę dostał Bruno Żołądź. Kolejne gole jednak już nie padły...
- Czujemy duży żal, bo przeciwnik był zdecydowanie w naszym zasięgu - smucił się po meczu trener Jacek. - Trudno po tym meczu mówić nawet o wyciąganiu jakichś lekcji, bo Olimpia absolutnie nas nie stłamsiła. Na dłuższą metę powinien on jednak zaprocentować moim graczom. Przekonali się oni bowiem, że z zespołami z wyższej ligi mogą walczyć jak równy z równym.
Stal Brzeg - Olimpia Elbląg 1-2 (0-1)
Bramki: 0-1 Prytuliak - 15., 0-2 Filipczyk - 65., 1-2 Kamiński - 75.
Stal: Stitou - Krupnik (79. Staśkiewicz), Niewieściuk, Maj, Szubertowski - Kamiński, Celuch, Danielik (65. Kuriata), Gajda - Cieślik (59. Dychus), Wejerowski.
Olimpia: Rutkowski - Morys, Lewandowski, Wenger, Filipczyk - Ryk (65. Miller), Kuczałek, Żołądź, Demaniuk - Prytuliak (79. Krasa), Brychlik.
Żółte kartki: Danielik, Niewieściuk, Szubertowski, Wejerowski - Brychlik, Filipczyk, Żołądź.
Czerwona kartka: Żołądź (76. min) - dwie żółte.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?