Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Transfery Pogoni Szczecin. "Klub zachował się właściwie. Nie było sensu szarpać się ze Srdanem"

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Srdan Spiridonovic już został zaprezentowany w Belgradzie.
Srdan Spiridonovic już został zaprezentowany w Belgradzie. Crvena Zvezda English Twitter
Jeśli miałbym typować, który zawodnik Pogoni odejdzie z niej w atmosferze skandalu, to w ciemno postawiłbym właśnie na Spiridonovica – uważa Mateusz Kasprzyk, szczeciński dziennikarz.

Zvonimir Kozulj grał w Pogoni blisko dwa lata i wyrósł na jedną z gwiazd ligi. Pod koniec czerwca kończył mu się kontrakt z Pogonią Szczecin. Klub mógł go przedłużyć o rok, ale automatycznie musiałby znacząco podnieść zawodnikowi pensję. Tego robić nie chciał. W kwietniu Kozulja pożegnano.

Mocno ta decyzja zaskoczyła kibiców, ale klubowi działacze „podparli” ją wypowiedziami, że Bośniak w ostatnich miesiącach zachowywał się mało profesjonalnie, chciał odejść, a gdy został to grał słabiej. Dało się też słyszeć, że Kozulj rozbijał atmosferę w szatni. Sam piłkarz zareagował i słabszą formę tłumaczył kontuzją, a brak dobrych wyników na wiosnę tym, że działaczom nie zależało na sukcesach.

Jeszcze głośniejsze było rozstanie ze Srdanem Spiridonovicem. Austriak serbskiego pochodzenia przed wznowieniem ligi zgłosił uraz, a że zbiegło się to z informacją o zainteresowaniu Crveny Zvezdy Belgrad – to też mieliśmy obraz piłkarza-amatora. Tak naprawdę nie było już szans, by Spiridonovic dograł sezon w Polsce do końca, bo byłby wygwizdywany przez kibiców. Ostatecznie – tydzień temu – faktycznie związał się z mistrzem Serbii.

Czy mając takie doświadczenia działacze Pogoni będą jeszcze penetrować bałkański rynek w poszukiwaniu wzmocnień? Jak sytuację z Kozuljem i Spiridonovicem ocenia Mateusz Kasprzyk, kibic Pogoni (przez wiele lat związany z portalem Duma Pomorza), wielki sympatyk bałkańskiej piłki (przede wszystkim Crvenej zvezdy, ale i współtwórca projektu „Piłkarskie Bałkany”) oraz autor bloga javolimfudbal.wordpress.com?

ZOBACZ TEŻ:

Zaskoczył Cię transfer Srdana Spiridonovica? I cała wokół niego otoczka?
Mateusz Kasprzyk: Jeśli miałbym typować, który zawodnik Pogoni odejdzie z niej w atmosferze skandalu, to w ciemno postawiłbym właśnie na Spiridonovica, choć z drugiej strony nie sądziłem, że stanie się to już teraz i w takich okolicznościach. Piłkarz w wywiadach zapewniał, że już dawno zerwał z przeszłością „złego chłopca”, ale okazało się, że bałkański charakter to coś więcej niż tylko etap młodzieńczego buntu i z wiekiem wcale nie mija. To zawodnik z wielkimi możliwościami, jednak już nie pierwszy raz okazało się, że cechy pozaboiskowe stają na przeszkodzie, żeby piłkarsko się ustatkował, złapał stabilizację. Wydaje się, że Pogoń w tej sytuacji zachowała się właściwe, ponieważ nie było sensu szarpać się ze Spiridonovicem. Gdy zawodnicy z takim bałkańskim temperamentem na coś uprą, to w zasadzie nie ma szans, żeby zmienić bieg wydarzeń. Srdan przynajmniej ograniczył się do symulowania kontuzji, bo kilka lat temu Aleksandar Prijović próbował wymusić swój transfer z Legii Warszawa do PAOK-u Saloniki przy pomocy „znajomych” z Belgradu, którzy na co dzień raczej nie zajmowali się przeprowadzaniem staruszek przez jezdnie. Wiele osób zarzuca Pogoni błędy w researchu, ponieważ szczeciński klub powinien sprawdzić czy Spiridonovic nadaje się do drużyny nie tylko pod względem piłkarskim, ale także charakterologicznym. To prawda, ale z drugiej strony stosunkowo niedawno udało się na nowo „wychować” Spasa Delewa. Piłkarz dosłownie musiał uciekać z Bułgarii przed kibicami, którzy m. in. porysowali mu samochód, a w Szczecinie stał się ulubieńcem publiczności. Najlepszy przykład to historia, gdy w ojczyźnie miał spokojnie dochodzić do siebie po poważnej kontuzji barku. Delew nie wyobrażał sobie jednak, że opuści drużynę podczas inauguracji sezonu. Zdjął usztywnienie, wsiadł w samochód i przyjechał z Sofii do Szczecina.

Stadion Pogoni - stan 27 czerwca 2020.

Lot nad stadionem Pogoni Szczecin. Co za piękne widoki. Zoba...

Czy Crvena potrzebowała zawodnika, co do którego jest ryzyko, że znów coś naskrobie i ma trudny charakter?
Trafia do miejsca, gdzie granica tolerancji jest przesunięta znacznie dalej i niekiedy może się okazać, że pozaboiskowe występy Spiridonovica to tylko igraszka w porównaniu do tego, co wymyślą jego bardziej znani koledzy z drużyny. Belgrad to dla syna serbskiego emigranta z takim temperamentem idealne miejsce do życia i grania w piłkę. Powinien czuć się jak u siebie. Poza tym Dejan Stanković, czyli trener ze znakomitą piłkarską kartą, na pewno nie da sobie wejść na głowę. Trzeba też pamiętać o tym, że gra w Crvenej zveździe czy Partizanie to marzenie większości serbskich emigrantów. Coś w rodzaju „szklanych domów”, zadośćuczynienia za to, że z różnych względów ich rodziny przed laty musiały opuścić rozpadającą się Jugosławię. Czy to ze względów finansowych, czy z powodu wojennej zawieruchy. Spiridonovic w nowej drużynie spotka m.in. byłego bramkarza Korony Kielce Milana Borjana oraz obrońcę Milosza Degeneka. To zawodnicy mający specjalne względy u kibiców w Belgradzie. Obydwaj pochodzą z Krajiny, która dzisiaj leży na terenie Chorwacji, a w czasach Jugosławii była praktycznie w całości zamieszkana przez Serbów. W czasie wojny tamtejsza ludność przeszła piekło. Borjan wylądował w Kanadzie, Degenek aż w Australii. Na razie kibice oceniają ten transfer dość sceptycznie, nie uważając Spiridonovica za piłkarza, którzy pomoże w trzecim z rzędu awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale publiczność w Belgradzie jest taka, że wystarczy mu nawet jeden dobry mecz, żeby został pokochany na zawsze. Najlepszy przykład to historia Milana Pavkova. Napastnika z drugiego szeregu, traktowanego nieco z przymrużeniem oka. Gdy strzelił Liverpoolowi dwie bramki w Lidze Mistrzów od razu stał się idolem, w Belgradzie miała powstać ulica jego imienia, a koszulki z jego wizerunkiem były hitem sprzedaży. Sam mam jedną.

Część fanów Pogoni mówi, że nie miałoby żalu, gdyby Spiridonovic został do końca sezonu. Czy to w ogóle było możliwe?
Zvezda raczej nie robiłaby problemów, żeby zagrał jeszcze kilka spotkań w Pogoni. Zespół z Belgradu wygrał ligę i zakończył sezon, więc nie musiał pilnie ściągać do siebie zawodnika. Istotne są też względy zdrowotne. Wpuszczenie na stadion kilkunastu tysięcy kibiców i brak przestrzegania reżimu sanitarnego spowodowały, że kilku zawodników oraz m. in. dyrektor generalny Zvezdan Terzić złapało koronawirusa. Ale sam zawodnik myślami od dawna jest w Belgradzie, więc nie było sensu na siłę trzymać go w Szczecinie. Byłoby to też nie fair wobec reszty zespołu.

Jak sądzisz – jaki może być kolejny klub Zvonimira Kozulja?
Na pewno nie Crvena zvezda, ponieważ kibice w Belgradzie nie zgodziliby się na transfer bośniackiego Chorwata i to jeszcze z przeszłością w Hajduku Split. W mediach próżno szukać też doniesień o klubach zainteresowanych usługami Kozulja. Na Bałkany raczej nie wróci, więc jeśli musiałbym obstawiać, to pewnie typowałbym wyjazd na wschód, może do Grecji lub Turcji.

Pierwsze spotkanie Pogoni Szczecin w grupie mistrzowskiej mogli już z trybun obserwować kibice. Zebrało ich się niemal 900 na stadionie im. Floriana Krygiera. Doping utrzymywał się przez całe spotkanie, a nie zabrakło także akcji charytatywnej. Więcej o meczu: Pogoń - Lechia 0:1. Wynik był gorszy niż gra. Zdjęcia z meczu

Kibice znowu dopingowali Pogoń z trybun. Zobacz galerię fanó...

Kto więcej stracił na tym rozstaniu?
To się okaże za pół roku, gdy Kozulj będzie miał za sobą kilka miesięcy grania w nowym klubie. Dzisiaj na pewno fakty są takie, że Pogoń straciła piłkarza, który w optymalnej formie był jednym z lepszych zawodników w lidze i w pojedynkę, przede wszystkim uderzeniem z dystansu, potrafił odmienić losy meczu. Ostatnie wyniki drużyny Runjaica i jej bezradność w ofensywie mówią same za siebie. Ale to wcale nie oznacza, że Kozulja na pewno czeka świetlana przyszłość. Wystarczy tylko przypomnieć, że dla Adama Gyurcso Pogoń też miała być przystankiem w drodze na zachód, a ostatnie miesiące spędził na węgierskiej prowincji.

Jak odbierasz informacje, że i Kozulj i Spiridonovic mogli psuć jedność szatni?
Czytając medialne doniesienia mamy sprzeczne relacje dwóch stron. Przede wszystkim chodzi o ping-pong pomiędzy Kozuljem a prezesem Jarosławem Mroczkiem. Prawda pewnie leży gdzieś po środku. Współpraca z bałkańskimi charakterami z reguły nie należy do najłatwiejszych, ale szczególnie Kozulj, gdy strzelał gola za golem, nie wyglądał na piłkarza, który psuje atmosferę w szatni. Wręcz przeciwnie.

Czy bałkański kierunek będzie jeszcze atrakcyjny dla Pogoni?
Myślę, że nie ma sensu się zrażać, ponieważ równie dobrze można mnożyć przykłady piłkarzy z tamtych rejonów, którzy spędzili w Polsce wiele lat i imponowali zaangażowaniem, charakterem walecznością oraz wysoką, stabilną formą. Zresztą Pogoń już interesuje się Chorwatem z Podbeskidzia Bielsko-Biała – Marko Roginiciem. To pokazuje, że szefostwo klubu raczej nie cierpi na bałkańskiego kaca.

W tym sezonie była duża szansa na mistrzostwo czy medal dla Pogoni. Czemu znów się nie udało?
Najbardziej martwi mnie to, że podobne pytanie możemy sobie zadawać w zasadzie co roku. W ostatnich latach przez Szczecin przewinęło się kilku bardzo dobrych zawodników i przede wszystkim uznanych trenerów. Finalnie misja każdego z nich zakończyła się mniejszym lub większym niepowodzeniem. Runjaic, jak na warunki szczecińskie, trzyma się na stanowisku zaskakująco długo, ale na razie, nie licząc bezcennego uratowania dla Pogoni ekstraklasy, nie osiągnął więcej od poprzedników. Mam wrażenie, że zawsze, gdy na horyzoncie pojawi się szansa na walkę o najwyższe cele, to ktoś w Szczecinie zaciąga hamulec ręczny. Być może wynika to z obawy przed podjęciem ryzyka. Gdyby zimą znaleziono klasowego następcę Adama Buksy, to dzisiaj Portowcy prawdopodobnie byliby w zupełnie innym miejscu. Na przykład bogatsi o sześć punktów w ostatnich starciach z Lechią Gdańsk i Lechem Poznań. Jesienią Pogoń była liderem ekstraklasy, dzisiaj jest tak rozbrojona, że przed stadionem powinna stanąć tabliczka z napisem „strefa zdemilitaryzowana”. Portowcy są jedynym klubem z pierwszej „19” tabeli wszech czasów, który nigdy nie wygrał ani mistrzostwa, ani Pucharu Polski. W ostatnich latach kibice w Szczecinie oglądali natomiast, jak mistrzostwo zdobywa Piast Gliwice, a Arka Gdynia sięga po krajowy puchar. Pytanie dlaczego oni mogą, a my nie jest jak najbardziej zasadne.

Co dalej może być z zespołem?
Wszystko wskazuje na to, że znowu będziemy budowali. Mam nadzieję, że tylko w ofensywie i uda nam się utrzymać trzon zespołu w postaci bramkarza, pary stoperów i Kamila Drygasa. Wtedy konkretne wzmocnienie ataku może spowodować, że drużyna Runjaica jesienią znów podejmie rywalizację z najlepszymi zespołami ekstraklasy. Podejrzewam, że kibice na początku rozgrywek będą jednak obserwowali mecze z nieco większym dystansem i nie chodzi mi tylko o ewentualne odstępy na trybunach. Mam na myśli, że nauczeni doświadczeniem nie dadzą się zbyt szybko ponieść euforii, która jesienią była tak duża, że teraz, na finiszu sezonu ból jest podwójny. Pamiętam, jak rozentuzjazmowani kibice fani krzyczeli do nas po wygranym meczu z Legią: „piszcie, że gramy o mistrza!”. To będzie bardzo ważny sezon, rozgrywany w przededniu otwarcia nowego stadionu, być może rzutujący na najbliższą przyszłość Pogoni, dlatego tym razem nie może być mowy o zaciąganiu hamulca bezpieczeństwa.

A skąd w Tobie zamiłowanie akurat do bałkańskiego futbolu?
Myślę, że mogę w tym miejscu posłużyć się cytatem urugwajskiego pisarza Eduardo Galeano, który zwykł mówić, że stadiony są lustrami, w których odbija się obraz świata. Jeśli ktoś nie zamyka piłki nożnej tylko w ramach 90 minut meczu i wydarzeń na boisku, to Bałkany pokocha od pierwszego wejrzenia. Za niepowtarzalny południowy klimat, który jest połączeniem gorącego temperamentu z lenistwem, gościnnością, otwartością i swobodnym podejściem do życiowych obowiązków. Za wyjątkową atmosferę na trybunach, niepowtarzalne derby Belgradu, Sarajewa, Chorwacji i niezliczoną ilość wątków społecznych oraz historycznych, które z jednej strony mogą przyprawić o zawrót głowy, ale z drugiej powodują, że człowiek chce jeszcze bardziej zgłębiać ten obszar. To też świeża lekcja historii, do czego mogą prowadzić podziały i konflikty społeczne i jak niewiele potrzeba, żeby wzniecić iskrę, która zamieni się w pożar. Polecam film „Piękna wieś pięknie płonie”. Dwóch przyjaciół najpierw gra ze sobą w koszykówkę, a niedługo potem próbuje się wzajemnie zabić, bo jeden jest Serbem, a drugi Boszniakiem. Polska teoretycznie jest bardzo homogenicznym państwem, ale i tak w ostatnich latach jako naród zostaliśmy bardzo podzieleni. Lekcja bałkańskiej historii pozwala na refleksję odnośnie dalszego pogłębiania podziałów w imię urojonych politycznych idei.

Jakie masz kolejne plany wyjazdowe i tekstowe?
Z wielką niecierpliwością czekam na unormowanie się sytuacji z pandemią, wtedy będzie można planować kolejne wyjazdy, które na początku marca zostały brutalnie przerwane. Jeśli chodzi o kierunki, to w obecnej sytuacji na pewno nie będę wybrzydzał. Zapewne najpierw ruszę tam, gdzie stadiony najszybciej zostaną otwarte w 100 procentach, bez żadnych restrykcji. Co do tekstów, to w pierwszej kolejności prawdopodobnie będę kontynuował cykl reportaży o klubach z byłej NRD, które od przeszło trzech dekad w wielkich bólach próbują dostosować się do rzeczywistości zjednoczonych Niemiec. Zainteresowani już znajdą na moim blogu (javolimfudbal.wordpress.com) kilka obszernych tekstów na ten temat.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Transfery Pogoni Szczecin. "Klub zachował się właściwie. Nie było sensu szarpać się ze Srdanem" - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24