Jak podają media, Robinho zdecydował się grać dla Santosu za 1500 reali, czyli niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie. Transfer zawodnika, mającego na koncie ponad 100 meczów w kadrze "Canarinhos", nie wszystkim się jednak podoba. Niektórzy mówią wprost, że powrót Robinho do Brazylii motywowany był chęcią... uniknięcia więzienia. Na zawodniku ciąży bowiem wyrok, wydany przez włoski sąd, skazujący go na 9 lat za kratkami za udział w gwałcie zbiorowym.
Piłkarz został skazany w listopadzie 2017 roku, ale nie trafił do więzienia, gdyż wyrok nie był prawomocny. Dziennik "Aftonbladet" zwraca uwagę, że nawet jeśli sądy wyższej instancji podtrzymają decyzję o skazaniu Robinho, ten... i tak pozostanie wolny.
- Transfer ten jest ucieczką od więzienia, ponieważ prawo Brazylii zabrania ekstradycji swoich obywateli - czytamy w "Aftonbladet". Prezes Santosu, Orlando Rollo, broni jednak zawodnika, podkreślając, że dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, uważa Robinho za niewinnego.
Dlaczego Brazylijczyk zgodził się grać za takie niewielkie wynagrodzenie? - Jeśli mam być szczery, to nie podoba mi się, że tyle się o tym mówi. Jesteśmy w sytuacji globalnego kryzysu i wszyscy musimy coś poświęcić. Santos potrzebuje mnie, tak jak potrzebowałem Santosu, gdy zaczynałem karierę - stwierdził Robinho.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?