Trener ŁKS zbulwersowany zachowaniem "kibiców"

(hof)/Express Ilustrowany
Wydawać by się mogło, że po zwycięstwie piłkarzy ŁKS i awansie drużyny na drugie miejsce w tabeli I ligi atmosfera w łódzkim klubie powinna być sielankowa.

Niestety, wydarzenia, jakie miały miejsce podczas spotkania z KSZO zbulwersowały drużynę i trenera Grzegorza Wesołowskiego.

Choć zgodnie z decyzją PZPN spotkanie z drużyną z Ostrowca Świętokrzyskiego odbyło się bez udziału kibiców, to jednak w loży VIP zasiadło kilkadziesiąt osób. I właśnie zachowanie części z nich zszokowało opiekuna ełkaesiaków.

- W tym meczu nie było dopingu fanów, toteż dokładnie słyszałem i widziałem, jak zachowywała się część ludzi, którzy mienią się przyjaciółmi ŁKS - mówi Grzegorz Wesłowski. - Kilku panów niemal przez całe spotkanie obrażało piłkarzy, a w szczególności Tomasza Hajtę. Nie mogłem uwierzyć, że tak można się zachowywać na stadionie drużyny, której ponoć jest się sympatykiem. To haniebne, bo w ostatnim półroczu Tomek walczył jak lew o to, by klub mógł przetrwać. To on i Marcin Adamski uratowali ŁKS. Gdyby nie ich zaangażowanie, to owi "fani", by oglądać wielką piłkę, musieliby jeździć na stadion Widzewa lub GKS Bełchatów.

Niewybredne komentarze ludzi, których trudno określić mianem kibiców, słyszalne były także na boisku. Mogę się zgodzić, że nie jesteśmy jeszcze należycie przygotowani do ligowych rozgrywek, pewnie niektórzy zawodnicy prezentują mniejsze walory piłkarskie, ale nie można zespołowi odmówić ambicji. Mogłem oczekiwać, że w takiej sytuacji dostaniemy wsparcie, a nie obelżywe komentarze.

Jestem przekonany, że nasi prawdziwi fani nie weszli na stadion. Dopingowali nas spod zamkniętych bram, a ci szczęśliwcy, którzy zasiedli w sobotę na trybunie już się więcej na niej nie zjawią. Sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli, co się działo w ostatnim czasie w naszym klubie. Skoro ŁKS ich męczy, to powinni pomyśleć o zmianie zainteresowań. Jest przecież tyle frapujących sposobów spędzania wolnego czasu.

Nie oczekuję, że będzie się nam stawiać pomniki, lecz tym piłkarzom, którzy zostali w ŁKS należy się szacunek. Przecież zawirowania w klubie to nie ich wina. Oni chcą awansować do ekstraklasy i zrobią wszystko, aby tak się stało. Docinki mało przyjaznych nam ludzi w stylu grajcie, bo otrzymaliście pieniądze za charytatywny koncert też są nie na miejscu. Do dziś nie dostaliśmy grosza z tej imprezy, a po drugie, co moim zdaniem jest najważniejsze, piłkarze już dawno zdecydowali, że wpływy z tej imprezy przeznaczą na jeden z łódzkich domów dziecka. Nie jesteśmy krezusami, czekaliśmy na wypłaty wiele miesięcy, ale wiemy, że ktoś bardziej od nas potrzebuje tych pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24