– Nie przegraliśmy trzeciego meczu z kolei. Oczywiście żałujemy, że wracamy z jednym punktem, ale zamierzamy dalej konsekwentnie pracować – mówi Mateusz Stolarski, trener Motoru. – Myślę, że remis jest uczciwym wynikiem. Obydwie drużyny stworzyły sobie sytuacje, po których mogły zdobyć bramki. My nawet jedną strzeliliśmy, ale był minimalny spalony – dodaje.
Do siatki tuż przed przerwą trafił Mbaye Jacques N’Diaye. Kilkudziesięciometrową asystą popisał się Sebastian Rudol, a następnie jeszcze lepszym przyjęciem, dryblingiem i strzałem z okolic 16. metra Senegalczyk. Analiza na wozie VAR trwała długo, finalnie bramka nie została uznana. N’Diaye był jedną z wiodących postaci, a na boisku przebywał do 66. minuty, kiedy to zastąpił go Michał Król.
– Dawał bardzo dużo jakości, wygrywał dużo pojedynków, pracował też w defensywie, ale jego zdolności motoryczne znacznie się obniżyły, przez co nie mogliśmy tak skutecznie pressować. A pressing to wizytówka Motoru, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę. Zresztą była to zmiana zaplanowana już przed meczem. Michał jest w równie wysokiej formie – wyjaśnia powody decyzji trener.
Tuż po przerwie goście dalej naciskali. Zaskoczyć Dawida Kudłę próbowali Samuel Mraz i Piotr Ceglarz, lecz gol nie padł.
– Coś, czego najbardziej żałuję, to właśnie wejście w drugą połowę. Bardzo dobrze to zrobiliśmy, wykreowaliśmy sytuacje i uważam, że powinniśmy objąć wtedy prowadzenie. Niestety nie udało nam się. Później na trochę inicjatywę przejął GKS Katowice – komentuje Mateusz Stolarski.
I blisko było, aby ta inicjatywa przyniosła miejscowym trafienie. W 54. minucie zagotowało się pod bramką lublinian, ale dzięki ofiarności defensorów i bramkarza z opresji udało się wyjść cało. – Bardzo ważne dla nas, że nie straciliśmy tego gola. Jak nie możesz strzelić, to nie strać – zauważa szkoleniowiec gości.
– Na pewno nie ma mowy o rozczarowaniu, bo Motor uważam za bardzo dobrą drużynę. Zdobyty punkt przyjmuję więc z dużą pokorą – podsumowuje natomiast Rafał Górak, trener GKS-u Katowice. – Byliśmy świadkami wyrównanego spotkania rozgrywanego na dużej intensywności, choć może wielu sytuacji podbramkowych nie było. Dobra gra obronna Motoru zawiesiła nam wysoko poprzeczkę. Wniosek? Powinniśmy być konkretniejsi – uzupełnia.
I Motor i GieKSa to tegoroczne beniaminki. I jedni i drudzy na swoim koncie mają po pięć punktów, z tym że katowiczania zagrali jeden mecz więcej. Zderzenie z Ekstraklasa póki co bolesne dla nikogo z tej dwójki nie jest.
– Jestem dumny z zawodników. Jeśli ja mam jakiekolwiek wątpliwości czy zwątpienia, to gdy spojrzę na drużynę, to cały strach mija. Mając takich piłkarzy, wsparcie prezesa i kibiców, z optymizmem patrzę w przyszłość – kończy Mateusz Stolarski.