Trudne pytania o przyszłość Widzewa

Bogusław Kukuć/Dziennik Łódzki
Piłkarze Widzewa mają za sobą najgorszy tydzień od czasu powrotu do ekstraklasy. We wtorek zostali wyeliminowani w 1/8 finału Pucharu Polski w Krakowie z Wisłą, a w piątek przegrali prestiżowy mecz o mistrzostwo województwa w Bełchatowie.

Ta pierwsza przegrana oznacza zaprzepaszczenie najłatwiejszej szansy powrotu do europejskich rozgrywek (ćwierćfinalistom wystarczą 4 remisy i porażka w finale 0:3 z późniejszym mistrzem). Piątkowa przegrana niebezpiecznie zbliża łodzian do strefy spadkowej.

Można spytać, dlaczego Widzew miałby wygrywać takie mecze? Czy nie żądamy zbyt wiele od następców czterokrotnych mistrzów Polski? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania.

Po pierwsze dlatego, że Widzew dotąd nie przegrał żadnego meczu na boiskach rywali. A zarówno Wisła jak i GKS grały gorzej niż gospodarze wcześniejszych spotkań z widzewiakami. Więc wynik powinien być taki sam lub lepszy.

Po drugie, możliwości zespołu z al. Piłsudskiego określają przede wszystkim rezultaty osiągnięte z bezapelacyjnym liderem rozgrywek Jagiellonią Białystok (4:1) oraz zwycięstwo w Kielcach z Koroną(2:1) . Na podobny wyczyn nie zdobył się żaden inny zespół.

Niestety. Oznacza to, że trener Andrzej Kretek nie potrafił wykorzystać potencjału tkwiącego w Widzewie oraz ustabilizować formy swojej drużyny, bo jak sam przyznaje, że udało mu się rozegrać dwóch z rzędu dobrych spotkań.

Niepokoi także fakt, że zarówno w meczu z Wisłą, jak i z GKS, Widzew tracił gole w ostatnich sekundach. To nie jest pechowy zbieg okoliczności, bo nawet w wysoko wygranych meczach ze Śląskiem ostatniego gola na 5:2 strzelił Waldemar Sobota, a z Jagiellonią wynik na 4:1 ustalił Tomasz Frankowski, trafiając głową z najbliższej odległości. Gdyby w Bełchatowie Kretek dokonał trzeciej zmiany (kradnie to minutę) w przedłużonym czasie gry, to goście wróciliby do Łodzi z punktem. Fani Widzewa kręciliby nosami po takim wyniku, ale nie musieliby się wstydzić.

Kolejną przyczyną niepowodzeń Widzewa jest brak umiejętności wykorzystania polsko-litewskiej strzelby (jak nazwał Marek Citko) duet napastników Darvydasa Sernasa i Marcina Robaka. Podobną dwójkę operującą w przodzie trudno dostrzec w jakimkolwiek polskim klubie. A jednak już w czterech ligowych meczach Widzew nie zdobył bramki (z Wisłą 0:1, z Polonią 0:0, z Legią 0:1 i z PGE GKS 0:1). To prawda, że są to jednobramkowe porażki, ale przecież można byłoby ich uniknąć . Najbardziej precyzyjny sztucer jest bezużyteczny, gdy nie ma naboi, czyli podań.

Takim ogranym w ekstraklasie (wcześniej w Widzewie i Bełchatowie) pomocnikiem, który potrafi podać , zdobyć się na nieszablonową akcję, czy strzelić gola zza szesnastki (6 bramek w ekstraklasie) jest Piotr Kuklis. Ten piłkarz jest pomijany przez Kretka, który ma innych faworytów. Nawet nie próbujemy sugerować, by Kuklis wystąpił w meczu z Zagłębiem, a raczej pozwólmy mu szukać innego klubu, bo trzymanie tak drogiego zawodnika na mecze Młodej Ekstraklasy czy rezerw nie ma sensu. Szkoda, że ten 24-letni zawodnik został pominięty właśnie w meczach z Wisłą i GKS, bo do tych spotkań nie trzeba by było go motywować. Grałby nawet bez premii, bo przecież chciałby w meczu z Wisłą zrekompensować niepowodzenie w ligowym spotkaniu z wicemistrzem, a w Bełchatowie przypomnieć się tamtejszym kibicom. Zrobić coś podobnego jak Arkadiusz Piech w meczu Ruch - Widzew. Trener zmarnował szanse jakby naturalnej motywacji piłkarza. Nie wiem, co Kretek miał wpisane do indeksu na zajęciach z psychologii sportu, ale uważam, że widzewski szkoleniowiec nie jest mistrzem motywacji.

Widzewowi zazdroszczą nie tylko duetu napastników, ale także dwójki zawodników grających świetnie lewą nogą (Dudu i Lisowski). Zastanawiałem się dlaczego żaden z nich nie wykonywał wolnego w 56. minucie z lewej strony z około 10 metrów od linii pola karnego bełchatowian. Oczywiście, gdyby takich okazji było dwadzieścia w meczu, to moglibyśmy pozwolić sobie na "płodozmian" i wykonywanie wolnych z tej pozycji raz lewą, raz prawą nogą, czyli w założeniu odchodząca od bramki i w stronę bramki.

Podobnych pytań jest znacznie więcej. A najbardziej niepokojące jest to, czy Kretek poradzi sobie z wysypem kontuzji i odsunięć kartkowych? Przymusowa pauza za kartki Łukasza Brozia i Bruno Pinheiro w tym samym meczu dwunastej kolejki w Lubinie z Zagłębiem jest wyjątkowo pechową zbitką. Są to piłkarze wszechstronni, mogący grać zarówno w pomocy, jak i w obronie. Łukasz był zresztą jednym z nielicznych zawodników bełchatowskiego spotkania, który zasłużył na przyzwoitą notę (Bruno obciąża strata piłki i ostatni faul w meczu, który okazał się tak brzemienny w skutkach). Dodajmy, że wcześniej bardzo dobrze sobie radził na środku defensywy, choć dotąd niezbyt często grywał razem z Jarosławem Bieniukiem.

Nie wiadomo czy dojdzie do pełnej sprawności Mindaugas Panka, absolutnie kluczowy piłkarz widzewskiej drugiej linii, kontuzjowany i zmieniony jeszcze przed przerwą w spotkaniu z GKS. A tymczasem kilku zawodników gra coraz mniej pewnie np. bramkarz Maciej Mielcarz i nie będziemy zdziwieni, gdy zastąpi go Bartek Kaniecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24