Tunezja po golu w końcówce pokonała Zambię

W pierwszej połowie Zambia wypracowała sobie dużą przewagę. Kilka razy "Miedziane pociski" były o włos od udokumentowania swojej wyższości. W 16. minucie po strzale Rainforda Kalaby kibice przecierali oczy ze zdziwienia, że piłka nie wylądowała w siatce. Wówczas futbolówka po mocnym uderzeniu kapitana "Chipolopolo" uderzyła w słupek. Naprawdę gorąco zrobiło się dopiero pod koniec pierwszych 45 minut. Dwa razy z bliskiej odległości na bramkę Mathlouthiego strzelał Mayuka, lecz za każdym razem tunezyjski golkiper ratował swój zespół przed utratą bramki.

Zambia zdominowała spotkanie i cały czas rządziła niepodzielnie na boisku. Taki stan rzeczy nie zmienił się też na początku drugiej połowy, a to powodowało, że bramki wydawały się kwestią czasu. I w końcu w 59. minucie Zambijczykom dopisało szczęście. W jednej z głównych ról wystąpił najlepszy na boisku Rainford Kalaba, który obsłużył dokładnym podanie Emmanuela Mayukę, a ten nie dał większych szans Aymenowi Mathlouthiemu.

Piłka nie jest sprawiedliwa, a ten mecz doskonale to pokazał. Mający ogromną przewagę w tym spotkaniu Zambijczycy wyszli na prowadzenie, ale dziesięć minut później je utracili. A stało się tak za sprawą Ahmeda Aikachiego, który znalazł sposób na przechytrzenie Kennedy'ego Mweene. Pod koniec spotkania Yassine Chikhaoui dorzucił jeszcze jedną bramkę i dzięki temu Tunezja zwyciężyła i wskoczyła na pierwsze miejsce w grupie B. A przecież Kalaba zaraz po zdobyciu bramki miał doskonałą okazję by podwyższyć na 2:0.

No cóż, może szczęście rzeczywiście sprzyja lepszym, ale jeśli to prawda to Tunezyjczycy mieli dziś naprawdę zły dzień. Zwycięstwo po takim spotkaniu można porównać do trafienia szóstki w totka, skreślając cyfry od 1 do 6.