Tylko remis Korony w meczu ze Śląskiem

Paweł Zatorski
Korona Kielce zremisowała na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław 1:1 (0:0). Bardziej zadowoleni z remisu będą zawodnicy z Wrocławia, gdyż to Korona była stroną atakującą przez całe spotkanie.

Sobotnie spotkanie pomiędzy Śląskiem a Koroną Kielce zapowiadało się bardzo interesująco. Kielczanie w ostatnim spotkaniu pewnie pokonali Odrę Wodzisław a Śląsk bezbramkowo zremisował z mającą mistrzowskie aspiracje Legią Warszawa. Mecz drużyn sąsiadujących ze sobą w ligowej tabeli przyciągnął na kielecką arenę znaczną rzeszę kibiców.

Pierwsze minuty sobotniego meczu upłynęły pod znakiem wyrównanej gry obu zespołów, z minimalnym wskazaniem na Koronę, która walczyła o każdą piłkę. W 5 minucie po odzyskaniu piłki Korona była bliska zdobycia bramki jednak dobrego zagrania Ediego nie przewidział Konon i piłka opuściła plac gry. Dwie minuty później znów w roli głównej wystąpił Edi. Tym razem jego zagrania nie wykończył Łatka. W 9 minucie Korona powinna prowadzić po błędzie bramkarza gości (wypuścił piłkę z rąk), jednak Hernani nie potrafił trafić do pustej bramki z 12 metrów. Śląsk przebudził się w 13 minucie, kiedy to Marek Gancarczyk oddał pierwszy strzał w meczu na bramkę Radosława Cierzniaka. Chwilę później w idealnej sytuacji znalazł się Konon, niestety dla Kielczan mając przed sobą tylko bramkarza gości zdecydował się na odegranie piłki do będącego na gorszej pozycji Ediego, który nie znalazł sposobu na pokonanie Kaczmarka. Korona rozkręcała się z minuty na minutę, a Śląsk ograniczał się wyłącznie do obrony przed groźnymi atakami Ediego i Konona, najaktywniejszych zawodników pierwszych trzydziestu minut gry. Wraz z upływem czasu gry przewaga Korony rosła. Nie sposób zliczyć wszystkich akcji ofensywnych podopiecznych trenera Motyki. Zawodnicy Śląska drugi celny strzał w meczu oddali dopiero w 36 minucie, co bez wątpienia podkreśla jak znaczną przewagę w tym spotkaniu miała drużyna gospodarzy. Na dwie minuty przed końcem pierwszej części gry o centymetry pomylił się Vuković, popisując się atomowym uderzeniem zza linii pola karnego. To była ostatnia bramkowa sytuacja pierwszej połowy, która toczyła się po znakiem bezdyskusyjnej dominacji Korony.

Drugą odsłonę od zagrożenia bramki Kaczmarka rozpoczęła Korona. Po rzucie wolnym z rogu pola karnego piłka znów o centymetry minęła słupek bramki gości. Na tą akcję Śląsk odpowiedział w 50 minucie, kiedy to z rzutu wolnego uderzał Spahić. Kilka minut później dobrą kontrą popisała się Korona, jednak zmęczony Konon okazał się nieskutecznym egzekutorem . Po tej akcji opuścił on boisko, a jego miejsce zajął Jacek Kiełb. W drugiej połowie gra wyrównała się. Śląsk zaczął stwarzać sytuacje bramkowe jednak zarówno gracze Tarasiewicza jak i Motyki w ostatnich fazach akcji nie zachwycali skutecznością i na tablicy wyników dalej widniał bezbramkowy remis. W 64 minucie boisko opuścił kontuzjowany Marek Gancarczyk, jego miejsc na murawie zajął Vuk Sotirović. 66 minuta spotkania i znów Korona powinna objąć prowadzenie. Edi w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem strzelił prosto w bramkarza Śląska. W 72 minucie znów zrobiło się gorąco na boisku. Piotr Celeban (były zawodnik Korony) ukarany został czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję Andradinie. Zmęczeni i grający w osłabieniu goście stracili w 78 minucie bramkę. Najlepiej w ogromnym zamieszaniu w polu karym Kaczmarka odnalazł się Edi i z najbliższej odległości pokonał bezradnego bramkarza Śląska. Na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem na placu gry pojawił się były reprezentant Polski - Sebastian Mila, zajmując miejsce Janusza Gancarzczyka. Cztery minuty po zdobyciu bramki boisko przy ogromnym aplauzie publiczności opuścił Edi, na murawie pojawił się Krzysztof Gajtkowski. Na dwie minuty przed końcem goście w ostatnim zrywie zdołali pokonać Cierzniaka. Szczęśliwym strzelcem bramki dla Śląska został wprowadzony po przerwie Vuk Sotirović.

Korona do końca próbowała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak nie znalazła recepty na pokonanie po raz kolejny bramkarza Śląska. Mecz zakończył się remisem, z którego zdecydowanie bardziej zadowoleni będą goście ze Śląska, którzy stworzyli jedną dogodną okazję i potrafili ją wykorzystać. Korona zagrała bardzo dobry mecz, głównym zadaniem trenera Motyki przed kolejnymi spotkaniami będzie praca nad skutecznością atakujących Korony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24