„U-23 to troszeczkę śmieszna kadra”

Piotr Adamczyk
Cezary Wilk w meczu Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław
Cezary Wilk w meczu Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław Ryszard Kotowski (Ekstraklasa.net)
9 października strzelił gola dla reprezentacji do lat 23 w meczu z Iranem. Najprawdopodobniej był to jego ostatni występ w tej kadrze, bo zapowiedziano jej rozwiązanie. - W tym wieku trzeba się dostać do pierwszej reprezentacji - mówi Cezary Wilk w wywiadzie dla Ekstraklasa.net.

Nie czujesz się nieswojo na zgrupowaniach kadry U-23?
Nieswojo? Absolutnie nie. Jest tam mnóstwo kolegów, których znam od paru lat, także nie ma żadnych problemów.

Teoretycznie jest to kadra do lat 23, lecz razem z tobą zostało powołanych sześciu zawodników, którzy nie mieszczą się w tym pułapie wiekowym.
Sprawa odnosi się do turnieju Challenge Cup. Kiedy się zaczynał, mogli brać w nim udział zawodnicy urodzeni w 1986 roku, więc my jeszcze się łapaliśmy. Ten turniej rozciągnął się w czasie. Teraz był ostatni mecz grupowy i akurat tak się złożyło, że niektórzy mieli po 24 lata. Myślę, że mecz z Walią był ostatnim spotkaniem tej kadry, bo odpadliśmy z tego turnieju i już chyba nie jest przewidziane żadne zgrupowanie.

Nie wolałbyś zamiast powrócić do trenowania z Wisłą, zostać z kadrą U-23 na starcie z Walią, chociaż i tak nie mógłbyś grać w związku z karą za nadmiar żółtych kartek?
Nie było takiej możliwości, żebym zagrał. Jeśli tych kartek bym nie miał, to na pewno bym został. Lubię w niej występować i grać z tymi chłopakami. A to, że jest to troszeczkę taka śmieszna kadra, to już inna sprawa.

W rozmowie z Futbolnet.pl wyraziłeś się, że jest to trochę sztuczna reprezentacja. Nadal podtrzymujesz to stanowisko?
Tak, oczywiście. Tam są zawodnicy 23-, 24-letni, którzy tak naprawdę jeżeli się nie łapią do pierwszej kadry, to nie powinni być powoływani do żadnych sztucznych reprezentacji U-23. W tym wieku trzeba dostać się do pierwszej reprezentacji. Jeżeli nie, to oznacza, że ktoś jest po prostu za słaby na kadrę i tyle.

Reprezentacja U-23 miała być zapleczem zespołu Franciszka Smudy. Czy dochodzą do ciebie sygnały na temat zainteresowania selekcjonera twoja postacią?
Nie, nie… Absolutnie. Myślę, że przede wszystkim, aby selekcjoner wyrażał zainteresowanie, trzeba błysnąć w lidze i to jest najważniejsze. Chyba mecze w U-23 nie mają żadnego wpływu.

Co mógłbyś zaoferować kadrze Smudy?
Ja? Na temat kadry absolutnie na dzień dzisiejszy nie rozmawiam. Jest to dla mnie za duże wybieganie w przyszłość. Jakoś dla siebie miejsca w kadrze nie widzę. Znam swoje możliwości i wiem, że one są za niskie na reprezentację Polski, także spokojnie koncentruję się na razie na grze w Wiśle.

Występowałeś w pierwszym składzie Wisły Kraków, ale nie można powiedzieć, że wywalczyłeś sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Radosław Sobolewski jest poważnym konkurentem.
No pewnie. Cieszę się, że akurat tak mówisz, bo w większości wywiadów od razu z góry zakładano moją wygraną w walce o miejsce, natomiast tak nie jest. Walka trwa cały czas. Akurat się złożyło, że trzy mecze udało się zagrać w pierwszym składzie, ale to wszystko pewnie jeszcze wielokrotnie będzie się zmieniało. Jest tu wielu dobrych zawodników, od których muszę się jeszcze dużo uczyć, ale mam nadzieję, że z czasem to zaprocentuje.

Nie sądzisz, że rywalizacja z Sobolewskim to walka z wiatrakami? Na ostatnim zgrupowaniu w Zakopanem trener Robert Maaskant testował rozwiązanie z dwoma ofensywnymi pomocnikami. Praktycznie nie ma dla ciebie miejsca w pierwszym składzie.
Czy nie ma, się okaże. Ja zrobię wszystko, żeby miejsce się znalazło. Jeżeli tak bym podchodził do sprawy, że walczę z wiatrakami, to mógłbym dać sobie spokój z piłką nożną. Takiego podejścia absolutnie nie można mieć. Wierzę, że praca, którą wykonam, przyniesie efekty. Od Radka będę podpatrywał jak najwięcej. Mam nadzieję, że uda mi się go prześcignąć.

Obecnie Wisła zajmuje szóstą pozycję, a Korona Kielce drugą. Nie żałujesz, że przyszedłeś do drużyny, która spisuje się gorzej niż twój poprzedni klub? Na dodatek w Koronie miałeś miejsce w pierwszym składzie.
Absolutnie tego nie żałuję. Podkreślałem to już wiele razy. Wisła to jest jednak klub, który zawsze ma ogromne perspektywy i gra o Mistrzostwo Polski. Natomiast w Koronie bywa różnie. Wielokrotnie już mówiłem: jestem przekonany, że na koniec sezonu, to Wisła będzie na samej górze. Poziom piłkarski tutaj jest troszeczkę wyższy niż w Kielcach. Umiejętności poszczególnych piłkarzy są naprawdę na wysokim poziomie. Wydaje mi się, że tylko mogę skorzystać z tego transferu.

Skoro ten poziom jest wyższy, to dlaczego w lidze spisujecie się poniżej oczekiwań?
Jeszcze nie ma tego zgrania. Jest mnóstwo nowych zawodników. To wymaga czasu.

Kiedy przychodziłeś do Wisły, drużynę prowadził Henryk Kasperczak, potem tymczasowo szkoleniowcem był Tomasz Kulawik, obecnie pracujesz z Robertem Maaskantem. Jakie dostrzegasz różnice i podobieństwa między tymi trenerami?
Podobieństw było mało, dużo różnic. Każdy miał specyficzny charakter i pomysł na grę. Najkrócej pracowałem z trenerem Kasperczakiem, więc na jego temat mogę powiedzieć niewiele. Trener Kulawik był w dość niekomfortowej sytuacji, ponieważ prowadził drużynę przez trzy mecze. Ciężko cokolwiek powiedzieć, bo to naprawdę była krótka praca. Teraz trener Maaskant został długi okres, więc zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

Obecny szkoleniowiec Wisły wprowadził coś, co w polskich standardach jest dość nietypowe. Mam na myśli wspólne obiady. Nie uważasz, że powinny one być normą?
To jest bardzo fajny pomysł. W poprzednim klubie też się z tym spotykałem. Co prawda nie codziennie, ale takie obiady były. Natomiast teraz każdego dnia mamy wspólny posiłek i jest to na pewno bardzo fajna inicjatywa.

Czy czujecie się dziwnie, grając przy dwóch używanych trybunach oraz przy jednej pustej i jednej budowanej?
Nie. Na boisku to zupełnie nie ma znaczenia. Najważniejszy jest mecz. Kibice i tak śpiewają, dopingują, jest głośno.

Po ostatnim meczu kibice śpiewali „zero ambicji”. Zgadzasz się z nimi?
Tu nie chodzi o ambicję. Brakuje nam, jak podkreślał Radek Sobolewski, tej jakości gry. Każdy stara się… Nawet nie chodzi o staranie się. Każdy robi wszystko, żeby wygrać, a to, że nam nie wychodzi, jest spowodowane brakiem jakości i zrozumienia.

We wtorek Rafał Boguski doznał poważnej kontuzji. Czy będzie to poważne osłabienie zespołu?
Moim zdaniem, „Boguś” jest bardzo dobrym uniwersalnym zawodnikiem. Na pewno będzie to dla nas duże osłabienie. Szkoda Rafała, ponieważ odniósł bardzo poważną kontuzję, ale zdążyłem się już przekonać, że jest ambitnym człowiekiem, który na pewno szybko sobie z tym poradzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24