Uraz Meliksona nie wydaje się groźny. "To nadciągnięcie mięśnia"

Jacek Czaplewski
Tylko trzynaście minut na placu gry w meczu Wisły z Lechią spędził Maor Melikson. Izraelczyk musiał przedwcześnie zakończyć zawody, z uwagi na nadciągnięcie jednego z mięśni lewej nogi. Przerwa w grze nie powinna jednak potrwać zbyt długo.

- Niestety, musiałem szybko zejść z boiska. Jutro przejdę badania i dowiem się czy nie ma jakiegoś poważniejszego urazu - stwierdził Melikson, który mimo, że grał tylko kilkanaście minut, to mógł wpisać się na listę strzelców, po tym jak posłał piłkę z rzutu wolnego niemal w okienko. Jego strzał z najwyższym trudem obronił Wojciech Pawłowski, wybijając futbolówkę na róg, po którym... do siatki trafił Kew Jaliens.

- Cieszą nie tylko zdobyte punkty, ale również nasza gra. Nie pozwoliliśmy Lechii na rozwinięcie skrzydeł. Jestem zadowolony z wyniku. Michał Probierz to bardzo dobry trener. Uwielbia ciężką pracę i świetnie motywuje - dodał Melikson, który był pod wrażeniem PGE Areny. - Cudowny obiekt. Chciałbym tu wrócić. Świetna atmosfera, choć najlepszy doping jest u nas, na Reymonta - stwierdził.

Zobacz także:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24