W GKS Tychy nie będzie hasła „Ekstraklasa albo śmierć”. Nowy trener jest jednak ambitny, a tyszanie mają swoje cele

Prezes Barnicki na wstępie mówił o kulisach poszukiwania trenera po nieudanym sezonie w Fortuna 1. Lidze.

- Nasze rozmowy ograniczone były do trzech kandydatów. Muszę przyznać, że czytając doniesienia prasowe dużo było pudeł dziennikarzy. Część z wymienianych osób w ogólne nie była w kręgu naszych zainteresowań. Było trzech trenerów, z którymi prowadziliśmy rozmowy. Ostatecznie zapadła decyzja, że przez najbliższe dwa lata będziemy współpracować z trenerem Dominikiem Nowakiem. Co o tym zdecydowało? Na pewno to, że trener jest już doświadczony na poziomie przede wszystkim I ligi, choć miał też okazję pracować w Ekstraklasie, do której wywalczył awans z Miedzią Legnica. My po sezonie, szczególnie po rundzie wiosennej, dalekiej od naszych oczekiwań, szukając trenera chcieliśmy zminimalizować ryzyko ewentualnego niepowodzenia. To nie był czas na podejmowanie ryzykownych decyzji. Trenera Nowaka znam od kilkunastu lat. Wszędzie, gdzie pracował miał dobre wyniki. Chciałem trenera, który jest osobą pracowitą. Nie chciałem showmana, osoby, która wierzy w jakiś „magic touch”, tylko trenera, który pracuje i to co dzieje się na boisku jest konsekwencją tej pracy, a nie jakiegoś szczęścia, atmosfery itd. Pomysł, jaki przedstawił trener na organizację gry zespołu, gdy tracimy piłkę, przekonał mnie, że z tym trenerem będziemy robić progres.

Jak swoje przyjście do GKS-u Tychy komentuje trener Nowak?

- Trafiłem do klubu, który ma aspiracje, ja też jako trener będę stawiał sobie ambitne cele, ale również przed samymi zawodnikami. Spotkałem się ze sztabem, jeszcze jesteśmy w trakcie szukania dodatkowej osoby, która będzie z nami współpracować. Z trenerem Przemkiem Pitrym i trenerem przygotowania fizycznego Filipem Koralikiem z poprzedniego sztabu, plus z trenerem bramkarzy Andrzejem Bledzewskim, który ze mną przyszedł, już rozmawialiśmy o naszej wspólnej pracy. Ustaliśmy priorytety i ta praca już się zaczęła. Widzę bardzo duży potencjał w zespole, bardzo mocno będę pracował nad stroną mentalną piłkarzy. Aby uwierzyli, że mogą się podnieść na wyższy poziom. Po każdym treningu musimy być lepsi. Duży nacisk będę kładł na agresywną grę, odpowiedzialność i koncentrację oraz na zachowania obronne po stracie piłki. Celu nie będę dziś precyzował, ale jestem osobą ambitną. Wierzę, że ta długofalowa praca przyniesie efekt.

Tym razem w GKS Tychy nie słychać jasnych deklaracji gry o awans do PKO Ekstraklasy.

- Mamy swoje ambitne cele, oczywiście marzyłoby się nam gościć tutaj najlepsze zespoły w kraju - przyznał prezes Bartnicki. - Natomiast trzeba spojrzeć obiektywnie na pewne rzeczy. Przed nami myślę, że najmocniej obsadzona I liga od bardzo dawna. Weszły trzy drużyny, które nie są anonimowe Stal Rzeszów, Chojniczanka i Ruch Chorzów, spadły z Ekstraklasy zespoły, które też na pewno będą mocne, Termalica Nieciecza, Wisła Kraków i Górnik Łęczna. Jeżeli my budżetowo nie jesteśmy w TOP6 ligi, mówienie „Ekstraklasa albo śmieć” byłoby daleko nierozsądne z naszej strony. To nie znaczy, że nie mamy ambitnych celów i nie chcemy ich realizować. Wierzę, że będziemy w czołówce tabeli. Patrząc jak ta liga będzie wyglądała śmiem twierdzić, że chcąc myśleć o spokojnym utrzymaniu, trzeba walczyć o pierwszą szóstkę.

W Tychach rozstano się z pięcioma zawodnikami, w tym z kapitanem drużyny Łukaszem Grzeszczykiem. Jakie będą wzmocnienia?

- Pozycja bramkarza, środek pomocy, plus środkowy obrońca, to jest dziś dla nas priorytet - przekazał trener Nowak. - Do środka pola szukamy zawodnika, który będzie łącznikiem między defensywą a ofensywą i przede wszystkim zrobi różnicę. To jaki będzie środek i druga linia, będzie miało duży wpływ na organizację gry.

- Myślimy o czterech nowych zawodnikach - dodał Bartnicki. - Raczej idziemy w jakość, a nie w ilość. Nasze główne cele to bramkarz, bo chciałbym, aby Konrad Jałocha miał równego sobie rywala, jeden środkowy obrońca i prawdopodobnie dwóch zawodników do drugiej linii, ale o różnej charakterystyce. Jeden z tych zawodników to będzie młodzieżowiec.

GKS Tychy rozegra pięć sparingów i nie pojedzie na obóz

- Mamy zaplanowane pięć gier kontrolnych oraz badania mające na celu ocenę motoryki zespołu - mówił trener Nowak, a zapytany o zgrupowanie odparł: - Tu mamy dobre warunki, nie widzę potrzeby, aby wyjeżdżać na obóz. Jest lato, krótki czas przygotowań. Koncentrujemy się na pracy na własnych obiektach. Zawsze jest to… wydatek i obóz nie jest priorytetem. Priorytet to obudować jakościowo zespół. Zostajemy u siebie, zaczynamy 13 czerwca.

Prezes Bartnicki odniósł się do finansowej strony związanej z obozem:

- Koszty hoteli, wyżywienia, to jest coś, co od pandemii wzrosło ponad dwa razy. Jeżeli porównamy, ile kosztował wyjazd na mecz z noclegiem, jest to ponad dwa razy więcej. Koszty obozów nawet w Polsce są bardzo duże. Nie mówię, że nie jest to potrzebne, ale w Tychach mamy takie warunki do treningów, że w zupełności wystarczy. Jeżeli trener powie, że piłkarze mają wbiec na jakaś górę, to możemy zawieść piłkarzy na przykład do Szczyrku (śmiech). Trzeba te wydatki optymalizować - nie krył sternik tyskiego klubu.