Zagłębie Lubin miało w tym sezonie nadawać ton wszystkim rozgrywkom, w których uczestniczy(ło). Lubinianie, którzy "wzmocnili" skład zawodnikami, którzy mieli za sobą bardzo słabą rundę wiosenną, chcieli powalczyć o miejsce powyżej siódmego. Co bardziej optymistyczni kibice mierzyli w tytuł mistrzowski. W tym miejscu należy postawić fundamentalne pytanie: kto miałby poprowadzić ten zespół do sukcesów?
Szymon Pawłowski, pomimo nadchodzącej 25 rocznicy urodzin, uchodzi za wielki talent, który lada moment eksploduje. W jego wieku, a więc za rok, Leo Messi może być już znudzony zdobywaniem trofeów, wypalony. Pawłowski nadal będzie "nadzieją" polskiej piłki. Wespół z kilkoma innymi, zagłaskanymi przez media i kibiców, zawodnikami biegającymi po polskich boiskach.
Łukasz Hanzel, rówieśnik Pawłowskiego, ma niesamowitą zdolność podejmowania niewłaściwych decyzji: kiedy trzeba podać - strzela; gdy trzeba zwolnić grę - przyspiesza; a jak fani wstają z miejsc oczekując potężnej bomby zza szesnastki - wycofuje futbolówkę. Wszystko na odwrót. Dlatego jego drużyna, zamiast w czubie tabeli, znajduje się w jej końcu.
Odrębnymi przypadkami są Michal Hanek i Błażej Telichowski. Dwaj obrońcy z Polonii Bytom, której nie pomogli w utrzymaniu, mają grać jakieś pięć razy lepiej, niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej. No bo jak nie zagrają, to będą osłabieniem drużyny. Zresztą, cytując Weszło: "jak kupujesz zawodników Polonii Bytom, to grasz jak Polonia Bytom".
Słowa te świetnie sprawdzają się przy nazwiskach Małkowski i Sernas. Jak kupujesz zawodników, którzy grają fatalnie całą wiosnę, to będą grali fatalnie i jesienią, bo najpewniej już im się nie chce. Zapewne zrozumieli już, że nie trzeba się starać, a kasa musi się zgadzać. Ale czemu klniesz, drogi kibicu? Gdybyś miał płacone tyle samo za bieganie i stanie, to co byś zrobił? Tylko hipokryta powie, że wolałby biegać.
Ciekawy jest też przypadek Davida Abwo. Gdy walczył o kontrakt w Zagłębiu, był szybki i świetnie wyszkolony technicznie. A gdy cel swój osiągnął, nie ma różnicy pomiędzy nim, a choćby Januszem Gancarczykiem. Obaj grają w zbliżony sposób: "kopią się po głowach".
Przed kilkoma dniami zawodnicy Zagłębia odwiedzili kopalnię, w której mieli zobaczyć, jak ciężko pracują oklaskujący ich kibice-górnicy. Nauka poszła w las, bo Miedziowi nie sprostali drugoligowej (czyli grającej w trzeciej klasie rozrywkowej) drużynie, która ambicji mogłaby nauczyć wielu (wszystkich?) piłkarzy z Lubina.
Trener Jan Urban, podobnie jak wcześniej Edward Klejdinst, Czesław Michniewicz, Andrzej Lesiak, Dariusz Fornalak czy Marek Bajor, nie potrafi się dogadać z zawodnikami grającymi w Zagłębiu. Jeśli dołoży się do tego Oresta Lenczyka (nie dogadał się z zarządem), w Lubinie trenerzy mają bardzo trudno. Olbrzymie ambicje właściciela, wielkie pieniądze pompowane w zespół i znani zawodnicy w kadrze, nie są w Lubinie gwarantem sukcesów. Dojna krowa, postać której przyjmuje KGHM, jest nadal wykorzystywana, a kibice muszą żyć złudzeniem, że będzie lepiej. Będzie, jeśli nowy trener Zagłębia dogada się z piłkarzami. Aż po kilku miesiącach w zaciszu szatni zapadnie decyzja o jego zwolnieniu...
Kiedy w Lubinie będzie inaczej?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?