Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta Poznań dokonała niemożliwego. "Swojska banda" pokazała charakter. Jak doszło do awansu do PKO Ekstraklasy? Za co i kogo wyróżnić?

Dawid Dobrasz
Dawid Dobrasz
Wideo
od 16 lat
"Baraży się nie gra, baraże się wygrywa" - powtarzał przed dwoma najważniejszymi od lat meczami Warty Poznań szkoleniowiec Zielonych - Piotr Tworek. 31 lipca 2020 roku napisała się piękna historia i Zieloni zameldowali się w PKO Ekstraklasie. Klub z Drogi Dębińskiej dokonał rzeczy wręcz niemożliwej. Czegoś, co jeszcze rok temu nikomu nie przyszłoby do głowy.

- Jest to dla mnie bardzo istotna data, bo tego dnia w 1912 roku powstała Warta Poznań i zapamiętam tę datę do końca życia. To jest dla mnie krok - symbol i dodatkowa motywacja, że nieprzypadkowo te terminy się złożyły. Będę chciał zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby Warta zadowalała kibiców, piłkarzy i wszystkich ze społeczności poznańskiej - mówił Piotr Tworek 15 czerwca 2019 roku, kiedy obejmował Wartę Poznań, która zdołała utrzymać się w Fortunie 1. Lidze jako beniaminek tamtych rozgrywek.

Jak Warta Poznań awansowała do PKO Ekstraklasy?

Tamtego lata do klubu z Drogi Dębińskiej przyszedł nowy dyrektor sportowy Robert Graf, który odszedł z targanej konfliktami Olimpii Grudziądz (tegorocznego spadkowicza). Jedną z jego pierwszych decyzji było właśnie ściągnie Piotra Tworka, dla którego miała to być pierwsza samodzielna praca w roli szkoleniowca klubu na poziomie centralnym.

Rozpoczęło się od transferów, bo Warta latem zrobiła ich aż 10. Przyszli m.in. Mateusz Kupczak (Warta długo walczyła o niego ze Śląskiem Wrocław, który oferował pomocnikowi lepsze pieniądze, ale i ławkę rezerwowych), Łukasz Trałka, Mariusz Rybicki czy Gracjan Jaroch. Większość z tych ruchów zdecydowanie wyszła na plus - pozyskani zawodnicy stanowili trzon zespołu Piotra Tworka.

Dodatkowo wszyscy, którzy przyszli zeszłego lata do klubu, musieli mierzyć się z dodatkowymi problemami - fatalną infrastrukturą i koniecznością rozgrywania meczów domowych w Grodzisku Wielkopolskim. W klubie nawet się śmiano, że piłkarze przychodzący do Warty muszą przejść dwie aklimatyzacje. Pierwszą - jak zobaczą stan budynku klubowego oraz szatni i drugą - tą normalną, z zespołem. Dla Piotra Tworka Warta nie była nowym klubem, bo był już tutaj asystentem Bogusława Baniaka w latach 2011-12, więc wiedział, z czym będzie miał do czynienia.

Czytaj też: Warta Poznań awansowała do ekstraklasy, ale będzie grać nadal w Grodzisku. Dlaczego?

W atmosferze wielkiej niepewności Zieloni rozpoczęli sezon Fortuna 1. Ligi. Kibice, eksperci i dziennikarze zastanawiali się, czy Warcie uda utrzymać się w lidze. Na zaplecze ekstraklasy weszły przecież Olimpia Grudziądz czy Radomiak Radom, a spadek zaliczyły Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec. Aspiracje do awansu zgłaszały także zespoły Podbeskidzia, Stali czy Bruk-Betu.

Liga dla podopiecznych Tworka rozpoczęła się od jednego z najsłabszych meczów w tym sezonie. Zieloni przegrali 1:2, a Adrian Lis wybronił dwa karne. Stal wręcz stłamsiła Wartę i ten wynik był najmniejszym możliwym wymiarem kary. Piotr Tworek wspominał później, że ten mecz był kluczowy, bo już wtedy musiał dokonać pewnych korekt w swojej pracy z zespołem.

Przyniosły one nadspodziewane efekty, bo Warta Poznań po 10. kolejce Fortuna 1. Ligi wskoczyła na 1. miejsce w tabeli i na przerwę zimową zeszła jako lider z 40 punktami po 20 meczach, co już było lepszym wynikiem niż w całych poprzednich rozgrywkach (38). Dodatkowo klub z Drogi Dębińskiej miał przewagę 2 punktów nad Stalą i 3 nad Podbeskidziem.

W klubie w 2019 roku próżno było szukać zapewnień walki o PKO Ekstraklasę. Otwarcie zaczęto o tym mówić zimą, kiedy Zieloni szykowali się do wznowienia rozgrywek w marcu.

Zobacz też:

W czwartek na stadionie przy Drodze Dębińskiej miał miejsce historyczny moment - po raz pierwszy rozbłysły jupitery. Klub na kilka dni przed 108. urodzinami zyskał sztuczne oświetlenie, które jest ważnym krokiem w rozwoju klubowej infrastruktury i przybliża zespół Warty Poznań do powrotu do gry na swoim obiekcie.Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Warta Poznań czekała na to od lat. Historyczny moment przy D...

Klub dokonał kilku solidnych - przynajmniej na papierze - transferów i można było stwierdzić, że Zieloni swoimi ruchami pokazują, że chcą awansować do PKO Ekstraklasy. Niestety, jak się okazało na koniec sezonu, te transfery nie były do końca udane. Zawodnicy z ekstraklasowym doświadczeniem jak Mateusz Szczepaniak (9 meczów, 1 gol i 2 asysty), Krzysztof Danielewicz (9 meczów, 1 gol) czy Patryk Stępiński (7 meczów) byli bardziej uzupełnieniem składu niż jego realnym wzmocnieniem. Na wypożyczenie przyszedł jeszcze wychowanek Zielonych Jakub Apolinarski, które miał świetne wejście, ale pod koniec sezonu stracił formę. Zimą kluczem było utrzymanie kadry Piotra Tworka, bo oferty były praktycznie na każdego zawodnika. Klub podpisał z kilkoma zawodnikami nowe kontrakty (Kieliba, Kupczak, Trałka, Jaroch) i utrzymał zespół na 17 ostatnich meczów.

W Warcie także powtarzali, że pozostałe do rozegrania 17 spotkań będzie jak nowy sezon. Zaczęło się pozytywnie od trzech punktów z Radomiakiem, ale w następnej kolejce Zieloni pojechali do Bielska-Białej i zasłużenie przegrali 2:0. Później przyszła pandemia, ale Warta w tym okresie dalej była na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem. W trakcie przerwy spowodowanej koronawirusem na korytarzach klubowych można było usłyszeć, że gdyby ligę zakończono, to Warta byłaby w ekstraklasie. Jednak nikt nie mówił o tym głośno, a skupiono się na dokończeniu rywalizacji na boisku.

Warta wróciła do gry w czerwcu dwoma mocnymi uderzeniami - wyszarpaną wygraną w ostatnich minutach z GKS-em Jastrzębie 1:2 i zwycięstwem 2:0 z Olimpią Grudziądz. Później przyszła porażka z Odrą Opole, Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, wygrana z Sandecją i Warta jechała do Legnicy na mecz z Miedzią. Zieloni ewidentnie słabli, a rywale do bezpośredniego awansu łapali wiatr w żagle. Podopieczni Piotra Tworka w Legnicy zdobyli tylko punkt i pierwszy raz od 16 września 2019 wypadli poza pierwszą dwójkę.

Następnie przyszedł najważniejszy tydzień w sezonie zasadniczym, w którym Warta zdecydowanie poległa. Do Grodziska Wielkopolskiego przyjechały Chrobry Głogów i Puszcza Niepołomice, które wywiozły łącznie sześć punktów. Te spotkania praktycznie pogrzebały szansę na bezpośredni awans, a Warcie pozostała walka w barażach.

Jeśli spojrzymy na tabelę z okresu po wznowieniu rozgrywek, to Zieloni w 12 meczach zdobyli tylko 17 punktów, co daje 10. miejsce. Z kolei w czołówce byli główni rywale - Stal Mielec z 26 punktami w 12 meczach i 1. miejsce za ten okres oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała z 22 punktami (4. miejsce).

Zieloni zajmując 3. miejsce na koniec sezonu wiedzieli, że oba mecze barażowe mogą zagrać w Grodzisku Wielkopolskim. Piotr Tworek zabrał zespół w poniedziałek do Grodziska Wlkp., gdzie następnego dnia odbył się mecz z Termalikę, która naszym zdaniem była najtrudniejszym rywalem, na jakiego zespół Tworka mógł trafić. Eksperci zapowiadali, że ten mecz wyłoni ostatniego beniaminka i tak się stało.

Przed najważniejszym spotkaniem dla Warty od lat sztab szkoleniowy zastanawiał się, jak zmotywować piłkarzy. Jak podał portal Weszło, trenerzy Warty poprosili rodziny i znajomych piłkarzy, by każdy nagrał filmik motywujący i wspierający, który zostanie pokazany przed samym spotkaniem. Na twarzach niektórych piłkarzy nawet pojawiły się łzy.

Warta w finale pokonała Radomiaka po dwóch rzutach karnych i nie wywróciła się na ostatniej prostej, jak w ostatnich latach miewał jej sąsiad zza miedzy, z którym Zieloni zmierzą się przy Bułgarskiej w derbach Poznania już w weekend 18-19 września.

- Konsekwencja. Powiedzieliśmy sobie na przedmeczowej odprawie, że jeśli będziemy silniejsi mentalnie, to awansujemy - mówił po meczu Piotr Tworek.

Czytaj też: Piotr Tworek: Poznań ma już dwie drużyny w elicie. Cieszę się, że VAR już będzie zawsze z nami

Za co warto wyróżnić Wartę Poznań?

Warta Poznań w rok odmieniła cały anturaż. Stała się klubem wiarygodniejszym dla miasta i przede wszystkim dla sponsorów. Zatrudniono ludzi kompetentnych, którzy małymi kroczkami "posuwali" klub do przodu. Udało się zdobyć m.in. sponsora tytularnego czy chociażby uzyskać dofinansowanie od miasta na budowę sztucznego oświetlenia. Teraz awans pchnie Wartę jeszcze bardziej do przodu. Pozwoli zdobyć ekstraklasowe know-how, poszerzyć rynki zbytu i marketing, rozszerzyć zainteresowanie klubem ze strony kibiców i mediów, a także przyspieszy rozmowy z miastem o budowie nowej trybuny wraz z budynkiem klubowym, który jest kluczem, żeby Warta znowu mogła grać w Poznaniu. Zieloni dzięki awansowi przestaną być klubem "dzielnicowym", a wyjdą na salony całej piłkarskiej Polski.

Warto dodać, że w przyszłym sezonie z PKO Ekstraklasy, która będzie miała tylko 30 kolejek, spada tylko jedna drużyna. Wielkim pechem byłoby, gdyby była to właśnie poznańska Warta. Ale nawet jeśli tak by się stało, to absolutne minimum, jakie Zieloni uzyskają z tytułu gry w najwyższej klasie rozgrywkowej to przynajmniej 7,8 mln złotych, co jest kwotą nieporównywalną do pieniędzy, jakie można uzyskać, grając poziom niżej. Taka szansa jak teraz, aby Warta została w ekstraklasie na dłużej niż rok, szybko się nie powtórzy.

Warto także wspomnieć o samym kształcie zespołu. Warta to "polski zespół", który obok Sandecji Nowy Sącz miał w swoim składzie najwięcej Polaków. Właściwie to w zespole był jeden obcokrajowiec, czyli Ukrainiec Serhij Napołow, z którym najprawdopodobniej klub się rozstanie. Niemniej kibice mogą być spokojni, że ta strategia będzie kontynuowana, a wagon "starych Słowaków" nie zawita do Poznania.

Zobacz też:

Dzięki zwycięstwu z Radomiakiem Radom Warta Poznań została zwycięzcą baraży i 3. drużyną, która awansowała do ekstraklasy. Zobacz, jak kibicowano podczas najważniejszego od 25 lat meczu Zielonych.Kolejne zdjęcie -->

Warta Poznań - Radomiak Radom. Byłeś na meczu? Znajdź się na...

Kogo wyróżnić w Warcie Poznań?

Zazwyczaj sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. W tym przypadku jest podobnie, bo po order za awans mogłoby stanąć kilka wyróżnionych osób. Ale Warta Poznań to rodzina i społeczność, którą tworzą tacy ludzie jak kierownik Karol Majewski pamiętający Wartę w ekstraklasie czy pani z klubowego sklepiku, gdzie serwuje różne pyszności.

Nie sposób zacząć od właściciela Bartłomieja Farjaszewskiego, który usunął się w cień, ale brał udział w planowaniu klubowej przyszłości. W piątek - kiedy Warta awansowała już do PKO Ekstraklasy - to wszedł na płytę boiska i szedł do cieszącej się drużyny, chwytając się rękami za głowę i nie dowierzając, co się wydarzyło. Zresztą po meczu żartobliwie wypowiedział się trener Piotr Tworek, który "przeprosił" swojego szefa:

- Przepraszam pana Bartka, bo nie wywiązałem się z obowiązków. Miałem utrzymać zespół w pierwszej lidze, a awansowałem

- żartował szkoleniowiec. Kiedy Bartłomiej Farjaszewski, którego interesy i finanse dalej owiane są dość sporą tajemnicą, przejmował klub od małżeństwa Pyżalskich, to nawet nie mógł marzyć, że po dwóch sezonach Warta wywalczy awans do PKO Ekstraklasy.

Osobny akapit trzeba także poświęcić dyrektorowi sportowemu Robertowi Grafowi, który sięgał po nieoczywistych piłkarzy, ale też po uznane nazwiska i dały one sukces. Mowa tu np. o Gracjanie Jarochu czy Aleksie Ławniczaku, którzy byli bardzo ważnymi ogniwami, a przychodzili odpowiednio ze spadkowicza Bytovii Bytów i drugiego zespołu Miedzi Legnica.

Z drugiej strony, kto by pomyślał jeszcze rok temu, że do Warty może przyjść Łukasz Trałka (na stole miał oferty z PKO Ekstraklasy, gdzie mógł zarabiać dużo więcej niż przy Drodze Dębińskiej) Mateusz Kupczak czy ściągnięty po nieudanej przygodzie na Cyprze Mateusz Szczepaniak. Nie wszystkie ruchy Grafa były udane (pamiętacie takich piłkarzy jak Wiktor Długosz, Karol Gardzielewicz czy Krzysztof Kiklasz?), bo szczególnie transfery zimowe w postaci Stępińskiego, Danielewicza czy wspomnianego Szczepaniaka nie wniosły do zespołu tyle, ile chciałby klub. Jednak wypożyczenie Jakuba Apolinarskiego należy uznać za udane. Zresztą to Graf stoi za ściągnięciem Piotra Tworka na Drogę Dębińską i sam wspominał, że ma w swoim komputerze dwie listy z potencjalnymi wzmocnieniami Warty - jedną, w przypadku awansu i drugą przy jego braku. Tę drugą może na razie skasować. Jego pracę trzeba ocenić na duży plus.

Całego sukcesu nie byłoby bez Piotra Tworka. To niezwykle ambitny trener, który ma w sobie sporo pokory i szacunku do pracy oraz innych szkoleniowców. Nigdy nie atakował innych na konferencjach, ale też potrafił konkretnie odpowiadać na pytania i tłumaczyć swoje ruchy. Pod koniec sezonu mogło się wydawać, że trener trochę się gubi, ale to głównie przez próbę realizacje celu w teorii nie do osiągnięcia, czyli awansu. Przecież gdyby nawet Warta nie awansowała, to dzięki Tworkowi i jego sztabowi klub zrobił i tak najlepszy wynik od lat. To głównie dzięki nim Warta jest trzecią siłą Fortuna 1. Ligi. Warto tu także wspomnieć o Dominiku Kubiaku (trener bramkarzy, odpowiedzialny także za stałe fragmenty gry), młodym asystencie Adamie Szale czy Patryku Czubaku, który dołączył do Warty zimą jako analityk. To ci ludzie są głównymi architektami sukcesu Zielonych. Trener Tworek także w trakcie sezonu przeszedł wielką tragedię, bo zmarł jego ojciec.

Autorami planu trenera i jego ekipy byli piłkarze. W zespole wytworzyła się niezwykła atmosfera między wszystkimi piłkarzami, którzy w obliczu fatalnej infrastruktury przerobili to w śmiech, co jeszcze bardziej scementowało zespół, a przecież praktycznie każde mecze musieli grać "na wyjeździe".

Świetnie w tym sezonie zaprezentował się bramkarz Adrian Lis. Jego postawa w większości meczów ratowała Zielonych, a każdy zapamięta jego fenomenalne obrony rzutów karnych. Zdarzały mu się błędy, ale najczęściej nie decydowały one o wynikach meczów. W tym sezonie wykręcił bardzo dobre statystyki - w 34 meczach puścił 35 goli i zaliczył aż 12 czystych kont.

Wychowanek, poznaniak, który oddałby serce za klub i zasłużył na grę w PKO Ekstraklasie. Portal Weszło opisywał, jak Lis wkurzony i cały we łzach bezradności wparował dwa lata temu do pokoju negocjacyjnego, gdzie miał dosyć ciągnących się rozmów na linii Pyżalscy - Farjaszewski i uparcie błagał o przekazanie klubu nowemu właścicielowi. Bez niego tego awansu by nie było, co potwierdził pewną grach w barażach, w których grał bardzo pewnie i zanotował kolejne dwa czyste konta.

Czytaj też: Warta Poznań Amp futbol: W Poznaniu grają w piłkę bez nóg. Amp futbol daje napęd do życia. Ograniczenia są tylko w głowie!

Na wspomnienie zasługuje także Bartosz Kieliba. Kapitan, lider, który od czterech lat jest w Warcie i przeżył tutaj już wszystko - grę w III lidze, przekazanie klubu, brak pieniędzy po awans do PKO Ekstraklasy. Miał swoje błędy w sezonie, ale kilka razy pociągnął zespół do wygranej. Postać bardzo interesująca, która oprócz walki na boisku, walczy wraz z żoną z ciężką chorobą swojej córki (rdzeniowy zanik mięśni).

Przez sporą część sezonu o obliczu Warty decydował środek pola - Łukasz Trałka, Mateusz Kupczak i Robert Janicki. To trio dawało wszystko, co było potrzebne na poziomie Fortuna 1. Ligi. Trałka dał doświadczenie, cwaniactwo oraz wymyślił przydomek "Swojska Banda", Kupczak skuteczność z rzutów karnych (9 na 10 w lidze i 2 kluczowe trafienia w barażu), ryglowanie bloku defensywnego oraz wspierał ofensywę, a Janicki dołożył kreatywność oraz kilka goli z dystansu.

23-letni Janicki był mózgiem zespołu Tworka - 33 mecze, 8 goli i 8 asyst, co oznacza, że brał udział przy 31 proc. wszystkich bramek dla Warty (52 gole). Zresztą, gdyby Janicki był rok młodszy (wychowanek Lecha), to zapewne znalazłby miejsce w PKO Ekstraklasie, bo łapałby się na wiek młodzieżowca. Teraz wejdzie tam ze swoim zespołem.

Sporo w tym sezonie dali także Gracjan Jaroch (8 goli, ale druga połowa sezonu do zapomnienia), Michał Jakóbowski (walczak jakich mało), Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb czy odkurzony w końcówce sezonu Łukasz Spławski (strzelał ważne gole). Cały zespół zasługuje na wielkie brawa, ale wspomnieni piłkarze byli najjaśniejszymi postaciami Warty.

Nie można także zapominać o wielu osobach z tylnego siedzenia, którzy codzienną, niewidoczną w mediach pracą, rozwijali klub, by mógł być w tym miejscu, w którym jest teraz.

Co dalej?

Warcie pozostaje delektować się sukcesem, ale bardzo krótko. Zieloni już za dwa tygodnie rozegrają pierwsze spotkanie o stawkę w ramach 1/32 Totolotek Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard albo Legionovią. Tydzień później, 23 sierpnia, do Grodziska Wielkopolskiego przyjedzie Lechia Gdańsk. Warta musi zostać wzmocniona na kilku pozycjach, a kilku zawodników na pewno opuści klub (rozmowy w klubie na temat wzmocnień odbywały się już dzień po awansie).

Niech ta przygoda trwa jak najdłużej, a Piotr Tworek zapowiada, że jego zespół "wywinie jeszcze niejeden numer" w PKO Ekstraklasie. I tego powinni sobie życzyć wszyscy, którym na sercu leży stan poznańskiego i wielkopolskiego sportu. A już w 5, kolejce wielkie derby Poznania.

Zobacz też:

W czwartek na stadionie przy Drodze Dębińskiej miał miejsce historyczny moment - po raz pierwszy rozbłysły jupitery. Klub na kilka dni przed 108. urodzinami zyskał sztuczne oświetlenie, które jest ważnym krokiem w rozwoju klubowej infrastruktury i przybliża zespół Warty Poznań do powrotu do gry na swoim obiekcie.Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Warta Poznań czekała na to od lat. Historyczny moment przy D...

– Moc oświetlenia w zainstalowanych projektorach wyniesie 320 kW, natomiast natężenie to będzie 1600 luksów. Pozwoli to rozgrywanie meczów ligowych i transmisje nawet w jakości HD, jak się operatorzy postarają. Były już transmisje telewizyjne wysokiej rozdzielczości ze stadionów, na których instalowaliśmy oświetlenie tej mocy – dodał Bogdan Kuć z firmy Ada Light na na oficjalnej stronie Warty Poznań.

Warta Poznań: Na stadionie przy Drodze Dębińskiej zamontowan...

Poznań jest jednym z niewielu miast w Polsce, gdzie między dwoma klubami nie ma kibicowskich animozji. Oba zespoły nie darzą się jakąś szczególną sympatią, choć po awansie Warty Poznań do rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, część kibiców Kolejorza z uwagą śledzi poczynania Zielonych i z pewnością nie życzy drużynie ponownego spadku do Fortuna 1. Ligi. Między Lechem Poznań a Wartą nigdy nie było też jakiś szczególnych transferów, ale są jednak piłkarze, którzy mogą pochwalić się w CV występami w obu poznańskich drużynach. Zebraliśmy te nazwiska i przygotowaliśmy zestawienie byłych piłkarzy Lecha, którzy w ostatniej dekadzie reprezentowali też barwy Warty Poznań. Sprawdźcie, czy ich pamiętacie.Sprawdźcie, czy ich pamiętacie ----->Warta Poznań nie będzie mieć łatwo. Czas na derby Poznania:

Lech Poznań miał wielu piłkarzy, którzy w w ostatniej dekadz...

W niedzielę piłkarze Warty Poznań w amp futbolu rozegrali swój pierwszy historyczny mecz i wygrali 1:0 z Widzewem Łódź. Amp futbol to najlepszy dowód, że dla prawdziwych pasjonatów piłki nawet brak jednej nogi nie jest barierą. Zobaczcie zdjęcia z meczu --->

Warta Poznań - Widzew Łódź 1:0: Wygrana w pierwszym meczu dr...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24