Warta Poznań - Wisła Kraków: Słaba pierwsza połowa
To był bardzo ważny mecz dla Warty Poznań w kontekście walki o utrzymanie w Ekstraklasie. Zieloni, którzy po wygranej Górnika Łęczna w Białymstoku znaleźli się na dnie tabeli, nie mogli sobie pozwolić na porażkę. Wisła Kraków przyjechała co prawda podbudowana ograniem Widzewa w Pucharze Polski, ale w lidze podobnie jak poznaniacy, przegrała dwa ostatnie spotkania.
Trener Dawid Szulczek tym razem w wyjściowej jedenastce wystawił dwóch napastników. Obok Mateusza Kuzimskiego grał w ataku też Adam Zrelak i ten duet na początku meczu zaskoczył defensywę „Białej Gwiazdy”. Piłka wylądowała w siatce. Niestety okazało się, że po zagraniu Słowaka Kuzimski był na spalonym i bramka nie mogła zostać uznana.
- Szkoda, że nie udało nam się szybko otworzyć wyniku, bo w naszej sytuacji taki gol, bardzo by nam pomógł realizować plan na to spotkanie
- przyznał w przerwie przed kamerami Canal + kontuzjowany kapitan Warty Bartosz Kieliba.
W pierwszej połowie Wartę można było pochwalić za dobrą grę w defensywie. Po niezłym początku w wykonaniu gospodarzy, do głosu doszli wiślacy. To oni częściej znajdowali się przy piłce, wymieniali więcej podań, ale nie potrafili stworzyć poważniejszego zagrożenia pod bramką Adriana Lisa. Groźnie było właściwie tylko w 15 min. kiedy po podaniu Aschrafa El Mahdioui, piłkę w polu karnym na pierś przyjął Yaw Yeboha, ale napastnik Wisły stracił równowagę i sytuacji nie wykorzystał.
Chwilę później, po akcji lewą stroną boiska zakotłowało się w polu karnym Wisły, ale ostatecznie Szymon Czyż nie zdołał przeciąć podania wzdłuż bramki i Kieszek nie musiał interweniować.
W grze Warty było jednak zbyt dużo chaosu. Gospodarze starali się atakować Wisłę już przed jej bramką, ale nawet gdy udawało im się przechwycić piłkę, bardzo szybko ją tracili po niedokładnych podaniach. Zieloni walczyli ambitnie, ale piłkarskiej jakości było jak na lekarstwo. Nic dobrego nie można było powiedzieć o grze Wisły, która sprawiała wrażenie zadowolonej z remisu. Goście też nie kwapili się do śmielszych ataków, więc rywalizacja toczyła się głównie w środku pola, co nie było zbyt atrakcyjne dla widzów.
Warta traci zwycięstwo w ostatniej akcji meczu
Dużo ciekawsza była druga część spotkania. Na pierwszy groźny strzał Zielonych czekaliśmy do 53 min. kiedy to z ostrego kąta uderzył Jan Grzesik. Potem poznaniacy wywalczyli kilka rzutów rożnych, a ich przewagę udokumentował gol Adama Zrelaka w 66 min. Po świetnym podaniu Ivanova Słowak uwolnił się spod opieki wiślaków i z zimną krwią, mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Wydawało się, że Zieloni utrzymają prowadzenie. Wzmocnili defensywę, kontrolowali mecz. To, co wydarzyło się jednak w doliczonym czasie gry, jest trudne do zrozumienia. Zieloni zostawili w polu karnym niepilnowanego Browna Forbesa, a po jego dośrodkowaniu Michal Frydrych, który też pozostał bez krycia i strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Warta Poznań - Wisła Kraków 1:1
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?