Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Węgier z Japończykiem załatwili Podbeskidzie. Śląsk znowu zapunktował

Przemysław Drewniak
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 1:2
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 1:2 Łukasz Klimaniec/Polska Press
Śląsk Wrocław kontynuuje dobrą passę. Tym razem na wyjeździe pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0). Zwycięstwo zapewnił duet M&M – Bence Mervo i Ryota Morioka. Obaj strzelili po jednym golu. W tygodniu ten sam duet rozmontował Jagiellonię Białystok. Węgier zdobył wtedy dwie bramki, Japończyk jedną.

Po dwóch kolejnych porażkach w rundzie finałowej piłkarze Podbeskidzia przystępowali do meczu ze Śląskiem z podwyższonym ciśnieniem. Trener Robert Podoliński zapowiadał, że jego drużyna pokaże w sobotni wieczór charakter. Bielszczanie chcieli dobrze wejść w mecz, już na początku spróbowali stłamsić Śląsk, ale tak jak trzy dni wcześniej w Zabrzu, gra zupełnie im się nie układała.

W ekipie „Górali” zupełnie nie funkcjonowały eksperymentalnie zestawione skrzydła – potwierdziło się, że Samuel Stefanik na boku pomocy nie czuje się najlepiej, a Pawłowi Tarnowskiemu brakowało zdecydowania i zrozumienia z kolegami. Wykorzystał to Śląsk, który po słabszym początku z biegiem czasu grał coraz lepiej. Tryby wrocławskiej maszyny rozruszał Ryota Morioka - to z Japończykiem gospodarze mieli największe kłopoty. Najpierw po błędzie obrony dwukrotnie w jednej akcji zatrzymał go Emilijus Zubas, a później, po dwójkowej akcji z Robertem Pichem, uderzył minimalnie obok słupka.

W 30. minucie, w dużej mierze dzięki Morioce, Śląsk objął prowadzenie. Goście wykorzystali broń bielszczan - wyrzut z autu w pole karne. Mocnym zagraniem Hateley sprawił zamieszanie w szesnastce „Górali”, do piłki doszedł niepilnowany Japończyk i oddał mocny strzał, zmuszając do błędu Zubasa. Litwin odbił futbolówkę pod nogi Bence’a Mervo, a Węgier zdobył swoją czwartą bramkę w czwartym kolejnym meczu.

Japończyk i Śląsk nie spuścili z tonu także po zmianie stron. Cztery minuty po wznowieniu gry Mervo wygrał walkę o piłkę w środkowej strefie, zagrał na skrzydło do Petera Grajciara, a ten podał przed pole karne do Morioki. Pomocnik wrocławian wykorzystał przestrzeń, jaką pozostawił mu Mateusz Możdżeń i ładnym strzałem podwyższył prowadzenie.

Od tego momentu podopieczni Mariusza Rumaka całkowicie kontrolowali spotkanie. Gdyby nie interwencje Zubasa, to Śląsk po strzałach Toma Hateleya czy Mervo prowadziłby 3:0. Ale zamiast „zamknąć” mecz, goście podarowali Podbeskidziu rzut karny. Po jednej z nielicznych ofensywnych prób bielszczan Mariusz Pawelec sfaulował Adama Mójtę, a sam poszkodowany zdobył swoją szóstą bramkę w tym sezonie. Gospodarze zyskali na moment nadzieję, ale tego dnia mieli po swojej stronie za mało argumentów, by pokonać Śląsk. Przyjezdni byli tego dnia lepsi pod każdym względem i zasłużenie wywieźli z Bielska-Białej komplet punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24