Studenckie życie, student żebrak, ale pan, biedny jak student - ileż krążyło w społeczeństwie powiedzeń na temat studentów, jeszcze więcej przypuszczeń dotyczących tego, co się miało dziać w akademikach. W tamtym czasie dało się wierzyć, że świat na nas czeka, wiele spraw miało smak świeżości, nie pokryło się jeszcze zepsuciem. Dwudziestolatkowie mieli też siłę swoistej wspólnotowości, łączyliśmy się w paczki, imprezy były zaiste wieloosobowe i nikomu specjalnie nie przeszkadzało kto skąd, jaki i za kim jest. Świętującym właśnie juwenalia studentom słusznie może się wydawać, iż są tylko oni, a wszystko poza nimi jest mało interesujące. Robi się ich wtedy wszędzie pełno, a miasto, w którym naprawdę żyją, uczą się, tworzą i pracują jawi się jako miasto właśnie studenckie. Czego w Łodzi dziś nie czuje się tak, jak sugerowałoby posiadanie tak wielu, różnorodnych uczelni. Do pewnego stopnia odpowiedzią są liczby: obecnie w Polsce najwięcej studentów jest w Warszawie, ale najwięcej studentów w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców - w Poznaniu. I tam to widać. W raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego za rok ubiegły, uwzględniającym tzw. indeks akademickości miast, wyprzedzają nas także Kraków, Wrocław, Gdańsk, Lublin i Katowice. Zatem balujący studenci - kto ma się wziąć do roboty? Choć ważne pytanie jest inne: czy po studiach zostaniecie w Łodzi, czy nadal będziecie woleli wyjeżdżać?
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
