Widzew. Czy łodzianie zagrają w Legnicy z Miedzią bez... napastnika?

Widzew też ostatni ligowy mecz rozegrał w Łęcznej. Sęk w tym, że było to 17 października. Przypomnijmy, że spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Od tego czasu łodzianie liczyli, ilu ludzi się zaraziło, ilu i jak długo jest na kwarantannie. Jeżeli powoli wracają do normalności, to nie znaczy, że od razu staną wyprostowani na nogi i będą zadziwiać sportową dyspozycją.
Trenuje 20 ludzi, ale w tej chwili trudno, przynajmniej nam dywagować, kto wybiegnie na boisku w Legnicy w podstawowej jedenastce. Gdyby okazało się, że nadal nie może grać kapitan zespołu Marcin Robak, to na jaki wariant kadrowy zdecyduje się trener Enkeleid Dobi? Czy znów zdecyduje się grać fałszywym napastnikiem, co jednak nawet słynnej Barcelonie wychodzi bokiem? W Łęcznej pomysł z walczącym w przodzie Mateuszem Michalskim po prostu nie wypalił. Z Mateusza znacznie większy pożytek jest na skrzydle. Karol Czubak dopiero wrócił po kontuzji do treningów.

Ja postawiłbym na 18letniego Roberta Prochownika twierdzi były znakomity piłkarz Widzewa, dziś trener Andrespolii Krzysztof Kamiński. Trzeba w końcu dać mu szansę. Sprawdzić w dwóch, trzech ligowych spotkaniach na co go naprawdę stać.
W tym sezonie Prochownik zagrał 62 minuty w meczu Pucharu Polski z Unią Skierniewcie. Strzelił jedną z czterech zdobytych przez łodzian bramek.

Trener Dobi dziesięć lat temu, jesienią 2010 roku był zawodnikiem Miedzi. W II lidze rozegrał osiem spotkań, strzelił dwie bramki. Czy swojejmu dawnemu klubowi zagra dziś na nosie?

Trzy kolejne spotkania łodzian pokaże stacja Polsat Sport dzisiejsze z Miedzią, potem wtorkowe (10 listopada) z GKS Bełchatów o godz. 18 i sobotnie (14 listopad) z Resovią, o godz. 12.40.