Widzew. Zafundowali piłkarzom „sanatorium”, zamiast przygotowań

Napracowali się tyle przez tydzień przygotowań, że teraz muszą odpocząć. Zgodnie z planem, co jest zaskakujące, choć ponoć sprawdzone, sztab szkoleniowy daje im wolne i wysyła do „sanatorum”. Gdyby to jeszcze był Dubaj lub okolice – ciepła woda, słoneczko, plaża, korty. Nie, tu tylko domowe pielesze czyli z deszczu pod rynnę, z zimy w zimę.
Na dodatek trzeba wyzwolić z siebie dodatkowe pokłady ambicji i pokazać charakter. Nie mając na sobie czujnego wzroku trenerów, trzeba szkolić się indywidualnie, żeby nie zaprzepaścić kompletnie tego, co zostało już wypracowane.
Widzew potrafi zaskakiwać. Z powodu przerwy w przygotowaniach znów jest szum medialny wokół klubu. Pytanie, tylko czy na takim szumie powinno mu zależeć?
Ciekawi jesteśmy, co przez te kilka dni wolnego będzie robił 27–letni Słowak Erik Streno (pomocnik – obrońca), który pojawił się na treningu. Czy dostanie wydelegowanego z klubu przewodnika i będzie zwiedzał nasze miasto, a może po dwóch dniach zajęć wróci do domu i tam będzie czekał na kolejną podróż do Łodzi? Problem nie dotyczy tylko Streno. Na testach w zespole przebywa również inny Słowak – Marek Zuziak, a także Michał Przybylski, Eryk Borczyński, Dawid Linca oraz Jakub Kozioł.
Część piłkarzy z tego grona ma poznać „wyrok” w sobotę – zostaną czy mogą sobie szukać innego klubu. Ważne, że obwiązki prowadzenia treningów przejął Franciszek Smuda, który wrócił z kraju, gdzie temperatura sięgała 30 stopni C. Pańskie oko konia tuczy. Świeżym spojrzeniem obejmie zespół, dokona przeglądu i analizy, będzie wiedział, co komu zaaplikować na „sanatoryjną” przerwę. Piłkarze pojawią się znów na zajęciach w klubie 29 stycznia. W jakiej wtedy będą dyspozycji?